Portal Gość Niedzielny informuje o raporcie Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym ograniczonego dostępu śmiertelnie chorych do opieki paliatywnej. Wskazano na problem zamkniętego katalogu chorób kwalifikujących do opieki, niedobór specjalistów oraz opóźnienia w finansowaniu świadczeń mimo zniesienia limitów. „Minister zdrowia” pracuje nad rozporządzeniem mającym poprawić sytuację.
Humanitarna fasada ukrywająca duchową pustkę
Przedstawione dane NIK odsłaniają systemowe oderwanie współczesnej medycyny od nadprzyrodzonej rzeczywistości człowieka. W całym materiale brak choćby jednego odniesienia do duszy nieśmiertelnej, stanu łaski czy konieczności przygotowania chorych na spotkanie z Sędzią Sprawiedliwym. To nie przeoczenie, lecz symptom apostazji epoki – komentuje się wyłącznie parametry fizjologiczne, podczas gdy „człowiek nie żyje samym chlebem” (Mt 4,4).
„Zamknięty katalog chorób uprawniających dorosłych do opieki paliatywnej i hospicyjnej ogranicza dostęp do niej chorym u kresu życia”
Biurokratyczny język raportu maskuje bardziej fundamentalny problem: katalog całkowicie pomija kategorię duchowego wymiaru cierpienia. W katolickim ujęciu, każda dusza zbliżająca się do wieczności wymaga specjalistycznej opieki – nie medycznej, lecz sacramentalnej. Jak przypominał Pius XII w przemówieniu do lekarzy z 24 lutego 1957 r.: „Zadaniem medycyny nie jest przedłużanie za wszelką cenę biologicznego istnienia, lecz zapewnienie chrześcijańskiego przejścia z tego świata do Ojca”.
Śmiertelne niebezpieczeństwo „opieki” bez sakramentów
Najjaskrawszą herezją materiału jest milczące założenie, że „opieka paliatywna” może istnieć bez kapłanów sprawujących sakramenty. Tymczasem Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 (kan. 468 §2) nakazywał proboszczom regularne wizyty u chorych, zaś Rytuał Rzymski zawierał specjalne obrzędy dla umierających. Współczesny model to karykatura – zastąpienie wiatyku morfiną, kapłana psychologiem, modlitwy „terapią wspierającą”.
NIK ubolewa nad niedoborem lekarzy specjalizujących się w medycynie paliatywnej, lecz nie wspomina o prawdziwym kryzysie: braku kapłanów gotowych nieść sakramentale w godzinie śmierci. To konsekwencja posoborowego zaniedbania formacji duchowieństwa w duchu „memento mori” (pamiętaj o śmierci). W efekcie – jak diagnozował już św. Alfons Liguori – „więcej dusz idzie dziś do piekła z powodu zaniedbania ostatnich sakramentów niż z powodu jawnych grzechów”.
Finansowa łaska zamiast łaski uświęcającej
Wzrost nakładów na opiekę paliatywną z 1 do 1,7 mld zł przedstawiany jest jako sukces. Tymczasem w świetle doktryny katolickiej żadne państwowe subsydia nie zastąpią obowiązku zapewnienia chorym dostępu do zaopatrzenia na drogę wieczności. Jak ostrzegał Leon XIII w Rerum novarum (1891): „Gdy państwo zajmuje miejsce Boga, staje się narzędziem duchowej śmierci narodów”.
Opóźnienia w finansowaniu przez NFZ ukazują głębszy problem: sekularyzacja opieki nad umierającymi prowadzi do ich instrumentalizacji. Chory staje się przedmiotem rozliczeń między „ministerstwem” a „świadczeniodawcami”, podczas gdy „przed obliczem Boga każda dusza ma nieskończoną wartość” (Pius XII, Mystici Corporis Christi).
Eutanazja duszy jako owoc modernizmu
Milczenie o roli Kościoła w opiece terminalnej nie jest przypadkowe. To element systemowej realizacji modernistycznej herezji potępionej w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (propozycja 58: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem”). Gdy w 1958 r. Kościół katolicki prowadził 73% hospicjów na świecie, dziś „struktury posoborowe” aktywnie promują model opieki wyzuty z transcendencji.
Katastrofalne skutki takiego podejścia przewidział już Pius XI w Quas Primas (1925): „Gdy ludzie wyrzekną się panowania Chrystusa, społeczeństwo pogrąży się w barbarzyństwie pozorującym humanitaryzm”. Brak kapelanów w hospicjach, zastępowanie rachunku sumienia „terapią akceptacji”, usuwanie krucyfiksów z sal chorych – to wszystko są etapy realizacji planu wyrugowania Boga z przestrzeni śmierci.
W świetle niezmiennej doktryny każda „opieka paliatywna” ignorująca „cztery rzeczy ostateczne” (śmierć, sąd, niebo, piekło) jest formą duchowej eutanazji. Jak przypominał katechizm Piusa X: „Największym miłosierdziem wobec umierającego jest zapewnić mu łaski sakramentalne, a nie przedłużać agonię”. W obliczu raportu NIK należy zatem zadać pytanie: czy polski system opieki terminalnej nie stał się narzędziem masowej produkcji dusz nieprzygotowanych na Sąd Ostateczny?
Za artykułem:
NIK: przepisy ograniczają dostęp śmiertelnie chorym do opieki paliatywnej (gosc.pl)
Data artykułu: 07.10.2025