Portal Catholic News Agency (13 października 2025) relacjonuje decyzję Donalda Trumpa o przywróceniu federalnego charakteru Dnia Kolumba, przedstawiając odkrywcę jako "tytana ery odkryć" kierującego się "szlachetną misją szerzenia Ewangelii". W proklamacji z 9 października Trump określił Kolumba mianem "prawdziwego amerykańskiego bohatera", którego "nieugruntowana współczesna krytyka" stanowi część szerszego ataku na "dziedzictwo i historię USA". Historyk Felipe Fernández-Armesto z Uniwersytetu Notre Dame argumentuje, że "wrogość wobec Kolumba jest niewłaściwie poinformowana", podkreślając jego "wyjątkowo pozytywny stosunek do tubylców w porównaniu ze współczesnymi" oraz rolę jako "odkrywcy tras atlantyckich, które na zawsze zmieniły świat". Artykuł pomija całkowicie katolicką naukę o obowiązku naprawienia krzywd wynikających z kolonizacji, redukując sprawiedliwość do politycznego gestu pojednania włosko-amerykańskiego.
Mit „chrześcijańskiego bohatera” wobec doktryny sprawiedliwości społecznej
Twierdzenie, jakoby Kolumb działał z pobudek ewangelizacyjnych, stoi w jaskrawej sprzeczności z faktami historycznymi potwierdzonymi przez naocznych świadków, w tym kapłanów. Bartolomé de las Casas OP w „Krótkiej relacji o wyniszczeniu Indian" dokumentował: "Hiszpanie z pomocą koni, mieczy i lanc rozpoczęli rzeź i dziwne okrucieństwa. Wchodzili do wiosek, nie oszczędzając dzieci, starców, kobiet ciężarnych". Już w 1495 roku Kolumb wprowadził system encomienda, faktycznie redukujący Indian do niewolniczej pracy w kopalniach złota – praktykę potępioną przez papieża Pawła III w bulli Sublimis Deus (1537) jako "całkowicie sprzeczną z przykazaniami miłości i sprawiedliwości".
"Hiszpanie z pomocą koni, mieczy i lanc rozpoczęli rzeź i dziwne okrucieństwa. Wchodzili do wiosek, nie oszczędzając dzieci, starców, kobiet ciężarnych"
Retoryka "majestatycznego krzyża" posadzonego przez Kolumba (w rzeczywistości drewnianej konstrukcji bez żadnego znaczenia liturgicznego) stanowi klasyczny przykład bałwochwalczego zawłaszczenia symboliki katolickiej dla celów politycznej legitymizacji. Jak nauczał św. Augustyn: "Sprawiedliwe państwo musi najpierw uznać królowanie Chrystusa, zanim zacznie głosić swe własne cnoty" (De Civitate Dei, XIX, 21). Tymczasem proklamacja Trumpa odwraca tę kolejność, czyniąc krzyż narzędziem imperialnej autopromocji.
Polityczna instrumentalizacja wiary w służbie świeckiego nacjonalizmu
Przedstawienie Dnia Kolumba jako "aktu ekspiacji za lincze włoskich imigrantów z 1891 roku" odsłania głęboką perwersję pojęcia zadośćuczynienia w teologii moralnej. Jak przypomina katechizm kard. Gasparriego: "Zadośćuczynienie wymaga najpierw uznania winy, następnie naprawy szkód, a dopiero na końcu – zewnętrznych ceremonii". Tymczasem tutaj mamy do czynienia z całkowitym pominięciem win wobec rdzennych narodów, zastąpionych samouwielbieniem grupy etnicznej. To nie ekspiacja, lecz idolatria narodowej dumy w przebraniu religijności.
Wątpliwa teza Fernández-Armesto o "pozytywnym stosunku Kolumba do tubylców" upada wobec własnych zapisków admirała z 12 października 1492: "Gdy tylko przybyliśmy do Indii, na pierwszej wyspie, którą napotkaliśmy, zabraliśmy kilku tubylców siłą, aby dowiedzieć się, co wiedzą". Już rok później w liście do Luis de Santángel chwalił się: "Mogę zapewnić Wasze Wysokości, że w zamian za drobiazgi dajemy im to, czego najbardziej potrzebują… Oni sami stają się naszymi niewolnikami".
Milczenie o prawdziwej cenie „wymiany między kontynentami”
Artykuł bezkrytycznie powiela frazę o "przemianującej świat wymianie idei, ludzi i handlu" zapoczątkowanej przez Kolumba, całkowicie pomijając jej konsekwencje doktrynalne. Sobór Laterański V (1512-1517) w dekrecie Pastoralis officii stanowczo potępił niewolnictwo Indian jako sprzeczne z ich naturą dzieci Bożych, co nie przeszkodziło hiszpańskim kolonizatorom w masowych deportacjach. Szacuje się, że populacja Tainów na Hispanioli spadła z 250 tys. w 1492 roku do zaledwie 14 tys. w 1517 – wyniszczona chorobami, przymusową pracą i czystkami etnicznymi.
Katolicka nauka społeczna sformułowana przez Leona XIII w Rerum novarum (1891) wyraźnie potępia takie praktyki: "Nikomu nie wolno znieważać godności człowieka, którego Bóg sam uczynił tak wielkim… ani też wystawiać go na nieludzkie i nikczemne warunki, przez które znika kulturalność jego duszy". Tymczasem celebracja Kolumba jako "budowniczego narodu" stanowi pośrednią aprobatę dla ludobójczych metod.
Fałszywa eklezjologia w służbie świeckiego patriotyzmu
Najgroźniejszym aspektem całej narracji jest próba sakralizacji państwa narodowego poprzez zawłaszczenie symboliki krzyża. Gdy Trump pisze o "nieśmiertelnym długu każdego obywatela wobec determinacji Kolumba", dokonuje blasphemicznego przekierowania powinności wobec Boga na obowiązek wobec narracji historycznej. Jak przypomina Pius XI w Quas primas (1925): "Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata… władcy, którzy odmawiają publicznej czci Chrystusowi-Królowi, utracą swą legitymację, a narody pogrążą się w chaosie".
Brak jakiejkolwiek wzmianki o konieczności zadośćuczynienia za grzechy kolonializmu przez modlitwę, pokutę i reparacje materialne demaskuje czysto świecki charakter całej inicjatywy. To nie restytucja katolickiego dziedzictwa, lecz próba wykorzystania religii jako narzędzia kulturowej wojny w amerykańskim konflikcie politycznym. Jak ostrzegał św. Pius X w Notre charge apostolique (1910): "Gdy religia zostaje wprzęgnięta w służbę ziemskich interesów, staje się jedynie maską dla nowoczesnej herezji – humanitaryzmu ateistycznego".
Za artykułem:
Columbus Day highlights explorer’s ‘legacy of faith,’ Trump says (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 13.10.2025