Portal Vatican News (7 października 2025) informuje o planowanej podróży „papieża” Leona XIV do Turcji i Libanu między 27 listopada a 2 grudnia. Głównym celem wizyty ma być udział w obchodach 1700. rocznicy Soboru w Nicei, przedstawianego jako „ekumeniczny kamień milowy”. W programie uwzględniono spotkania z przedstawicielami prawosławia i islamu, kontynuując linię „dialogu międzyreligijnego” zapoczątkowaną przez Bergoglio w 2014 roku. W kontekście Libanu podkreślono „humanitarny” wymiar wizyty w kraju przyjmującym 1,5 miliona uchodźców syryjskich. Już sam fakt nazwania tej podróży „pierwszą wizytą apostolską” stanowi drwinę z pojęcia apostolskiego posłannictwa.
Ekumeniczna profanacja dziedzictwa Nicejskiego
Próba zawłaszczenia Soboru Nicejskiego (325 r.) przez struktury posoborowe to akt bezprecedensowego fałszerstwa historycznego. „Quicumque vult salvus esse, ante omnia opus est ut teneat catholicam fidem” (Ktokolwiek chce być zbawiony, musi przede wszystkim wyznawać wiarę katolicką) – głosi Symbol Wiary przyjęty w Nicei właśnie po to, by odciąć się od heretyckich doktryn Ariusza. Tymczasem „papieska” pielgrzymka do İzniku (dawnej Nicei) ma celebrować nie obronę bóstwa Chrystusa, lecz bałwochwalczy dialog z wyznawcami religii, które tę prawdę odrzucają. Jak zauważył św. Pius X w Lamentabili sane exitu: „Ewangelie w wielu opowiadaniach podają nie to, co rzeczywiście miało miejsce, ale to, co uważano, że przyniesie większą korzyść odbiorcom” (propozycja 14 potępiona). Współczesny ekumenizm to właśnie taka propagandowa reinterpretacja historii w służbie relatywizmu.
„Podczas sześciodniowej podróży Ojciec Święty odwiedzi tureckie miasto Iznek, aby uczcić 1700. rocznicę Soboru w Nicei, ekumenicznego kamienia milowego w historii Kościoła, który doprowadził do sformułowania Nicejskiego Credo”
To zdanie ukazuje całkowite wypaczenie celu soborów powszechnych. Credo nie było „ekumenicznym kompromisem”, lecz dogmatyczną barierą przeciwko herezji. Jak czytamy w encyklice Piusa XI Quas Primas: „Sobór Nicejski orzekł i jako prawdę wiary katolickiej wiernym do wierzenia podał, że Jednorodzony Syn Boży jest współistotny z Ojcem”. Tymczasem współczesne „upamiętnienie” ma charakter czysto archeologiczny i polityczny, pozbawiony misji nawracania innowierców. Wystarczy przypomnieć, że Turcja – gdzie katolicy stanowią 0,03% populacji – od 1923 roku systematycznie niszczy dziedzictwo chrześcijańskie, czego symbolem jest przekształcenie Hagii Sophii w meczet.
„Dialog” jako narzędzie apostazji
Zapowiedź spotkań z muzułmańskimi i prawosławnymi przywódcami potwierdza kontynuację heretyckiej linii Vaticanum II. Już w 1964 roku soborowa deklaracja Nostra Aetate głosiła, że „Kościół spogląda z szacunkiem także na mahometan”, co stanowiło otwarte pogwałcenie nauczania św. Piusa V, który w bulli Hebraeorum gens (1569) jednoznacznie potępiał islam jako „sektę Mahometa, która jest zbiorowiskiem wszelakiej bezbożności”. Wizyta w Libanie – kraju, gdzie katolicy maronici stanowią jedyną autentyczną wspólnotę wiary pośród islamskiego morza – powinna być okazją do przypomnienia słów Piusa XI: „Nie masz w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12). Tymczasem zapowiedziany „ekumeniczny apel o pojednanie” to kolejny akt teologicznej kapitulacji wobec pluralizmu religijnego.
