Naturalistyczna tęsknota: jesień bez Krzyża i Królestwa

Podziel się tym:

Portal Więź.pl (12 października 2025) publikuje esej Wojciecha Zalewskiego próbujący nadać jesieni duchowy wymiar poprzez koncepcję „czasu tęsknoty”. Autor, odwołując się do malarstwa Rembrandta, poezji Zagajewskiego oraz buddyjskiej kinematografii Kim Ki-Duka, kreśli wizję melancholijnej kontemplacji mającej prowadzić do „twórczego przełamywania zwątpienia”. Całość to klasyczny przykład modernistycznej redukcji życia duchowego do emocjonalnego automasażu, gdzie Chrystus jest nieobecny jak w ateistycznym salonie.


Ucieczka od nadprzyrodzoności w kult emocji

Zalewski definiuje jesień jako „czas przejścia od wymarzonej przyszłości w bezpowrotną przeszłość”, całkowicie pomijając eschatologiczny wymiar ludzkiej egzystencji. W katolickim ujęciu, każda pora roku – w tym szczególnie jesień z jej wymowną symboliką przemijania – winna kierować myśl ku novissimis (czterech ostatecznych rzeczywistościach: śmierć, sąd, niebo, piekło). Tymczasem tekst zaleca zatopienie się w autotelicznej tęsknocie pozbawionej transcendentnego celu:

„Tęsknota to pamięć żywej przeszłości. […] przeszłość wróci w przyszłości”.

To czysto naturalistyczne ujęcie ignoruje nauczanie św. Augustyna: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” (Wyznania I,1). Prawdziwa tęsknota chrześcijanina nie jest psychologicznym stanem „roztkliwiania się nad sobą”, lecz desiderium supernaturalis</i – nadprzyrodzonym pragnieniem zjednoczenia z Bogiem. Pominięcie tej perspektywy demaskuje czysto horyzontalną wizję człowieka, typową dla modernizmu potępionego w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907):

„Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga” (propozycja potępiona nr 20).

Hiobowy dramat bez Hiobowej wiary

Szczególnie bulwersujące jest instrumentalne wykorzystanie postaci Hioba jako „wzoru tęsknoty za utraconym, szczęśliwym życiem”. Autor kompletnie wypacza biblijny przekaz, redukując heroiczne fiat sprawiedliwego do psychoanalitycznego przypadku „radzenia sobie z stratą”. Prawdziwa lekcja Księgi Hioba zawiera się w słowach: „Pan dał, Pan odjął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione” (Hi 1,21) – absolutnego poddania się woli Bożej, nawet w ciemności wiary.

Zalewski proponuje natomiast postmodernistyczne „łączenie szczęścia i rozpaczy” jako stanu normalności, co stanowi jawne odrzucenie katolickiej nauki o statuit ei Dominus testamentum pacis (Ml 2,5 – Pan zawarł z nim przymierze pokoju). Pokój duszy nie jest emocjonalnym kompromisem, lecz owocem łaski w zjednoczeniu z Chrystusem Królem.

Synkretyzm jako terapia duszy

Najcięższym przejawem duchowego bankructwa tekstu jest apoteoza buddyjskiego filmu Kim Ki-Duka, gdzie mnich staje się „Przebudzonym” poprzez medytacyjne praktyki. Autor zachwyca się tym jako metaforą „jesiennego zwrotu ku wnętrzu”, całkowicie ignorując potępienie synkretyzmu religijnego przez Piusa XI w Quas Primas (1925):

„Jeżeliby kiedy ludzie […] uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, porządek i uspokojenie, zgoda i pokój” (nr 19).

Proponowanie buddyjskiej ścieżki oświecenia jako remedium na „jesienną melancholię” to nie tylko zdrada Ewangelii, ale praktyczne wprowadzanie zasady „każda religia jest dobra, byle uszczęśliwiała” – herezji potępionej w Syllabusie błędów Piusa IX (1864):

„Man may, in the observance of any religion whatever, find the way of eternal salvation” (propozycja potępiona nr 16).

Twórczość bez Krzyża, tęsknota bez Łaski

Kluczowy błąd eseju polega na utożsamieniu duchowego rozwoju z twórczością rozumianą jako „postawa osobowa, rodzaj nastrojenia”. To typowo modernistyczne sprowadzenie życia duchowego do subiektywnego doświadczenia, przeciwko któremu Pius X w Pascendi Dominici gregis (1907) ostrzegał:

„Moderniści uczą, że życie religijne ma swoje źródło w pewnej ślepej potrzeby wiary, rodzącej się z ukrytych głębin podświadomości, gdzie kryje się jej zarodek i wszelka rzeczywistość” (cz. I).

Prawdziwa „twórczość duchowa” katolika polega na współpracy z łaską w dążeniu do świętości, a nie na estetyzującym „badaniu własnych tęsknot”. Zalewski proponuje w istocie newage’ową autoanalizę podszytej tęsknotą duszy, gdy tymczasem Kościół naucza, że „bez Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5).

Jesień czasu czy wieczności?

Całkowicie wymownym jest brak w tekście jakiejkolwiek wzmianki o:
– Grzechu pierworodnym jako źródle cierpienia i tęsknoty
– Ofierze Krzyżowej jako jedynej odpowiedzi na ludzki ból
– Potrzebie łaski uświęcającej do prawdziwego spełnienia
– Rolcie Kościoła i sakramentów w przemianie duchowej
– Ostatecznym celu człowieka – oglądaniu Boga twarzą w twarz

To nie jest przypadkowe pominięcie. Jak trafnie diagnozował św. Pius X w Pascendi, modernistyczna duchowość celowo eliminuje nadprzyrodzone, by zastąpić je „religijnym uczuciem”. Gdy jesień życia oddziela się od Krzyża – staje się jedynie zapowiedzią zimowej nicości.

Tymczasem dla katolika każda jesień winna rozbrzmiewać słowami: „Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat!” (Chrystus zwycięża, Chrystus panuje, Chrystus rozkazuje). Tylko pod berłem Króla Wieków nawet opadające liście głoszą chwałę zmartwychwstania.


Za artykułem:
Jesień to czas tęsknoty. Ale i czegoś więcej
  (wiez.pl)
Data artykułu:

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.