Portal Opoka informuje o wynikach sondażu IBRiS, z którego wynika, że 68,6% Polaków uważa alkohol za zbyt łatwo dostępny. Artykuł przytacza dane o rosnącej liczbie sklepów alkoholowych (jeden na 303 mieszkańców) oraz porównuje cenę trunków do przeciętnego wynagrodzenia. Brakuje tu jednak czegoś fundamentalnego – katolickiego spojrzenia na problem pijaństwa jako grzechu ciężkiego i społecznej plagi.
Redukcja duchowego problemu do socjologicznej statystyki
„68,6 proc. respondentów uważa, że alkohol w Polsce jest zbyt łatwo dostępny”
W całym materiale nie znajdziemy ani jednego odniesienia do grzechu pijaństwa, który Katechizm Rzymski jednoznacznie kwalifikuje jako śmiertelny (Catechismus Romanus, III, VII, 4). Portal ogranicza się do suchych danych:
„za przeciętne wynagrodzenie można było kupić 2103 butelki piwa, 313 butelek wina i 238 butelek wódki – najwięcej w historii”
To bulwersujące pominięcie odsłania naturalistyczne podejście posoborowych struktur, które problem alkoholizmu sprowadzają do kwestii dostępności i ekonomii, całkowicie ignorując jego wymiar duchowy. Gdzie nauczanie o wadzie głównej nieumiarkowania? Gdzie wezwanie do pokuty i umartwienia?
Milczenie o obowiązkach władzy i społeczeństwa wobec Prawa Bożego
Artykuł cytuje różnice pokoleniowe w postrzeganiu problemu: „najmłodsi nie dostrzegają problemu”, podczas gdy starsi wskazują na nadmierną dostępność trunków. Brakuje jednak kluczowego wątku – moralnego obowiązku władz cywilnych do walki z pijaństwem jako zgorszeniem i zamachem na porządek społeczny.
„Przekonanie, że alkohol jest zdecydowanie zbyt łatwo dostępny, najczęściej wyrażali wyborcy Koalicji Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości”
To zdanie szczególnie obnaża świecką mentalność autorów. Dlaczego? Bo pomija fundamentalną zasadę wyrażoną przez Piusa XI w Quas primas (1925):
„Państwa mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać”.
Walka z alkoholizmem nie jest kwestią preferencji politycznych, lecz moralnym nakazem wypływającym z prawa naturalnego i objawionego. Już św. Tomasz z Akwinu przestrzegał: „Nadużywanie wina ogłupia rozum” (Summa Theologiae, II-II, q. 149, a. 3), a Sobór Trydencki nałożył na biskupów obowiązek zwalczania pijaństwa (Sess. XXIV, De ref. c. 12).
Brak nawiązania do historycznych wzorców walki z pijaństwem
Szokujące jest przemilczenie wielowiekowego dorobku Kościoła w zwalczaniu alkoholizmu. Gdzie wzmianka o:
- Bractwach Trzeźwości zatwierdzonych przez Leona XIII?
- Listach pasterskich św. abp. Jana Cieplaka z 1925 r., nazywających pijaństwo „plagą narodową”?
- Kampaniach modlitewnych św. Maksymiliana Kolbego przeciw alkoholizmowi?
Artykuł operuje wyłącznie współczesnymi statystykami, całkowicie ignorując skuteczne metody duszpasterskie stosowane przed rewolucją posoborową. To nie przypadek – współczesne struktury okupujące Watykan porzuciły prawdziwą walkę o dusze na rzecz „dialogu” i „towarzyszenia”, które okazały się duchową klęską.
Relatywizacja języka jako objaw modernistycznej zgnilizny
Autorzy używają określenia „napoje procentowe” zamiast tradycyjnego „trunki alkoholowe” czy „gorzałka”. To nie jest drobiazg językowy, ale objaw modernistycznej taktyki zmiękczania pojęć.
W materiałach przedsoborowych znajdziemy jasne sformułowania:
- „alkohol jako wróg rodziny” (Pius XI)
- „pijaństwo jako brama do innych grzechów” (kard. August Hlond)
- „trzeźwość jako fundament życia narodowego” (bł. Honorat Koźmiński)
Tymczasem Opoka powtarza bezrefleksyjnie język urzędników i socjologów. Nie ma tu śladu mysterium iniquitatis (tajemnicy nieprawości) ani wezwania do oratio et labor (modlitwy i pracy) w duchu benedyktyńskiej reguły.
Demokratyzacja grzechu – gdy sondaże zastępują Dekalog
Najbardziej jaskrawym przejawem apostazji jest traktowanie wyników sondaży jako miary problemu:
„Najwięcej Polaków, którzy wskazują na zbyt dużą dostępność alkoholu, to osoby mające między 50 a 59 lat. Stanowią oni 85 proc. ankietowanych”
To klasyczny przykład modernistycznej metody potępionej już w dekrecie Lamentabili Piusa X (1907), gdzie odrzucono tezę, że „prawdy religijne pochodzą z siły wrodzonej rozumu ludzkiemu” (propozycja 4). Problem alkoholizmu istnieje niezależnie od tego, czy 45% czy 85% obywateli go dostrzega – wynika z powszechnego upadku moralnego po odrzuceniu społecznego panowania Chrystusa Króla.
Koniec bez pokuty – czyli duchowa pustka posoborowej „troski”
Artykuł nie wspomina ani słowem o środkach zaradczych proponowanych przez tradycyjną doktrynę:
- Publicznych pokutach i procesjach błagalnych
- Nałożeniu kary ekskomuniki dla handlarzy alkoholem (jak w średniowiecznych statutach synodalnych)
- Obowiązku abstynencji w dni postne
- Kulturacji cnót umiarkowania poprzez bractwa i tercjarstwa
To milczenie jest wymowne – pokazuje, że dla struktur neo-kościoła alkoholizm to problem socjologiczny, a nie duchowa zaraza wymagająca exorcismi (egzorcyzmów) i innych nadprzyrodzonych środków.
Jak trafnie zauważył św. Alfons Liguori: „Nie ma większego nieszczęścia dla narodu niż powszechne pijaństwo, bo ono zabija duszę i ciało” (Theologia Moralis, II, 102). Dopóki nie powrócimy do tej prawdy – żadne sondaże i ustawy nie odwrócą fali moralnego upadku.
Za artykułem:
Alkohol jest zbyt łatwo dostępny – uważa niemal 70 proc. Polaków (opoka.org.pl)
Data artykułu: 06.10.2025