Rzekomo „humanitarny” aspekt libańskiej części wizyty (w kontekście uchodźców syryjskich) odsłania redukcję misji Kościoła do organizacji socjalnej. Jak przypominał Leon XIII w Rerum novarum: „Kościół (…) nie zatrzymując się na troskach doczesnych, ma za główne zadanie tak kierować ludźmi, aby (…) dojść mogli do szczęścia wiecznego”. Tymczasem „papieskie” wizyty w obozach uchodźców służą wyłącznie legitymizacji świeckiej agendy ONZ, czego dowodem jest przywołanie raportu UNHCR jako autorytetu.
Teatr nie-mocy w obliczu prześladowań
Ogłoszenie podróży w czasie, gdy Bliski Wschód płonie ogniem prześladowań chrześcijan, ukazuje całkowite oderwanie posoborowej sekty od rzeczywistości. Według raportu Pomoc Kościołowi w Potrzebie (2024), w samej tylko Nigerii w ostatnim roku zamordowano 5 000 katolików, a w Pakistanie podpalono 128 kościołów. Tymczasem „papież” wybiera się do Turcji – kraju, gdzie w 2024 roku skazano księdza za „propagandę chrześcijańską” (sprawa don Luigiego Santoro) – nie po to, by żądać wolności religijnej, lecz by celebrować „wspólne dziedzictwo” z oprawcami. To dokładne wypełnienie potępionej w Syllabusie Piusa IX tezy 77: „W obecnych czasach nie jest już rzeczą stosowną, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwową, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu”.
„Ojciec Święty będzie piątym papieżem, który odwiedzi Turcję”
To zdanie demaskuje historyczną amnezję autorów. Pierwszym papieżem odwiedzającym Turcję był Paweł VI w 1967 roku – czyli pierwszy antypapież posoborowy. Wcześniejsi papieże prawowici nie „odwiedzali” krajów islamskich, lecz wysyłali tam misjonarzy z zadaniem głoszenia Ewangelii. Jak czytamy w encyklice Piusa XI Quas Primas: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi (…) czy to jednostki, czy rodziny, czy państwa, gdyż ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki”. Tymczasem współczesne „pielgrzymki” to podróże studyjne w służbie globalistycznej polityki.
Zakłamany teatr „braterstwa”
Planowana wizyta stanowi kolejny rozdział w modernistycznej mistyfikacji, gdzie formuły pobożności zastępują prawdę wiary. Wystarczy porównać dwie wizje Kościoła:
- Według Piusa XI: „Państwa nie tylko katolickie, ale wszystkie państwa w ogóle mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać” (Quas Primas).
- Według logiki posoborowej: „Wszystkie religie są równymi drogami do Boga, a Kościół jest jednym z wielu podmiotów na arenie międzynarodowej”.
Ogłaszając „Ekumeniczny Tydzień” w sierpniu 2025 roku, „papież” Leon XIV wezwał do bycia „architektami pojednania” – co w języku posoborowym oznacza rezygnację z głoszenia konieczności nawrócenia dla zbawienia. Tymczasem św. Pius X w Liście Apostolskim Notre Charge Apostolique ostrzegał: „Każda akcja społeczna musi być nasycona duchem nadprzyrodzonym, umacniać wiarę, opierać się na posłuszeństwie wobec Stolicy Apostolskiej”. Gdzie w zapowiedzi wizyty znajdujemy choćby wzmiankę o nawracaniu muzułmanów czy prawosławnych? Cała podróż sprowadza się do teatralnej gry w „braterstwo”, podczas gdy miliony dusz toną w błędzie.
W świetle niezmiennej doktryny katolickiej wizyta „papieża” w Turcji i Libanie to nie „wydarzenie apostolskie”, lecz akt publicznej apostazji. Jak głosi kanon 1325 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku: „Katolicy nie mogą w żaden sposób współpracować w sprawach religijnych z niekatolikami”. Tymczasem cały program podróży jest jednym wielkim pogwałceniem tej zasady. W obliczu tak jawnego odstępstwa, prawdziwi katolicy mają tylko jedno zadanie: „Exhorate omnes, et videte si est dolor sicut dolor meus” (Oglądajcie, wszyscy, czy jest boleść podobna do mojej boleści – Lm 1,12).
Za artykułem:
Pope Leo XIV to visit Turkey and Lebanon (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 07.10.2025