Portal LifeSiteNews (3 października 2025) informuje o wejściu w życie ustawy budżetowej z lipca 2025 r., która tymczasowo wstrzymuje finansowanie National Public Radio (NPR) i Public Broadcasting Service (PBS) poprzez odebranie 1,1 miliarda dolarów Korporacji ds. Nadawania Publicznego (CPB). NPR określa ten dzień jako „historyczny”, wzywając do prywatnych datków dla podtrzymania „uczciwego dziennikarstwa” i obrony „praw Pierwszej Poprawki”. PBS zapowiada redukcje kadrowe i budżetowe, podkreślając rzekomą niezależność redakcyjną. Artykuł akcentuje lewicowe uprzedzenia obu instytucji, wskazując na ignorowanie afery Huntera Bidena, promocję ideologii DEI (Diversity, Equity, Inclusion) oraz wątpliwą bezstronność 87 redaktorów NPR, z których wszyscy mieli być zarejestrowanymi Demokratami. Jako kontekst przywołuje wypowiedź byłego prezydenta Donalda Trumpa o braku konstytucyjnego prawa mediów do subsydiów podatkowych. Powyższa narracja, choć słusznie demaskująca ideologiczne przewartościowania, pozostawia niewypowiedziane quaestiones disputatae o naturze medialnej władzy w zlaicyzowanym porządku.
Naturalistyczne ograniczenie krytyki
Podstawowym defektem przedstawionej analizy jest jej czysto polityczny i utylitarny charakter. Brakuje perspectiva catholica oceniającej media przez pryzmat ich służby lub sprzeniewierzenia się prawu Bożemu. Jak nauczał Pius XI w Divini illius Magistri:
„Wychowanie należy do Kościoła z podwójnego, słusznego tytułu nadprzyrodzonego macierzyństwa… Państwo zaś, któremu powierzono kierowanie dobrem doczesnym i ziemskim dobrobytem, ma w dziedzinie wychowania podporządkowane i pomocnicze znaczenie”
. NPR i PBS od dekad systematycznie promują aborcję jako „prawo”, rewolucję gender jako „postęp” oraz relatywizm moralny jako „tolerancję” – co stanowi bezpośrednie pogwałcenie bonum commune rozumianego zgodnie z encykliką Quas primas Piusa XI. Tymczasem krytyka ogranicza się do zarzutu „lewackiego biasu”, nie sięgając sedna: mediom publicznym nie wolno finansować propagowania grzechu, niezależnie od tego, czy dzieje się to pod sztandarami „liberalizmu” czy „konserwatyzmu”.
Kult wolności słowa jako bożka
Szczególnie wymowne jest bezkrytyczne przywołanie retoryki NPR o obronie „praw Pierwszej Poprawki”. Jak przypominał Leon XIII w Libertas praestantissimum:
„Wolność, będąca przymiotem doskonałym, przysługującym w pełni jedynie Bogu, w stworzeniach rozumnych winna być podporządkowana prawu wiecznemu”
. Konstytucyjna wolność słowa w wydaniu amerykańskim – oderwana od regula fidei – stała się narzędziem demoralizacji mas. Gdy PBS emituje w programie dziecięcym „Arthur” scenę pseudo-małżeństwa homoseksualnego (2025 r.), nie łamie jedynie „konserwatywnych standardów”, lecz dokonuje publicznego świętokradztwa, o którym Sobór Trydencki w Dekrecie o Najświętszym Sakramencie stwierdzał: „Jeśliby ktoś mówił, że Chrystus… nie powinien być adorowany w Najświętszym Sakramencie… niech będzie wyklęty” (Sess. XIII, can. 6). Brak reakcji katolickich hierarchów na tę i podobne prowokacje dowodzi głębi kryzysu posoborowej pseudo-pastoralizacji.
Mit bezstronności w służbie rewolucji
Podkreślanie, że wszyscy redaktorzy NPR to Demokraci, stanowi jedynie wierzchołek góry lodowej. Jak trafnie zauważył św. Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis, moderniści celowo zacierają różnicę między prawdą a fałszem:
„Rozróżnienie między teologią naturalną a objawioną, przyjmują oni li tylko formalnie, ale w rzeczywistości je odrzucają”
. NPR i PBS konsekwentnie realizują ten program, mieszając dziennikarstwo z indoktrynacją. Kiedy Uri Berliner – były redaktor NPR – demaskuje „taśmową produkcję” materiałów o „transfobii” czy „kryzysie klimatycznym”, nie opisuje zwykłej stronniczości, lecz systemową implementację herezji modernizmu. Jak stwierdza Syllabus błędów Piusa IX (propozycja potępiona 77): „W naszych czasach już nie jest rzeczą pożyteczną, aby religia katolicka miała być uważana za jedyną religię państwa, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu”.
Pułapka utylitarystycznej krytyki
Donald Trump słusznie wskazuje, że „żadna instytucja medialna nie ma konstytucyjnego prawa do subsydiów podatkowych”, jednak jego argumentacja zatrzymuje się na poziomie ekonomicznej sprawiedliwości. Katolicka doktryna społeczna wymaga więcej: państwo jako sługa Bożego porządku (Rerum novarum, 34) ma obowiązek nie tylko wstrzymać finansowanie zła, lecz aktywnie zwalczać media propagujące niemoralność. Jak nauczał Pius XI w Casti connubii:
„Wszelka władza pochodzi od Boga… dlatego też wszelkie prawo ludzkie ma swą moc wyłącznie z prawa wiecznego”
. Defundowanie NPR/PBS bez jednoczesnego ustanowienia mechanizmów ochrony obiektywnego dobra to działanie połowiczne – jak usunięcie gąsienicy z liścia, gdy drzewo jest już opanowane przez korzenie pasożyta.
Konkluzja: Chrystus Król czy Moloch demokracji?
Spór o finansowanie NPR i PBS odsłania fundamentalny problem współczesnej cywilizacji: bałwochwalczy kult wolności słowa oderwanej od prawdy. Jak przypomina encyklika Quas primas:
„Nie ma zbawienia w nikim innym, albowiem nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12)
. Dopóki dyskusja o mediach publicznych nie wyjdzie poza dychotomię „liberalne vs. konserwatywne”, a sięgnie principium et fundamentum – obowiązku podporządkowania wszelkiej działalności medialnej panowaniu Chrystusa Króla – będzie jedynie łataniem dziur w tonącym okręcie rewolucji. Odbudowa zdrowego społeczeństwa wymaga nie tylko odcięcia funduszy dla jawnych propagatorów zła, lecz przede wszystkim przywrócenia regnum sociale Christi jako jedynej legitymizacji władzy państwowej.
Za artykułem:
NPR and PBS officially defunded by US government (lifesitenews.com)
Data artykułu: 03.10.2025