Portal LifeSiteNews (6 października 2025) publikuje fragment dzieła Dom Prospera Guéranger The Liturgical Year, poświęcony świętemu Brunonowi z Kolonii, założycielowi Zakonu Kartuzów. Tekst wychwala kartuską regułę jako „najwyżej cenioną przez Kościół”, podkreślając jej charakter kontemplacyjny oraz fakt, iż „zewnętrzna gorliwość nie jest najważniejsza w oczach Bożych”. Autor wskazuje na historyczną rolę Kartuzów w XI wieku jako odpowiedź na kryzys moralny epoki, przeciwstawiając pustelnicze życie „zwycięstwu ciała nad duchem” w ówczesnym Kościele. Artykuł cytuje fragmenty listów św. Brunona, gloryfikując „ukrytą radość samotności” i ascetyzm jako drogę do doskonałości. Wspomniana zostaje kanonizacja Brunona przez Leona X oraz rozszerzenie kultu przez Grzegorza XV.
Kartuzjańska ucieczka od świata czy milczące potępienie neo-kościoła?
Cytowany tekst, choć pozornie niewinny, stanowi dramatyczną antytezę współczesnej rzeczywistości sekty posoborowej. Gdy Dom Guéranger pisze: „Kościół w swej wierności ceni wszystkie rzeczy według preferencji swego Boskiego Oblubieńca”, musimy zapytać: gdzie dziś owa wierność w strukturach okupujących Watykan? Gdzie „ocena według preferencji Boskiego Oblubieńca”, gdy antypapież Leon XIV błogosławi bałwochwalcze praktyki w Amazonii? Kartuzjańskie solitudo et silentium było zawsze militia contra mundum (wojną przeciwko światu), podczas gdy dzisiejsze „zakony” stały się agenturami ONZ, głoszącymi „ekologię duchową” i „dialog międzyreligijny”.
„Bruno z sześcioma towarzyszami wyrzekł się świata i udał się do Hugona, biskupa Grenoble. Na wieść o przyczynie ich przybycia biskup zrozumiał, że byli tymi siedmioma gwiazdami, które widział upadające u jego stóp we śnie poprzedniej nocy”.
Tu ukazuje się zasadnicza różnica między świętym posłuszeństwem a współczesną niewolą. Św. Bruno szukał aprobaty prawowitego pasterza – Hugona, którego sukcesja apostolska nie budziła wątpliwości. Dziś „biskupi” konsekrowani za pomocą wadliwych rytuałów „święceń” z 1968 roku nie posiadają władzy kluczy. Jak zauważył Święty Oficjum w dekrecie Lamentabili sane exitu: „Dogmaty Kościoła nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale interpretacją faktów religijnych” – herezja potępiona jako modernistyczne zuchwalstwo (propozycja 22). Tymczasem tekst nie wspomina, że współczesna „Kartuzja” przyjęła posoborowe deformacje, w tym nową „mszę” Paula VI, która jest jedynie parodią Ofiary Krzyżowej.
Milczenie o współczesnej apostazji: grzech zaniechania
Artykuł chwali „heroiczny wiek XI”, gdy „społeczeństwo, reprezentowane przez swych najprzedniejszych członków u stóp Boga, otrzymało od Niego nowe życie”. Gdzie dziś owo „nowe życie”? W strukturach posoborowych, gdzie „zakonnicy” organizują warsztaty jogi i „medytacji transcendentnej”? Autor cytuje św. Brunona: „O samotności i milczenie pustyni; ukryta radości; dobra nieznane tłumom, lecz znane mężnym!” – ale przemilcza, że współcześni „kartuzi” podpisali deklaracje ekumeniczne z buddystami, zdradzając ducha swego założyciela.
Brak tu konfrontacji z największym skandalem: podczas gdy św. Bruno odmówił arcybiskupstwa Reggio, by pozostać wiernym powołaniu, dzisiejsi „przełożeni” kartuskich domów uczestniczą w synodach głoszących komunię dla rozwodników i błogosławieństwa dla par sodomitów. Gdzie „abstynencja aż do śmierci”, gdy posoborowe „konstytucje zakonne” zezwalają na mięso w piątki i ograniczają posty? Jak przypomina Pius XI w Quas primas: „Nie będzie pokoju, dopóki jednostki i narody nie uznają panowania Zbawiciela” (nr 1). Tymczasem kartuzjańskie milczenie stało się dziś milczeniem zdrady – brakiem reakcji na herezje głoszone przez „papieży” od Jana XXIII po Franciszka.
Kartuzjański charyzmat jako antidotum na modernistyczną zarazę
Prawdziwe dziedzictwo św. Brunona przetrwało jedynie wśród wiernych Tradycji. Jak uczy Sobór Trydencki: „Ofiara Mszy nie jest jedynie pochwałą i dziękczynieniem, ale prawdziwą ofiarą przebłagalną” (Sesja XXII, kan. 3). Tymczasem posoborowa „msza” jest jedynie „ucztą zgromadzenia” – dokładnym przeciwieństwem kartuzjańskiej liturgii, która przez wieki była strażniczką czystości rytu. Gdzie dziś owo „całkowite uwolnienie od zmysłów i świata”, gdy „zakonnicy” używają smartfonów i uczestniczą w „programach integracyjnych”?
Św. Brunonie, twój duch żyje jedynie w tych nielicznych, którzy – odrzuciwszy posoborowe novum – strzegą prawdziwej Ofiary i niezmiennej Reguły. W czasach, gdy „każdy wysiłek powstrzymania świata w jego pędzie ku zagładzie wydaje się daremny” (jak słusznie zauważa autor), twoi prawdziwi synowie trwają na modlitwie, odrzuciwszy fałszywe posoborowe „braterstwo”. Ich milczenie nie jest zgodą, lecz krzykiem protestu przeciwko ohydzie spustoszenia w świętym miejscu. Jak pisał św. Paweł: „Nie stawajcie się dziećmi w rozumieniu, ale bądźcie jak dzieci pod względem zła, a dorośli w rozumieniu” (1 Kor 14:20) – niech ta maksyma przyświeca wszystkim, którzy w mroku apostazji szukają prawdziwej kartuzjańskiej samotności.
Za artykułem:
St. Bruno’s love of silence and solitude led him to found the Carthusian Order (lifesitenews.com)
Data artykułu: 06.10.2025