Portal CNA (3 października 2025) informuje o kolejnym spadku liczby kleryków w amerykańskich seminariach posoborowych. Według raportu CARA z Uniwersytetu Georgetown, w roku akademickim 2024/2025 odnotowano 8% spadek na poziomie studiów magisterskich (z 2920 do 2686) oraz 6% w seminariach kolegialnych (z 889 do 840). Jedynie seminaria średnie odnotowały marginalny wzrost o 2% (z 295 do 300). „Ks.” Phillip J. Brown z pseudoseminarium w Baltimore tłumaczy ten trend koniecznością „dostosowania rozmiarów formacji do dzisiejszych realiów”, podczas gdy „ojciec” John Horn z florydzkiej placówki wskazuje na „dużą liczbę seminariów” jako główny problem. Cała narracja prezentuje bankructwo modernistycznej formacji kapłańskiej, oderwanej od nadprzyrodzonego celu kapłaństwa.
Naturalistyczne diagnozy zamiast teologicznej analizy
W całym materiale brak jakiejkolwiek refleksji nad przyczynami nadprzyrodzonymi kryzysu powołań. Żaden z cytowanych „formatorów” nie wspomina o grzechu, stanie łaski, modlitwie wynagradzającej czy obowiązku publicznego kultu Chrystusa Króla – kluczowych elementach autentycznej katolickiej duchowości. Zamiast tego „ks.” Brown operuje korporacyjnym żargonem o „optymalizacji liczebnej” i „finansach seminarium”, całkowicie pomijając słowa Chrystusa: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na żniwo swoje” (Łk 10,2).
„Wiele osób związanych z powołaniami i seminaryjni urzędnicy wciąż wypatrują powrotu do liczebności seminariów z lat 50. zamiast trzeźwo spojrzeć na fakty i zastanowić się, jak najlepiej „dostosować rozmiar” programów seminaryjnych do dzisiejszych realiów” – „ks.” Phillip J. Brown.
Taka retoryka demaskuje czysto naturalistyczne podejście do kapłaństwa, sprzeczne z nauczaniem Piusa XI w Ad catholici sacerdotii: „Kapłaństwo nie jest zwykłym powołaniem, jak każde inne. Nie jest prostym powołaniem do przeżycia życia w szczególnej doskonałości; nie jest też tylko delegacją społeczności wiernych. Kapłaństwo Nowego Testamentu jest wyraźnym i trwałym uczestnictwem w samym kapłaństwie Chrystusa”.
Demograficzne kłamstwo vs. doktrynalna rzeczywistość
Twierdzenie Browna o „demograficznej rzeczywistości” uniemożliwiającej powrót do liczebności seminariów sprzed Vaticanum II to klasyczny przykład modernistycznej manipulacji. W 1955 roku, przy mniejszej liczbie katolików w USA, było 27 000 seminarzystów. Dziś, przy dwukrotnie większej populacji katolickiej, liczba ta spadła do 2 686. Problem nie leży w demografii, lecz w apostazji doktrynalnej – podkreślał św. Pius X w Pascendi: „Moderniści dokładają wszelkich starań, by zniszczyć świętą naukę, która jest podstawą kapłaństwa. Gdy wykorzenią wiarę w nadprzyrodzony charakter kapłaństwa, znikną powołania”.
„Ojciec” Horn z dumą wskazuje na swoje pseudoseminarium w stanie Floryda jako przykład „nowej wiosny”, jednak pomija kluczowy fakt: w 2024 roku żaden amerykański „biskup” nie wyświęcił więcej niż 7 neoprezbiterów. Dla porównania, w 1954 roku sam tylko Fulton Sheen wyświęcał rocznie średnio 40 kapłanów dla diecezji Rochester. Ten kontrast dobitnie pokazuje, że wzrost liczby kleryków w pojedynczych placówkach to jedynie rotacja w tonącym okręcie posoborowej pseudoformacji.
