Tygodnik Powszechny (3 października 2025) przedstawia recenzję duńskiego filmu „Niezamierzone ofiary” jako „kameralne kino moralnego niepokoju”. Fabuła koncentruje się na dramacie neurolożki Alexandry (Özlem Saglanmak), która po błędnej diagnozie nastolatka ukrywa prawdę przed jego matką (Tryne Dyrholm), kierując się „medycyną defensywną”. Artykuł chwali film za „prześwietlenie szpitalnych realiów” i „uwrażliwienie na emocjonalne koszty lekarskiej pracy”, pomijając jakiekolwiek odniesienie do sakralnego wymiaru ludzkiego cierpienia i etyki chrześcijańskiej.
Redukcja ludzkiego cierpienia do proceduralnego błędu
Film Zinnini Elkington, podobnie jak recenzja Anity Piotrowskiej, wpisuje się w naturalistyczną wizję człowieka, gdzie życie i śmierć sprowadzone zostają do kwestii administracyjnego rozliczenia. Gdy autorzy piszą: „każdy lekarz ma swój cmentarz”, dokonują banalizacji śmiertelnej odpowiedzialności. W katolickim ujęciu życie ludzkie jest sacrum (świętością) powierzonym człowiekowi przez Boga (Rdz 9,6), a nie przedmiotem ryzyka zawodowego. Pius XII w przemówieniu do chirurgów (13.11.1948) jednoznacznie stwierdzał: „Lekarz jest sługą życia, nie jego arbitrem”.
Krążąc przez cały czas wokół tematu winy i wybaczenia, arogancji i wstydu, rozpaczy i poświęcenia, film dotyka również współczesnej obsesji kontroli nad życiem i śmiercią, o czym wspomina pojawiający się w którymś momencie szpitalny kapelan.
To zdanie demaskuje najgłębszy problem dzieła: kapelan występuje jako cameo współczesnej religijności, pozbawionej transcendentnego fundamentu. Brak jakiejkolwiek wzmianki o sakramencie namaszczenia chorych, obowiązku pojednania z Bogiem czy modlitwie za konających odsłania programowy ateizm narracji. Jak przypominał św. Alfons Liguori: „Największym miłosierdziem wobec umierających jest zapewnienie im łaski dobrej śmierci”.
Medycyna bez duszy: choroba współczesnego świata
Chwalony w artykule „cieplejszy wątek staruszki z udarem” to jedynie sentymentalny dodatek do technokratycznej wizji szpitala jako maszyny do naprawy ciała. Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że cierpienie – choć będące skutkiem grzechu pierworodnego – ma wartość zbawczą gdy jest złączone z Męką Chrystusa (Kol 1,24). Sobór Trydencki (sesja XIV) wyraźnie potępiał tych, którzy „zaprzeczają pożytkowi cierpień”.
Recenzentka bezkrytycznie przyjmuje modernistyczne pojęcie „drugiej ofiary”, sugerujące moralną równoważność między błędem lekarza a śmiercią pacjenta. Tymczasem Summa Theologica (II-II, q.64) św. Tomasza z Akwinu rozróżnia nieumyślne błędy od zaniedbań wynikających z rażącej niekompetencji, podkreślając, że „ignorantia crassa et supina” (ciężkie i karygodne niedbalstwo) stanowi grzech śmiertelny.
Milczenie o śmiertelnej powadze grzechu
Najjaskrawszą manifestacją ideologicznego zaangażowania filmu jest całkowite pominięcie kwestii grzechu zaniedbania i obowiązku zadośćuczynienia. Podczas gdy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 2354) przewidywał ekskomunikę dla lekarzy dopuszczających się nieumyślnego spowodowania śmierci, współczesna narracja redukuje winę do „psychicznych skutków dla personelu”.
Wspomniany „szpitalny kapelan” staje się tu figurą zdradzonego powołania – zamiast głosić prawdę o Sądzie Ostatecznym (Mt 25,31-46), pełni rolę terapeuty wspierającego „medycynę defensywną”. To dokładne odwrócenie roli kapłańskiej określonej przez św. Piusa X w Vehementer Nos (1906): „Kapłan jest stróżem prawdy Bożej, nie zaś pośrednikiem ludzkich kompromisów”.
Diagnoza duchowej zapaści cywilizacji
Prezentowany film stanowi symptom głębszej choroby: laicyzacji przestrzeni publicznej, której papież Pius XI w Quas Primas (1925) przeciwstawiał królowanie Chrystusa: „Jeżeliby ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa”.
Całkowity brak katolickiej perspektywy w recenzji Tygodnika Powszechnego nie jest przypadkiem. To świadectwo postępującej apostazji intelektualnych elit, które – jak ostrzegał św. Pius X w Lamentabili (1907) – „przeczują religię jako instytucję czysto ludzką, podległą ewolucji historycznej” (propozycja 22). Gdy dziennikarze piszą o „przemęczeniu Alexandry” jako „okoliczności łagodzącej”, odrzucają obiektywną naturę grzechu, sprzeniewierzając się niezmiennemu nauczaniu Kościoła.
W czasach, gdy struktury okupujące Watykan promują „kulturę spotkania” i relatywizm moralny, dzieła takie jak „Niezamierzone ofiary” utrwalają społeczeństwo bez Boga. Prawdziwe rozwiązanie kryzysu w służbie zdrowia nie leży w „medycynie defensywnej”, lecz w powrocie do katolickiej etyki zawodowej, gdzie lekarz jest narzędziem Bożej Opatrzności, a nie technokratycznym bogiem w kitlu.
Za artykułem:
Film „Niezamierzone ofiary”: dlaczego tak trudno przyznać się do błędu medycznego? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 03.10.2025