Portal Tygodnik Powszechny (14 października 2025) relacjonuje głos anonimowego autora określającego się jako „Michał”, który przedstawia edukację zdrowotną w szkołach jako konieczną dla „etycznego wychowania” i „chrześcijańskiego światopglądu”. Autor powołuje się na traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa, gdy dowiedział się „w maksymalnie wulgarnej formie” o prokreacji od starszego kolegi, by uzasadnić potrzebę instytucjonalnego seksedukatorstwa. „Nazywanie tego deprawacją dzieci i młodzieży uważam za wszeteczeństwo i odwracanie kota ogonem” – stwierdza, atakując przeciwników programu Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Naturalistyczna redukcja człowieka do poziomu biologicznego
Tekst całkowicie pomija nadprzyrodzony wymiar ludzkiej seksualności, sprowadzając ją do poziomu czysto biologicznego procesu. W myśl Casti Connubii Piusa XI, „instynkty niższe winny być poddane rozumowi oświeconemu wiarą”, podczas gdy proponowany model edukacji zdrowotnej odcina te sfery od łaski i moralnego porządku. Sobór Trydencki (sesja VI, kan. 19) wyraźnie naucza, że „grzech nie jest jedynie złym funkcjonowaniem natury, lecz buntem przeciw prawom Bożym”. Przedstawienie prokreacji jako mechanizmu pozbawionego duchowego wymiaru stanowi jawną apostazję od katolickiej nauki o sakramencie małżeństwa.
„O roli ojca w procesie poczęcia dowiedziałem się dopiero w III klasie szkoły podstawowej, dosłownie na ulicy od starszego kolegi, w maksymalnie wulgarnej formie. Był to dla mnie olbrzymi i traumatyczny wstrząs”
Przywołana argumentacja opiera się na błędnym założeniu, że rozwiązaniem dla niewłaściwej formy przekazu jest wprowadzenie innego błędnego przekazu. Św. Pius X w Lamentabili (propozycja 58) potępił teorię, jakoby „moralność miała polegać na akumulacji bogactw i zaspokajaniu przyjemności”. Wulgarna uliczna edukacja i rządowa edukacja zdrowotna stanowią dwa bieguny tego samego naturalistycznego błędu – pierwsza poprzez formę, druga poprzez treść.
Usunięcie rodziców jako pierwszych wychowawców
Artykuł całkowicie ignoruje Divini Illius Magistri Piusa XI, gdzie czytamy: „Rodzice mają niezbywalne prawo do wychowywania potomstwa zgodnie z własnym sumieniem”. Propozycja przekazania państwu kompetencji w zakresie formowania sumień w najintymniejszych kwestiach stanowi jawne pogwałcenie prawa naturalnego. Jak nauczał Leon XIII w Libertas: „Żadna ludzka władza nie może zastąpić rodziców tam, gdzie chodzi o kształtowanie ducha”.
Brak jakiegokolwiek odniesienia do katolickiej zasady pomocniczości demaskuje prawdziwy cel przedsięwzięcia – wyłonienie nowego człowieka oderwanego od tradycyjnych struktur rodzinnych. W myśl Bulli Quo Graviora Grzegorza XVI, „systemy wychowawcze zmierzające do osłabienia więzi rodzinnych prowadzą do anarchii moralnej”.
Teologiczne konsekwencje relatywizacji czystości
Autor posługuje się typowo modernistycznym zabiegiem podważania pojęcia deprawacji poprzez odwrócenie semantyki. Św. Augustyn w Państwie Bożym (XIV, 16) definiuje wszeteczeństwo jako „nieuporządkowane pożądanie oderwane od celu prokreacyjnego”. Tymczasem proponowana edukacja zdrowotna – jak wynika z dokumentów MEN – promuje koncepcję „seksualności afirmującej” pozbawionej związku z małżeństwem i płodnością.
Papież Pius XI w Casti Connubii ostrzegał: „Ktokolwiek pod pozorem sztuki lub nauki prezentuje młodzieży nieprzyzwoite rzeczy, ten popełnia zbrodnię zatrutego źródła”. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1386) nakładał ekskomunikę na nauczycieli podważających czystość przedmałżeńską.
Milczenie o łasce i sakramentach
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonych środków walki z pożądliwością. Św. Paweł w Liście do Rzymian (6:12) nakazuje: „Niechże więc nie króluje grzech w śmiertelnym ciele waszym”, co Kościół zawsze realizował poprzez sakrament pokuty i Eucharystii. Autor sugeruje, że rozwiązaniem problemów moralnych jest wiedza biologiczna, podczas gdy Sobór Trydencki (sesja VI, rozdz. 16) naucza, że „nikt nie może o własnych siłach zwyciężyć pożądliwości bez łaski uświęcającej”.
Brak jakiejkolwiek wzmianki o modlitwie, czystości serca czy obowiązku unikania okazji do grzechu demaskuje czysto naturalistyczne podstawy całej koncepcji. W myśl potępionej przez św. Piusa X w Lamentabili tezy (nr 38), autor traktuje problemy moralne jako kwestię niewiedzy, a nie grzechu.
Duchowa pułapka w języku pseudoewangelizacji
Szczególnie perfidny jest zabieg wykorzystania retoryki chrześcijańskiej do promocji antychrześcijańskich treści. Określanie programu edukacji zdrowotnej jako „koniecznego dla ukształtowania chrześcijańskiego światopoglądu” stanowi jawne nadużycie terminologii katolickiej. Syllabus błędów Piusa IX (pkt 15) potępia twierdzenie, że „człowiek może w każdej religii znaleźć drogę zbawienia”, co znajduje odzwierciedlenie w relatywizującym tonie artykułu.
Tekst całkowicie ignoruje konsekwencje wczesnej seksualizacji dzieci potwierdzone licznymi badaniami (m.in. American College of Pediatricians 2016), które wykazują związek między przedwczesną edukacją seksualną a depresją, zaburzeniami tożsamości i przestępczością seksualną. Pius XI w Divini Redemptoris ostrzegał przed „systemami wychowawczymi zmierzającymi do zniszczenia niewinności dziecięcych dusz”.
W świetle niezmiennej doktryny katolickiej, forsowany model edukacji zdrowotnej stanowi narzędzie demoralizacji inspirowane duchem czasu, który św. Paweł nazywa „duchem tego świata” (1 Kor 2:12). Jak nauczał Pius XI w Quas Primas, „pokój możliwy jest jedynie w Królestwie Chrystusa”, a nie w programach opartych na naturalistycznej wizji człowieka.
Za artykułem:
Chrześcijanin potrzebuje edukacji zdrowotnej (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 14.10.2025