Portal Opoka (3 października 2025) informuje o rzekomo stanowczym sprzeciwie amerykańskich „biskupów” wobec ideologii gender. W piśmie do Federalnej Komisji Handlu hierarchowie ci wskazują na brak naukowych podstaw dla procedur „zmiany płci” u nieletnich, powołując się na badania fińskie i raporty brytyjskie. Krytykują sieć Planned Parenthood za promowanie „terapii afirmującej” jako „ratującej życie”, podczas gdy – jak twierdzą – prowadzi to do nieodwracalnych szkód fizycznych i psychicznych. W komentarzu dodają, że odrzucanie płci „danej przez Boga” jest „ciężkim grzechem” zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy. Artykuł przytacza też broszurę „bpa” Daniela Thomasa z Toledo oraz wypowiedź psychiatry dr. Paula McHugha, podkreślających sprzeczność ideologii gender z chrześcijańską antropologią integralności ciała i duszy.
Milczenie o źródłach kryzysu: apostazja posoborowa jako gleba dla gender
Podczas gdy portal Opoka przedstawia działania „biskupów” jako heroiczną obronę chrześcijaństwa, pomija kluczowy fakt: ci sami hierarchowie są produktem i współtwórcami posoborowego kryzysu wiary, który umożliwił rozwój ideologii gender. Już w 1930 r. Pius XI w Casti Connubii przestrzegał: „Błąd najzgubniejszy […] polega na tym, że uważa się godziwym w dziedzinie małżeństwa rozdzielić nierozerwalny związek, jaki Bóg ustanowił, a którego człowiek rozdzielić nie może, pomiędzy dobrem małżeństwa a dobrem płciowego zaspokojenia” (pkt 6). Tymczasem współcześni „pasterze” przez dekady tolerowali rozpowszechnianie się antykoncepcji, rozwodów i związków pozamałżeńskich – co stanowiło bezpośrednie przygotowanie gruntu pod rewolucję gender.
„Walka” z symptomem przy akceptacji choroby: modernistyczna dialektyka
W piśmie do FTC „biskupi” powołują się na „grzech ciężki” związany z odrzuceniem płci, lecz milczą o tym, że sami sprawują liturgię, która podważa ofiarniczy charakter Mszy – fundament katolickiej antropologii. Jak przypomina Pius XII w Mediator Dei: „Ktokolwiek więc zbliża się do ołtarza świętego, powinien świadom być tego, co czyni” (pkt 80). Tymczasem Novus Ordo Missae, poprzez usunięcie modlitw ekspiacyjnych i akcent na „ucztę wspólnotową”, sprzyja protestanckiej wizji człowieka jako arbitra własnego sumienia – co logicznie prowadzi do ideologii samostanowienia o płci.
George Weigel, cytowany w artykule jako autorytet, to zresztą jeden z głównych apologetów Jana Pawła II – „papieża”, który w 1979 r. w USA całował „Koran”, a w 1986 r. w Asyżu organizował modlitwy pogan z posągiem Buddy przed tabernakulum. Jak zauważa św. Robert Bellarmin: „Kto nie zwalcza jawnych błędów, ten sam jest podejrzany o herezję” (De Romano Pontifice, II, 30).
Błąd antropologiczny: redukcja grzechu do „szkody psychicznej”
Komentarz „biskupów” sugeruje, że głównym problemem procedur zmiany płci są „nieodwracalne szkody” fizyczne i „brak korzyści dla zdrowia psychicznego”. To czysty naturalizm, sprzeczny z nauczaniem Leona XIII w Libertas: „Błąd […] nie ma prawa istnieć” (pkt 42). Katolicka teologia potępia transseksualizm nie dlatego, że jest „nieefektywny terapeutycznie”, ale ponieważ stanowi bunt przeciwko Bożemu porządkowi stworzenia. Już w 1929 r. Święte Oficjum w dekrecie Decretum de castitate et vitiis contra naturam określiło wszelkie działania zmierzające do zmiany płci jako „gravissima crimina” (najcięższe zbrodnie), bez względu na subiektywne odczucia.
W broszurze „bpa” Thomasa znajdujemy wprawdzie słuszne odniesienie do „integralności ciała i duszy”, lecz autor pomija kluczowy aspekt nadprzyrodzony: że ciało jest świątynią Ducha Świętego (1 Kor 6:19), a jego świadome okaleczanie to świętokradztwo. Jak przypomina Sobór Trydencki: „Jeśliby ktoś twierdził, że […] człowiek może usprawiedliwić się przed Bogiem […] samymi tylko siłami natury – niech będzie wyklęty” (sesja VI, kanon 1).
Fałszywa przeciwwaga: „terapia” zamiast nawrócenia
Portal Opoka chwali psychiatryczne podejście dr. McHugha, który zaleca „zajęcie się rzeczywistymi problemami psychicznymi” zamiast „zmiany płci”. To jednak kapitulacja przed psychologizmem potępionym przez Piusa X w Pascendi: „Moderniści […] wszystkie zjawiska religijne […] tłumaczą […] jako zwykłe wytwory uczuć i potrzeb religijnych” (pkt 14). A przecież dysforia płciowa, podobnie jak inne zaburzenia, ma źródło w grzechu pierworodnym i wymaga przede wszystkim łaski sakramentalnej, nie zaś „terapii”.
W całym artykule brak jakiegokolwiek wezwania do modlitwy, pokuty czy ofiary wynagradzającej – co demaskuje czysto humanitarną, a nie katolicką motywację autorów. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Pokoju Chrystusowego w Królestwie Chrystusowym żadną miarą nie będzie, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego” (pkt 1).
Krucjata bez Króla: walka ze skutkami przy akceptacji przyczyn
Największa hipokryzja ujawnia się w finale artykułu: „Warto jednak, abyśmy nie powielali ich błędów i nie dali się wodzić za nos szarlatanom”. Tymczasem to właśnie posoborowi „biskupi” przez 60 lat „wodzili za nos” wiernych, demolując liturgię, relatywizując doktrynę i promując ekumenizm – co bezpośrednio doprowadziło do triumfu rewolucji kulturowej.
Jak zauważył św. Pius X: „Zasadą modernizmu jest […] zniesienie wszelkiego stałego autorytetu w Kościele” (Lamentabili sane, pkt 52). Dopóki „hierarchowie” nie odrzucą soborowej herezji wolności religijnej (Dignitatis Humanae), kolegialności (Lumen Gentium) i ekumenizmu (Nostra Aetate) – ich „walka” z gender pozostanie jedynie PR-ową zasłoną dymną dla trwającej apostazji.
Za artykułem:
Amerykańscy biskupi jednym głosem z najwybitniejszymi psychiatrami: koniec igrania z ideologią gender! (opoka.org.pl)
Data artykułu: 03.10.2025