Portal Catholic News Agency (CNA) relacjonuje za ACI MENA spór o prawa wyborcze libańskiej diaspory, w którym partie chrześcijańskie oskarżają szyickie ugrupowanie Hezbollah o marginalizację ich elektoratu poprzez propozycję ograniczenia głosu emigrantów do sześciu parlamentarnych mandatów. Próba zmiany systemu wyborczego wywołała kryzys polityczny, zamykając obrady parlamentu bojkotem frakcji chrześcijańskich.
Destrukcja katolickiej zasady reprezentacji jako narzędzie hegemonii islamistów
Konstytucyjny porządek Libanu, wypracowany w 1943 roku pod patronatem Francji, opierał się na „delikatnej równowadze między wspólnotami religijnymi”, gwarantującej chrześcijanom równy udział we władzy. Projekt Hezbollahu, ograniczający diasporę – w której chrześcijanie stanowią 53,2% – do głosowania na jedynie sześciu deputowanych, stanowi jawne pogwałcenie tej zasady. Pierre Bou Assi, posłaniec libańskich sił zbrojnych, słusznie diagnozuje: „Ograniczenie chrześcijańskiego głosu do sześciu posłów to celowa marginalizacja chrześcijańskich głosów i zmniejszenie ich wpływu politycznego”. W rzeczywistości mamy do czynienia z realizacją islamistycznej agendy, której celem jest stopniowe przekształcenie Libanu w kolejną „republikę muzułmańską” na wzór Iranu.
„Hezbollah i jego sojusznicy mają najwięcej do stracenia na wzmocnionej diasporze, a liczby z 2022 roku tłumaczą dlaczego” – przyznaje portal, wskazując na spadek poparcia dla Amal-Hezbollah z 20% do 13% wśród emigrantów.
Statystyki te demaskują prawdziwe motywy szyickiej formacji: strach przed elektoratem, który – jak zauważa CNA – składa się głównie z „młodych wyborców” uciekających przed finansowym załamaniem z 2019 roku i wybuchem w porcie w Bejrucie (2020). To właśnie ci ludzie, doświadczeni upadkiem państwa pod rządami Hezbollahu, stanowią zagrożenie dla jego dominacji.
„Logistyka” jako parawan dla apostazji z prawa naturalnego
Próba usprawiedliwienia ograniczeń praw wyborczych rzekomymi „trudnościami logistycznymi” czy „ryzykiem nacisków na wyborców” to klasyczny przykład „tyranii relatywizmu” (Benedykt XVI). Papież Pius IX w Syllabus Errorum potępił podobną sofistykę, przypominając, że „żadna ludzka władza może zastąpić prawa Bożego” (propozycja 39). Odmawiając chrześcijanom prawa do pełnej reprezentacji, libański establishment zdradza nie tylko konstytucję, ale przede wszystkim zasadę sprawiedliwości, wpisaną w porządek naturalny przez Stwórcę.
Warto zauważyć, że artykuł pomija kluczowy kontekst teologiczny: „Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata, ale musi królować nad wszystkimi narodami” (Pius XI, Quas Primas). Liban, który przez dekady był jedynym krajem arabskim z chrześcijańskim prezydentem, dziś systematycznie odcina się od tego dziedzictwa. Brak jednoznacznego wezwania do uznania społecznego panowania Chrystusa Króla stanowi najcięższy zarzut wobec tekstu.
Milczenie o nadprzyrodzonej misji narodu jako przejaw modernizmu
Najjaskrawszą luką w relacji CNA jest całkowite pominięcie duchowego wymiaru kryzysu. Chrześcijanie libańscy nie są jedynie „grupą etniczną” walczącą o przywileje, lecz – zgodnie z nauką Leona XIII – „solą ziemi” powołaną do świadczenia o prawdzie. Redukcja ich roli do kwestii czysto politycznych i demograficznych to uleganie naturalistycznej herezji potępionej w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (propozycja 58).
„Chrześcijanie w Libanie musieli polegać na diasporze w ciągu ostatnich kilku lat, czy to gospodarczo poprzez pieniądze z zagranicy, czy politycznie poprzez lobbowanie” – ubolewa młody emigrant Charbel Abi Younes.
To zdanie demaskuje głębię apostazji: naród powołany do głoszenia Ewangelii w sercu islamskiego świata został zredukowany do żebractwa i zabiegów o względy obcych mocarstw. Brak odniesienia do modlitwy, sakramentów i życia łaski w analizie kryzysu dowodzi, że zarówno autorzy, jak i cytowani politycy utracili nadprzyrodzoną perspektywę.
Demokratyczny fetysz zamiast katolickiej zasady pomocniczości
Cała dyskusja prowadzona jest w ramach bałwochwalczego kultu „demokratycznych procedur”, podczas gdy Kościół naucza, że „żadna władza nie pochodzi od ludu, lecz od Boga” (Rz 13,1). Pius VI w encyklice Quod aliquantum (1791) potępił rewolucyjne konstytucje, które – jak dzisiejszy system libański – „uznają wolność sumienia za naturalne prawo człowieka”. Walka o „większą reprezentację” w zgrzybiałym parlamencie to gonitwa za cieniem władzy, gdyż prawdziwe rozwiązanie wymagałoby odważnego głoszenia Chrystusa Króla jako jedynego Zbawiciela narodów.
Artykuł nie wspomina też o kluczowej przyczynie exodusu chrześcijan: systematycznej islamizacji kraju wspieranej przez zagraniczne siły (Iran, Syria). Młodzi libańscy chrześcijanie, jak cytowany Younes, marzący, by „wspólnota chrześcijańska w Libanie była wystarczająco silna, aby nie potrzebować niczyjej pomocy oprócz własnej”, powinni usłyszeć słowa św. Pawła: „Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Bez powrotu do źródła – Eucharystii i nabożeństwa do Najświętszego Serca – wszelkie zabiegi polityczne pozostaną donkiszoterią.
Koniec libańskiego eksperymentu jako przestroga dla Europy
Upadek libańskiego modelu współistnienia to przestroga dla Zachodu, który – jak zauważył Pius XII – „zapomniał, że cywilizacja musi mieć duszę”. Dążenie Hezbollahu do „konsolidacji władzy” poprzez ograniczanie praw wyborczych stanowi jedynie preludium do całkowitej eliminacji chrześcijaństwa z życia publicznego. W obliczu tej agresji, libańscy chrześcijanie wzywani są nie do parlamentarnych gier, lecz do męczeńskiego świadectwa – jedynej broni, przed którą drży piekło.
Podsumowując, artykuł CNA – mimo pozorów obiektywizmu – pozostaje więźniem świeckiej narracji, pomijającej kluczową prawdę: Liban może odzyskać pokój tylko przez publiczne uznanie panowania Chrystusa Króla, co obejmuje odrzucenie islamskiego fundamentalizmu i powrót do katolickich fundamentów państwa. Jak przypominał Pius XI, „nie ma zbawienia w żadnym innym” (Dz 4,12) – ani w demokracji, ani w kompromisach z heretykami.
Za artykułem:
Christians warn of marginalization in Lebanon’s expat voting debate (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 09.10.2025