Spór o pamięć narodową jako przejaw oderwania od katolickiej prawdy o dziejach
Portal pch24.pl (13 października 2025) relacjonuje wykład prof. Andrzeja Nowaka w Bundestagu, wygłoszony na zaproszenie partii AfD. Historyk podkreślał brak Polaków w niemieckiej pamięci o ofiarach II wojny światowej, wskazując na badania opinii publicznej, gdzie jedynie 5% Niemców upominało się o upamiętnienie ofiar niemieckiego ruchu oporu, podczas gdy Polacy nie znaleźli się w ogóle w świadomości społecznej. Nowak krytykował projekt Domu Niemiecko-Polskiego za pominięcie terminu ludobójstwo wobec Polaków oraz za próby rozmywania odpowiedzialności poprzez hasło „wszystkich ofiar niemieckiej okupacji”. Jako rozwiązanie zaproponował partnerski dialog oparty na prawdzie historycznej i zwrócił uwagę na sprawę restytucji zrabowanych dóbr kultury, m.in. pierścienia Zygmunta Starego. Wykład zakończyły owacje niemieckiej Polonii, która podkreślała, że „jeszcze nikt w Bundestagu nie mówił tak o niemieckich zbrodniach”. **Cała dyskusja pozostaje jednak więźniem naturalistycznej historiografii, pomijającej nadprzyrodzony wymiar dziejów Polski jako przedmurza chrześcijaństwa (Ante murale christianitatis).**
Redukcja katolickiego narodu do poziomu świeckiej ofiary historycznej
Profesor Nowak słusznie demaskuje niemiecką strategię rozmywania odpowiedzialności za zbrodnie na Polakach poprzez unikanie terminu ludobójstwo i zastępowanie go ogólnikowym określeniem „ofiar okupacji”. Jednakże jego argumentacja zatrzymuje się na poziomie walki o historyczną sprawiedliwość, całkowicie pomijając esencję polskiego cierpienia: byliśmy mordowani nie tylko jako naród, lecz jako katolicy. Wystarczy przypomnieć, że na terenach wcielonych do Rzeszy zamknięto 95% kościołów, a na „Generalnym Gubernatorstwie” wymordowano 30% duchowieństwa – proporcje niewspółmiernie wyższe niż w innych krajach okupowanej Europy.
„Polacy byli zabijani za to, że są Polakami, nie z innych powodów” – podkreślał Nowak.
To zdanie, choć prawdziwe w warstwie faktograficznej, stanowi niebezpieczne uproszczenie. Niemiecka polityka eksterminacyjna szczególną nienawiść kierowała przeciwko polskiemu katolicyzmowi jako ostoi oporu. Jak pisał kard. August Hlond w liście pasterskim O katolickie zasady moralne (1932): „Gdy Polska odpadnie od Boga, straci swą siłę wewnętrzną i przestanie być przedmurzem”. Brak odniesienia do tej duchowej perspektywy czyni z wystąpienia jedynie kolejny głos w sporze o historyczne reparacje, nie zaś obronę dziedzictwa wiary.
Modernistyczna pułapka „dialogu” zamiast głoszenia prawdy
Propozycja „partnerskiego spojrzenia” jako alternatywy dla relacji nauczyciel-uczeń między Niemcami a Polską wydaje się pozornie rozsądna. W rzeczywistości stanowi jednak przejaw liberalnego relatywizmu, sprzecznego z katolicką koncepcją dziejów. Pius XI w Quas Primas (1925) jednoznacznie nauczał: „Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, lecz niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim”. Prawda historyczna nie jest przedmiotem negocjacji, lecz depozytem do obrony.
Wspomniane przez wykładowcę badania Instytutu Pileckiego ujawniają szokującą statystykę: 46% Niemców uważa, że Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej. Zamiast jednak wskazać na systemowe zaniedbania w nauczaniu historii opartym na laickich podstawach, profesor ogranicza się do postulatu „wzajemnego zrozumienia”. Tymczasem już w 1864 r. Pius IX w Syllabus errorum potępił błąd nr 77: „W obecnym czasie nie jest już rzeczą stosowną, aby religia katolicka miała być jedyną religią państwową, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu”. Dopuszczenie do głosu w Bundestagu partii AfD – mimo jej deklarowanego antykomunizmu – nie zmienia faktu, że występowała ona przeciwko katolickiemu nauczaniu w kwestiach bioetycznych, co profesor dyskretnie pomija.
