Portal Więź.pl (3 października 2025) informuje o nominacji Sarah Mullally na stanowisko „arcybiskupa Canterbury”, podkreślając historyczny charakter tej decyzji jako pierwszej kobiety na czele Kościoła Anglii. Komisja pod przewodnictwem Jonathana Evansa, byłego szefa wywiadu MI5, dokonała wyboru po rezygnacji Justina Welby’ego w związku ze skandalem pedofilskim. Mullally, była pielęgniarka odznaczona Orderem Imperium Brytyjskiego, pełniła wcześniej funkcje „biskupki” Crediton i Londynu. W wypowiedzi po nominacji stwierdziła: „Chcę po prostu zachęcić Kościół, by nadal wzrastał w wierze w Ewangelię, aby głosił miłość, którą znajdujemy w Jezusie Chrystusie, aby kształtowała ona nasze działania”. Relację wieńczy akcent na „personalistyczne spojrzenie” portalu, promującego „opcję na rzecz skrzywdzonych”.
Zbezczeszczenie sakramentu kapłaństwa i episkopatu
Nominacja kobiety na urząd „arcybiskupa Canterbury” stanowi ostateczną manifestację duchowego bankructwa anglikanizmu, który od XVI wieku systematycznie odcinał się od depozytu wiary katolickiej. Już w 1896 roku papież Leon XIII w bulli Apostolicae Curae jednoznacznie stwierdził nieważność święceń anglikańskich z powodu zerwania sukcesji apostolskiej i braku właściwej intencji. Jak nauczał Pius XII w konstytucji Sacramentum Ordinis: „Tylko mężczyzna ochrzczony ważnie przyjmuje święcenia” (Can. 968 §1 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917). „Posługa” Mullally jest więc nie tylko nieważna – to bluźniercza parodia władzy biskupiej ustanowionej przez Chrystusa.
Sam fakt, że komisja z udziałem świeckiego urzędnika (byłego szefa służb specjalnych) decyduje o kierunku „wspólnoty religijnej”, demaskuje anglikanizm jako narzędzie państwowej inżynierii społecznej, nie zaś Kościół Założyciela. Jak przypomina Pius XI w Quas Primas: „Królestwo naszego Zbawiciela obejmuje wszystkich ludzi (…) tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”. Tymczasem Kościół Anglii od stuleci podlega monarchii brytyjskiej, której zwierzchnictwo nad sprawami duchownymi potępił jeszcze św. Pius V w bulli Regnans in Excelsis (1570).
Modernistyczna rewolucja w służbie genderowej utopii
Promowanie kobiet do „urzędów duchownych” stanowi logiczną konsekwencję przyjęcia protestanckiej zasady sola scriptura i odrzucenia Magisterium. Już w 1864 roku Pius IX w Syllabusie błędów potępił tezę, jakoby „Kościół nie może nigdy potępiać wolnych badaczy, pozostawiając naukę ich własnej wolnej krytyce” (pkt 11). Tymczasem anglikanie od lat 90. XX wieku systematycznie niszczą resztki doktrynalnej spójności pod pretekstem „dostosowania do współczesności”.
Wypowiedź Mullally o „głoszeniu miłości znalezionej w Jezusie” przy jednoczesnym milczeniu na temat grzechu, pokuty czy sądu ostatecznego odsłania typowy manewr modernistycznej retoryki. Jak diagnozował św. Pius X w encyklice Pascendi: „Moderniści (…) religię sprowadzają do pewnego rodzaju uczucia ślepego, wyłaniającego się z przepaści podświadomości”. Ten emocjonalny redukcjonizm pozwala zastąpić obiektywną prawdę subiektywnymi „doświadczeniami”, w tym przypadku – genderową rewolucją.
Konsekwencja soborowej apostazji: równanie wszystkich wyznań
Niemilczenie przez portal Więź.pl tego skandalu, a wręcz jego relacjonowanie w tonie neutralno-życzliwym, stanowi wymowny przełom w strategii „neo-Kościoła”. Po pół wieku fałszywego ekumenizmu (potępionego przez Pius XI w Mortalium Animos) i „dialogu” z heretykami, środowiska udające katolickie nie widzą już problemu w promowaniu jawnych apostazji. Tymczasem Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. w kan. 2314 §1 nakłada ekskomunikę latae sententiae na każdego, kto „dobrowolnie przechodzi do sekty heretyckiej lub schizmatyckiej”.
Warto przypomnieć, że sama Mullally w 2018 roku publicznie opowiadała się za „błogosławieństwami” par homoseksualnych, co stanowi bezpośrednie odrzucienie prawa naturalnego potępionego w Syllabusie (pkt 56-64). Fakt, że „biskupką” zostaje osoba głosząca herezje moralne, dowodzi całkowitego zerwania anglikanizmu z chrześcijaństwem. Jak uczy Sobór Trydencki w sesji XXIII: „Jeśliby ktoś twierdził, że święcenie biskupów nie jest sakramentem (…) niech będzie wyklęty”.
Spuścizna antypapieża Jana XXIII i soborowego zamachu
Dramat Canterbury stanowi konsekwencję rewolucji zapoczątkowanej przez Vaticanum II, które w deklaracji Dignitatis Humanae uznało wolność religijną za „prawo osoby”. Tym samym posoborowie zdradziło misję Chrystusa Króla, który nakazał: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Jak przypomina Pius IX w Quanta Cura: „Najhaniebniejsza i zawsze bardzo szkodliwa dla Kościoła katolickiego i zbawienia dusz (…) jest owa wolność, którą głoszą i popierają niektórzy ludzie, bardzo bezbożnie i z wielką krzywdą dla religii katolickiej i zbawienia dusz”.
Wybór kobiety na przywódczynię największej wspólnoty protestanckiej świata nie jest więc „postępem”, lecz spełnieniem proroctwa Piusa X, który w liście apostolskim Notre Charge Apostolique ostrzegał: „Katolicy nie mogą zapominać, że religia może być tylko jedna i że tylko Kościół katolicki może być jej prawowitym depozytariuszem”. Dopóki struktury okupujące Watykan będą głosiły „braterstwo religii”, dopóty świat będzie pogrążał się w duchowym chaosie, który prowadzi prosto do kultu Antychrysta.
Za artykułem:
Sarah Mullally pierwszą kobietą na czele Kościoła Anglii (wiez.pl)
Data artykułu: