Portal LifeSiteNews informuje o decyzji federalnego sądu w stanie Kentucky, który utrzymał w mocy wcześniejsze orzeczenie zabraniające władzom Louisville zmuszać fotografkę Chelsey Nelson do uczestnictwa w homo-„ślubach”. Sędzia Benjamin Beaton odrzucił argumenty miasta, próbującego unieważnić sprawę ze względu na zmianę miejsca zamieszkania Nelson oraz twierdzącego, że nie zamierza egzekwować wobec niej tzw. „Ordinancji o Równości”. Decyzja sądu następuje po wyroku Sądu Najwyższego USA w sprawie 303 Creative LLC v. Elenis (2023), który potwierdził prawo chrześcijańskiej projektantki stron internetowych do odmowy tworzenia treści promujących sprzeczne z wiarą zachowania. Organizacja Alliance Defending Freedom, reprezentująca Nelson, określa wyrok jako triumf wolności słowa. Artykuł wspomina również o podobnych zwycięstwach prawnych fotografów w Wirginii i Nowym Jorku. Choć pozornie chrześcijańska strona świętuje „wolność”, analiza doktrynalna ujawnia głębsze problemy: akceptację fałszywej koncepcji „praw człowieka” oraz milczenie wobec moralnego zła legalizacji sodomii.
Prawo naturalne kontra legislacyjna fikcja: fundamenty katolickiej krytyki
Orzeczenie sądu opiera się na błędnym założeniu, że homoseksualne pseudo-małżeństwa stanowią prawnie dopuszczalną formę związku, wobec której jedynie „osobiste przekonania” pozwalają na „wyjątek”. Katolicka nauka społeczna jednoznacznie potępia taki relatywizm. Już w 1864 roku Pius IX w Syllabusie błędów potępił tezę, jakoby „każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod wpływem światła rozumu” (pkt 15), oraz błąd głoszący, że „protestantyzm jest tylko inną formą tej samej prawdziwej religii chrześcijańskiej” (pkt 18). Tymczasem omawiany wyrok sankcjonuje obie te herezje: uznaje „prawo” do publicznego grzechu za równoprawne z nakazami Dekalogu, a chrześcijańską odmowę uczestnictwa w nim traktuje jako „wyjątek” od zasady.
Sędzia Beaton powołuje się na tzw. „Fairness Ordinance”, która – jak pisze – „zakazuje odmowy świadczenia usług członkom chronionych klas”. Należy przypomnieć, że lex naturalis (prawo naturalne) wyklucza możliwość uznania praktyk sodomickich za „klasę chronioną”. Św. Tomasz z Akwinu w Sumie teologicznej (II-II, q. 154, a. 11) stwierdza jednoznacznie: „grzech sodomski jest najcięższy spośród wszystkich grzechów nieczystych”. Kodeks Justyniański (559 r.) nakładał za niego karę śmierci, co Kościół przez wieki akceptował jako przejaw sprawiedliwości społecznej. Tymczasem współczesne „anty-dyskryminacyjne” ustawodawstwo nie tylko neguje ten porządek, ale czyni z niego narzędzie prześladowania katolików.
„Wolność słowa” jako substytut Bożego prawa: symptomy apostazji państwa
W komunikacie Alliance Defending Freedom czytamy:
„Wolność słowa jest dla każdego. […] Amerykanie mają wolność wyrażania i tworzenia przekazów zgodnych z ich przekonaniami bez obawy przed karą ze strony rządu”.
Choć pozornie szlachetne, to stwierdzenie ukazuje radykalne odejście od katolickiej koncepcji państwa. Pius XI w encyklice Quas primas (1925) nauczał: „Państwa nie mogą odmawiać publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi”. Władza świecka nie ma „przyzwalać” na wyznawanie wiary – ma być jej pierwszym obrońcą. Tymczasem współczesne orzecznictwo, w tym omawiany wyrok, redukuje religię do sfery „prywatnych przekonań”, które państwo „toleruje” w ramach pluralistycznej fikcji.
Co istotne, sąd zabronił Nelson nawet publikowania oświadczeń wyjaśniających jej stanowisko, uznając to za „wywoływanie poczucia niechcianości” u osób LGBT+. To jawne naruszenie nakazu Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Św. Pius X w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) potępił tezę, jakoby „Kościół nie powinien w żaden sposób oceniać poglądów w dziedzinie nauk ludzkich” (pkt 5). Nakaz milczenia narzucony Nelson jest więc nie tylko pogwałceniem wolności – to narzucenie świeckiej cenzury na głoszenie moralności objawionej.
Duchowa pułapka „zwycięstw prawnych”: milczenie o źródle zła
Artykuł LifeSiteNews pomija kluczowy aspekt: każda legalizacja homo-„związków” stanowi lex iniustissima (ustawę najniesprawiedliwszą), wobec której katolik nie może przejawiać bierności. Pius IX w Syllabusie potępił twierdzenie, że „Kościół powinien być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła” (pkt 55). Tymczasem omawiane orzeczenie utrwala ten błąd, sankcjonując równoległe istnienie „prawa” do sodomii i „prawa” do odmowy jej promocji. Jak przypomina ks. Feliks Sarda y Salvany w dziele Liberalizm jest grzechem: „Tam, gdzie błąd ma prawa, prawda musi być prześladowana”.
Brak także fundamentalnego ostrzeżenia, że samo przyjmowanie „zleceń” na jakiekolwiek cywilne pseudo-małżeństwa (heteroseksualne też!) przez katolickich przedsiębiorców stanowi współudział w profanacji. Kanon 2359 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku nakładał ekskomunikę latae sententiae na osoby dopuszczające się czynów homoseksualnych. Współczesne „zwycięstwa” prawne są więc jedynie lokalnymi opóźnieniami w marszu ku całkowitej deprawacji, nie zaś przywracaniem ładu Bożego.
Konkluzja: pozór obrony wiary w systemie antykatolickim
Decyzja sądu w Louisville, choć słuszna w wymiarze cząstkowym, pozostaje li tylko „tolerowaniem” katolicyzmu w ramach systemu z zasady wrogiego Bogu. Jak nauczał Leon XIII w encyklice Libertas praestantissimum (1888): „Państwo, oderwane od Kościoła, koniecznie musi się stać państwem bezbożnym”. Dopóki amerykański – i globalny – system prawny nie uzna prymatu Chrystusa Króla, dopóty takie „zwycięstwa” będą jedynie gaszeniem pożarów w płonącym domu. Katolik zaś nie może poprzestawać na obronie własnego „prywatnego sumienia” – musi domagać się publicznego uznania Sociale Regnum Christi (Społecznego Królestwa Chrystusa) we wszystkich dziedzinach życia.
Za artykułem:
Christian photographer can’t be forced to work homosexual ‘wedding,’ federal court rules (lifesitenews.com)
Data artykułu: 02.10.2025