Portal Gość Niedzielny (30 września 2025) relacjonuje decyzję talibskich władz Afganistanu o całkowitym wyłączeniu internetu i telefonii komórkowej, motywowaną rzekomym „zapobieganiem występkom”. Informacja podaje, że to pierwszy taki przypadek od czasu przejęcia władzy przez talibów w 2021 roku, a brak łączności dotknie sektor bankowy, celny i „cały kraj”.
Zatrzaśnięta brama do świata: humanitaryzm bez moralności
Opisana sytuacja ukazuje per se (samą w sobie) bankructwo świeckich koncepcji praw człowieka. Gdy talibowie odcinają 35 milionów ludzi od środków komunikacji, światowe media ograniczają się do technicznych szczegółów, pomijając zasadniczy wymiar teologiczny: żadna władza nie ma prawa odcinać poddanych od dostępu do prawdy objawionej. Właśnie dlatego Kościół katolicki zawsze potępiał totalitaryzm – zarówno w wydaniu komunistycznym, jak i islamistycznym – jako sprzeczny z prawem naturalnym (Pius IX, Quanta cura).
Władze zaczęły ograniczać dostęp do internetu na początku tygodnia na polecenie talibskiego przywódcy Hibatullaha Achundzady. […] Jak dodały, uczyniono to, by „zapobiegać występkom”.
Powtórzenie tej frazy bez krytycznej analizy to przyjęcie narracji oprawców. Czym są „występki” w rozumieniu talibów? To każde działanie sprzeczne z ich interpretacją szariatu – w tym praktyki chrześcijańskie, które w Afganistanie są karane śmiercią. Artykuł nie wspomina, że w kraju tym nie ma ani jednej publicznej świątyni katolickiej, a wyznawcy Chrystusa zmuszeni są do ukrywania się. Milczenie o prześladowaniach religijnych czyni z tego tekstu współudział w relatywizacji zła.
Technologia wobec prawa Bożego: fałszywa dychotomia
Sieć światłowodowa, o której mowa w tekście, została zbudowana przez „poprzednie rządy wspierane przez Stany Zjednoczone”. W świetle doktryny katolickiej, każda władza – niezależnie od pochodzenia – ma moralny obowiązek służyć dobru wspólnemu, którego fundamentem jest uznanie panowania Chrystusa Króla (Pius XI, Quas primas). Zarówno świecki reżim poprzedni, jak i teokracja talibów są jednakowo nieważne, gdyż odrzucają prawdziwe źródło władzy – Boga objawionego w Trójcy Świętej.
Warto zauważyć, że żadna z zaangażowanych stron nie reprezentuje cywilizacji chrześcijańskiej. Amerykańskie „wsparcie” dla poprzedniego rządu szło w parze z promocją gender i aborcji, podczas gdy talibowie głoszą skrajny islamizm. W tekście brakuje więc fundamentalnej katolickiej krytyki obu systemów, co jest symptomatyczne dla współczesnego dziennikarstwa religijnego, które unika judicii ferendi (wydawania sądów) w imię fałszywie pojętego ekumenizmu.
Totalitarna kontrola jako owoc odrzucenia Chrystusa Króla
Fakt, że talibowie mogą bezkarnie odcinać cały naród od środków komunikacji, to logiczny skutek laicyzacji polityki międzynarodowej. Gdy w 1925 roku Pius XI ustanowił święto Chrystusa Króla, ostrzegał: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym – to hasło nasze. […] Nie ma na świecie żadnego zbawienia ani żadnej szczęśliwości prawdziwej poza Królestwem Chrystusowym” (Quas primas). W Afganistanie widzimy do czego prowadzi odrzucenie tej zasady – do absolutnej dominacji siły nad prawem.
Tekst nie wspomina, że w tradycji katolickiej każda władza ma obowiązek chronić swobodę głoszenia Ewangelii. Kanon 3 Soboru Laterańskiego IV (1215) stanowił: „Katolicy przejmujący władzę nad niewiernymi mają obowiązek zapewnić kapłanom możliwość sprawowania sakramentów”. W miejsce tego milczenia mamy suchą informację: „Kilka minut przed całkowitym zerwaniem łączności przedstawiciel rządu afgańskiego powiedział agencji AFP, że będzie ono trwać do odwołania”. To nie jest relacja – to notatka policyjna pozbawiona teologicznej głębi.
Milczenie o krzyżu w kraju męczenników
Najbardziej rażącym pominięciem jest brak jakiejkolwiek wzmianki o losie afgańskich chrześcijan. W kraju, gdzie islamski reżim zabija za wiarę, katolickie medium powinno wołać o modlitwę za prześladowanych, a nie relacjonować techniczne szczegóły o światłowodach. Współczesny „Kościół dialogu” zapomniał słów św. Augustyna: „Nie ma prawdy w tym, kto nie ma miłości do prawdy” (Epistola 49, 3).
W świetle encykliki Mortalium animos Piusa XI (1928), która zakazała udziału w ekumenicznych przedsięwzięciach z niekatolikami, każda próba dialogu z talibami jest zdradą Chrystusa. Tymczasem artykuł przyjmuje postawę biernego obserwatora, co jest przejawem modernistycznego indyferentyzmu potępionego w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (propozycja 17: „Dobra nadzieja winna być żywiona co do zbawienia wszystkich, którzy nie żyją w Kościele katolickim”).
Kryzys cywilizacji czy kryzys sumienia?
Afgańska tragedia to nie tylko efekt islamskiego fundamentalizmu, lecz przede wszystkim skutek opuszczenia sztandaru Chrystusa Króla przez narody chrześcijańskie. Gdy Europa wyrzuca krzyże z przestrzeni publicznej, nie może dziwić, że w Kabulu burzą ostatnie ślady chrześcijaństwa. W tekście brakuje tego fundamentalnego powiązania – tak jak w całej posoborowej narracji, która religijną wojnę cywilizacji sprowadza do kwestii technokratycznych.
Warto przypomnieć, że w 1922 roku Pius XI w liście apostolskim Equidem verba do biskupów Polski, Litwy i Rosji, pisał: „Jest to nie tylko prawo, ale i obowiązek Kościoła, by domagał się wolności głoszenia Ewangelii i składania ofiary w każdym zakątku ziemi”. W Afganistanie wolność ta została zniszczona nie tylko przez talibów, ale i przez milczenie świata, który nie potrafi już wyznać, że „nie ma pod niebem żadnego innego imienia danego ludziom, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12).
Za artykułem:
Afganistan: Władze wyłączyły internet i telefonię komórkową (gosc.pl)
Data artykułu: 30.09.2025