Psychologizacja formacji zamiast formacji duszy
Szczególnie niepokojące są wzmianki o „skutecznej wewnętrzności” i „pomocy w rozpoznawaniu codziennego doświadczenia Pana”. To czysto modernistyczny żargon, potępiony już w dekrecie Lamentabili (1907): „Dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia” (propozycja 26). Taka subiektywizacja życia duchowego prowadzi do całkowitej utraty obiektywnej prawdy o kapłaństwie jako victimae sacerdotio – ofiarnym kapłaństwie Chrystusa.
Raport CARA wspomina o lukach w ocenie kandydatów pod kątem „dysfunkcji poznawczych” i „skłonności do aktywności seksualnej z nieletnimi”, co stanowi druzgocące oskarżenie wobec całego systemu selekcji. W prawdziwym Kościele katolickim kanon 973 Codex Iuris Canonici z 1917 roku wyraźnie stwierdza: „Do święceń dopuszcza się tylko mężczyznów wyróżniających się niezłomną wiarą, dobrymi obyczajami, pobożnością, cnotą i roztropnością”. Tymczasem w posoborowiu kwestie doktrynalnej czystości zastąpiono psychologicznym śledztwem.
Regionalizacja jako droga do dalszej degrengolady
Propozycja Horna o „redukcji liczby seminariów na rzecz regionalnych ośrodków” to kontynuacja destrukcyjnej polityki konsolidacji, która doprowadziła do zamknięcia 84% amerykańskich seminariów od 1965 roku. Większe jednostki formacyjne nie rozwiązują problemu, gdyż brak w nich fundamentu – prawdziwej katolickiej doktryny. Jak nauczał Pius XII w Menti Nostrae: „Formacja kapłańska musi być zakorzeniona w niezachwianej wierze w nadprzyrodzony charakter kapłaństwa i w stałej wierności Magisterium Kościoła”.
„Jeśli [seminaria] kładą większy nacisk na zewnętrzność niż na wewnętrzną katechezę i ewangelizację, tego rodzaju seminarium będzie bardzo nieatrakcyjne dla obecnych młodych mężczyzn” – „ojciec” John Horn.
To stwierdzenie demaskuje całkowite wypaczenie pojęcia formacji. W tradycyjnym rozumieniu seminarium ma być „domem oddzielenia” (seminarium – semen), gdzie klerycy kształtują się z dala od świata. Tymczasem Horn promuje model oparty na psychologizacji i subiektywizmie, całkowicie ignorując zalecenia św. Piusa X: „Najważniejszą dyscypliną seminaryjną jest ścisłe przestrzeganie klauzury, która chroni powołanych przed zgubnym wpływem świata” (Pieni l’animo, 1906).
Nadzieja pokładana w głodzie ciszy?
Kulminacją modernistycznej utopii jest stwierdzenie Horna o „wielkim głodzie ciszy i życia kontemplacyjnego w kulturze” jako źródle przyszłych powołań. To jawny absurd w kontekście praktyk większości posoborowych wspólnot zakonnych, które zrezygnowały z klauzury, habitu i życia modlitewnego na rzecz „zaangażowania społecznego”. Gdzie jest ten głód zaspokajany? W tradycyjnych zakonach kontemplacyjnych, które – pomimo prześladowań – notują wzrost powołań. Tymczasem Horn przemilcza ten fakt, gdyż przeczyłoby to całej narracji o „odnowie” posoborowej.
Podsumowując, przedstawione diagnozy to klasyczne przykłady „ignoratio elenchi” (błędnego rozumowania). Zamiast wskazać na prawdziwą przyczynę – odejście od niezmiennej doktryny i kultu – „formatorzy” proponują kolejne naturalistyczne rozwiązania. Jak ostrzegał Pius XI w Quas primas: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Dopóki struktury posoborowe nie powrócą do uznania Chrystusa Króla za fundament życia społecznego i kapłańskiego, ich seminaria będą jedynie fabrykami urzędników kultu, nie zaś kapłanami według Serca Jezusowego.
Za artykułem:
Seminary administrators weigh in on downward trends (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 03.10.2025