Portal Tygodnik Powszechny (14 października 2025) relacjonuje reakcje Estończyków na wrześniowe naruszenie ich przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce. Autor Filip Rudnik przedstawia „chłodną i wyważoną” postawę władz i mieszkańców Tallinna, podkreślając ich deklarowaną pewność wobec sojuszniczych gwarancji NATO. Artykuł promuje iluzję, że „spokój może spełniać funkcję odstraszającą” wobec Rosji, całkowicie pomijając metafizyczne i moralne źródła prawdziwego bezpieczeństwa narodów.
Bezbożna logika świeckiego bezpieczeństwa
Opisywana w tekście „rezerwa” estońskich decydentów wobec rosyjskich prowokacji odsłania głębszy problem: redukcję bezpieczeństwa narodowego do czysto technicznej kalkulacji sił militarnej. Generał Andrus Merilo chełpi się, że „
Ujmę to w ten sposób: cieszę się, że ludzie, którzy chcieliby zestrzeliwać każdy samolot, który przekracza naszą granicę, nie są tymi, którzy podejmują te decyzje
”. To stwierdzenie demaskuje mentalność czysto utylitarną – jak gdyby moralna ocena agresji miała być podporządkowana taktycznym korzyściom.
Tymczasem św. Augustyn w Państwie Bożym (Księga XIX) przypomina: „Pokój ciała polega na uporządkowanej harmonii jego części, pokój duszy nierozumnej – na uporządkowanym zaspokojeniu popędów, pokój duszy rozumnej – na uporządkowanej zgodzie między poznaniem a działaniem”. Bez odniesienia do tego boskiego ładu, jakakolwiek „chłodna reakcja” staje się jedynie przyzwoleniem na zło.
NATO – fałszywy mesjasz współczesnych narodów
Artykuł wielokrotnie podkreśla zależność Estonii od „sojuszniczej solidarności” NATO, przedstawiając ją jako gwarancję bezpieczeństwa. To klasyczny przykład bałwochwalczego zawierzenia w ludzkie struktury zamiast w Opatrzność Bożą. Jak zauważa anonimowy wykładowca Uniwersytetu Tallińskiego: „Jeśli decyzja o zestrzeliwaniu samolotów (…) leży poza Tallinnem, to czy w ogóle Estończycy są w stanie cokolwiek zdziałać?”.
W tym kontekście warto przypomnieć słowa Piusa XI z encykliki Quas primas (1925):
„Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”
. Estońskie zawierzenie w świecki sojusz wojskowy zamiast w Królestwo Chrystusowe to droga donikąd.
Milczenie o duchowych korzeniach rosyjskiego imperializmu
Autor całkowicie pomija religijny wymiar konfliktu, sprowadzając rosyjskie prowokacje do „testowania NATO” i „manifestacji konfrontacyjnej postawy”. Tymczasem współczesna rosyjska agresja ma swe źródła w dziedzictwie sowieckiego ateizmu i trwającym odzyskiwaniu wpływu prawosławia jako narzędzia imperialnej polityki.
Jak stwierdza Kongregacja Świętego Oficjum w dekrecie „Lamentabili sane exitu” (1907), „Kościół jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych” (propozycja 57 potępiona) – oskarżenie idealnie pasujące do moskiewskiej narracji o „zgniliźnie Zachodu”. Brak katolickiej analizy tego duchowego konfliktu czyni artykuł płytkim i niebezpiecznie naiwnym.
Estońska „obrona totalna” jako parodia prawdziwego ładu
Wspomniane w tekście estońskie przygotowania do „obrony totalnej” odsłaniają tragiczną konsekwencję odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla. Pius XI w Quas primas nauczał:
„Państwa nie mogą się obejść bez Boga (…). Religia Boża powinna zajmować w państwie miejsce naczelne i kierownicze”
. Tymczasem Estonia – podobnie jak większość współczesnych narodów – buduje swą odporność na czysto materialnych fundamentach, ignorując duchową pustkę, którą Rosja umiejętnie wykorzystuje.
Opisywana przez autora „ogólnokrajowa zwartość szeregów” to jedynie ludzka imitacja prawdziwej jedności, jaką daje tylko wspólna wiara w Chrystusa Króla. Bez odwołania do nadprzyrodzonego celu, jakakolwiek „determinacja” staje się jedynie przejściowym instynktem samozachowawczym.
Za artykułem:
Tylko bez paniki. Do rosyjskiego zagrożenia Estończycy podchodzą flegmatycznie (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 14.10.2025