Milczenie o prawach Króla
Najpoważniejszym zarzutem wobec wystąpienia jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonej perspektywy zadośćuczynienia. Gdy mówca wspomina o 516 tys. zrabowanych dzieł sztuki, nie zauważa, że najcenniejszym „skarbem zagrabionym” przez niemiecką i sowiecką nawałę było publiczne panowanie Chrystusa Króla nad Polską. Wspomniany pierścień Zygmunta Starego – symbol władzy monarszej – powinien stać się pretekstem do przypomnienia słów św. Pawła: „Nie masz zwierzchności, jeno od Boga” (Rz 13,1).
Brakuje także ostrzeżenia, że współczesne niemieckie elity kontynuują duchowy spadek po Bismarcku poprzez promowanie laicyzmu, gender i islamizacji Europy. Kiedy prof. Nowak cytuje niemieckiego historyka Reinharta Kosellecka, który przestrzegał przed zamianą historii w „Disneyland”, nie dodaje, że sam Koselleck jako żołnierz Wehrmachtu uczestniczył w zbrodniach na froncie wschodnim. To zaś prowadzi do fundamentalnego pytania: czy możliwy jest autentyczny rachunek sumienia bez odwołania do Sądu Bożego i obowiązku publicznego pokuty?
Polska jako Chrystus narodów – zapomniana teologia dziejów
Wykład w Bundestagu – mimo pozorów odwagi – wpisuje się w paradygmat świeckiego nacjonalizmu, który Pius XI potępił w encyklice Non abbiamo bisogno (1931). Kiedy mówca podkreśla, że „narodowość była fundamentalnie ważna” dla niemieckich oprawców, nie wyciąga logicznego wniosku: współczesny globalizm jest dalszym etapem tej samej antykatolickiej rewolucji, która chce zniszczyć szczególne posłannictwo Polski.
Gdyby przyjąć perspektywę takich autorów jak abp Józef Teodorowicz (W przededniu zmartwychwstania, 1930) czy kard. Adam Stefan Sapieha (kazania z czasu okupacji), należałoby wskazać, że męczeństwo Polaków ma charakter ekspiacyjny za grzechy Europy odchodzącej od wiary. Tymczasem postulat „partnerstwa” z Niemcami przypomina herezję indifferentizmu religijnego potępioną przez Grzegorza XVI w Mirari vos (1832).
„Jeśli spojrzymy na dane ekonomiczne, Polska jest czwartym partnerem Niemiec” – przekonywał naukowiec.
Ta argumentacja odsłania materialistyczne myślenie, tak obce polskiej tradycji. Czyż nie lepiej przypomnieć słowa wieszcza: „Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił”? Polska nie po to przetrwała rozbiory i okupacje, by stać się dostawcą taniej siły roboczej dla niemieckiego przemysłu, lecz by „zachować dla świata skarb wiary” (sługa Boży prymas August Hlond).
Podsumowanie: Prawda bez Chrystusa jest półprawdą
Wystąpienie prof. Nowaka, choć cenne w warstwie faktograficznej, jest dramatycznie niepełne poprzez oderwanie od katolickiej interpretacji dziejów. Pomija całkowicie rolę Kościoła jako strażnika narodowej pamięci – zarówno w czasach okupacji (np. heroiczna postawa kard. Sapiehy czy abp. Szeptyckiego), jak i dziś, gdy struktury posoborowe milczą o obowiązku reparacji.
Najdobitniej streszcza to paradoks: historyk upomina się o pierścień Zygmunta Starego, lecz nie wspomina, że ten sam król w testamencie z 1548 r. napisał: „A iżem jest grzesznik, proszę pokornie (…) aby za mnie modły czynili, by mię Bóg wszechmogący w liczbie wybranych swoich postanowić raczył”. Bez odwołania do tej pobożności pokoleń, walka o historyczną sprawiedliwość staje się jedynie „gonitwą za wiatrem” (Koh 2,11).
Prawdziwe pojednanie z Niemcami wymagałoby najpierw publicznego uznania Chrystusa Królem Polski przez oba narody – jak postulował Pius XI w Quas Primas. Dopóki jednak dyskusja toczy się wokół muzeów i reparacji, zamiast wokół Króla królów i Pana panujących (1 Tm 6,15), pozostaniemy więźniami pożałowania godnego, świeckiego redukcjonizmu.
Za artykułem:
Jeszcze nikt w Bundestagu nie mówił tak o niemieckich zbrodniach. Głośny wykład prof. Nowaka w Berlinie (opoka.org.pl)
Data artykułu: 13.10.2025