Portal Gość Niedzielny relacjonuje wystąpienie „premiera” Donalda Tuska w Kopenhadze, gdzie ten stwierdził: „Mamy kolejny incydent w pobliżu portu w Szczecinie. To są rosyjskie jednostki. Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia”. Wspomniał również o prowokacjach na granicy z Białorusią. Tusk wezwał do „pozbycia się złudzeń” o braku wojny, nazywając sytuację „nowym rodzajem wojny” z wykorzystaniem tzw. rosyjskiej floty cieni.
„Przywódca” bez fundamentu
Gdy „premier” Tusk mówi o „pozbywaniu się złudzeń”, sam tkwi w największej z nich – naturalistycznej wizji państwa, gdzie Bóg i Jego prawo nie mają miejsca. Jego słowa, choć brzmią „twardo” wobec Rosji, są w istocie przejawem tej samej modernizacji, która zniszczyła Kościół. Pius XI w Quas primas przypomina: „Państwo może być wreszcie szczęśliwe, gdy wszyscy obywatele i władcy sami i wraz z ludem swoim oddają publiczną cześć i posłuszeństwo królującemu Chrystusowi” (1925). Tusk – jak cała klasa posoborowych „elit” – nie widzi związku między katolicką tożsamością Polski a bezpieczeństwem narodu.
„Nie, to wojna. Nowy rodzaj wojny, bardzo złożony, ale to wojna” – podkreślał Tusk, nie dostrzegając, że prawdziwa wojna toczy się o duszę narodu odciętego od łaski.
Teologia milczenia
Artykuł pomija najbardziej istotny kontekst: Polska w 2025 r. to kraj, który zrzekł się swego katolickiego dziedzictwa. W sytuacji zagrożenia granic nikt nie wspomina, że:
- „Atak dronów” i „prowokacje graniczne” są konsekwencją publicznego odrzucenia prawa Bożego (por. Ks. Powtórzonego Prawa 28, 25-26).
- Tusk, jako „premier” – podobnie jak jego poprzednicy – nie nawołuje do narodu, by odwołał się do królowania Chrystusa nad Polską, lecz buduje retorykę „czysto technicznej” obrony.
- Całość dyskusji w Kopenhadze, z udziałem takich „przywódców” jak Macron, Sandu czy Starmer, to colloquium antichristianorum (zgromadzenie antychrześcijan) – żaden z nich nie reprezentuje porządku opartego na regnum Christi (królestwo Chrystusowe).
Konsekracja, której nie było
Najbardziej wymowne jest przemilczenie: żaden polski „rząd” po 1958 r. nie dokonał aktu publicznej konsekracji Polski Chrystusowi Królowi. Wręcz przeciwnie – struktury okupujące Watykan i „Episkopat” w Polsce od 50 lat sabotują kult społeczny Chrystusa Króla, zastępując go „humanitarnym dialogiem” i ekologicznym moralizatorstwem.
Pius XI w Quas primas wskazywał: „Obywatele patrzący na władzę jako na obraz Chrystusa, nie odmówią jej posłuszeństwa”. Tymczasem „rządzący” w Warszawie, podobnie jak ich moskiewscy adwersarze, czerpią władzę z ludobójczego porządku jałtańskiego, w którym Bóg był wykluczony z polityki. W efekcie, jak mówi encyklika: „zburzony został zupełnie pokój domowy”.
Duchowa flota cieni
Gdy Tusk mówi o „rosyjskiej flocie cieni”, zapomina, że najgroźniejsza flota cieni to:
- „Kościoły” posoborowe, które zamiast głosić dogmat o Chrystusie Królu Polski, wdają się w dyskusje o „ekologii integralnej” i „wielokulturowości”
- „Księża” organizujący „modlitwy o pokój” w duchu asyżowym, a nie publiczne błaganie o intronizację
- „Dzieła duszpasterskie” jak Caritas, które w swej obecnej formie (bez podkreślenia, że pomoc to środek do zbawienia, nie cel sam w sobie) stają się narzędziem laicyzacji
Pius XI w Quas primas ostrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty pod władzą”. Tusk nie ma żadnej odpowiedzi na rosyjskie prowokacje, ponieważ odrzucił jedyną skuteczną obronę: konsekrację państwa w Sercu Króla.
Bez ofiary, bez obrony
Ostatnim aktem zdrady jest fakt, że w wypowiedziach „rządowych” i relacjach „mediów katolickich”:
- Brakuje wezwania do modlitwy przebłagalnej (np. Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa)
- Nie ma nawiązania do obowiązku publicznej pokuty za narodowe grzechy (por. Ks. Jonasza 3, 6-10)
- Brakuje wzwiązania sytuacji geopolitycznej z apostazją elit (por. Ks. Izajasza 24, 5-6)
Jak pisał św. Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis (1907): „Modernizm jest syntezą wszystkich herezji”. Tusk i jego otoczenie to produkt tej samej choroby, która zniszczyła Kościół – redukcja rzeczywistości do wymiaru materialnego, przy wypieraniu Króla Wszechświata z przestrzeni publicznej.
Dopóki Polska nie odrzuci tego fałszywego paradygmatu, dopóty „incydenty” będą tylko przedsmakiem kar, które nieuchronnie muszą spaść na naród sprzeniewierzający się swej chrześcijańskiej misji.
Za artykułem:
Tusk o rosyjskich prowokacjach: Mamy incydent w pobliżu portu w Szczecinie (gosc.pl)
Data artykułu: 02.10.2025