Portal Gość Niedzielny (14 października 2025) powołuje się na dane brytyjskiego wywiadu, wskazujące na dzienne straty rosyjskie przekraczające 1000 żołnierzy (zabitych i rannych) między 5 a 12 października 2025 r. Łączne straty od początku inwazji w 2022 r. szacuje się na ponad 1,1 mln. Artykuł koncentruje się na suchych statystykach militarnych, całkowicie pomijając moralny i teologiczny wymiar konfliktu. To właśnie milczenie o prawie Bożym i stanie dusz żołnierzy stanowi najcięższe oskarżenie wobec współczesnego dziennikarstwa.
Fetysz liczb: redukcja człowieka do cyfr w służbie militaryzmu
„średnia dzienna liczba rosyjskich ofiar we wrześniu 2025 r. wyniosła 950”
„Ofiary” – ten eufemizm, zaczerpnięty z leksykonu świeckiego humanizmu, maskuje dramatyczną rzeczywistość: każdej z tych liczb odpowiada dusza stanęła przed Sądem Bożym nieprzygotowana, często w stanie śmiertelnego grzechu wynikającego z uczestnictwa w niesprawiedliwej agresji. Jak przypomina św. Robert Bellarmin w De Controversiis: „Wojna sprawiedliwa musi mieć słuszną przyczynę (iusta causa), właściwą intencję (recta intentio) oraz być prowadzona słusznymi środkami (debitus modus)”. Tymczasem publicyści, bezkrytycznie powtarzając dane wywiadów, nie zadają podstawowego pytania: czy ktokolwiek z tych żołnierzy otrzymał ostatnie namaszczenie? Czy struktury posoborowe zapewniły kapelanów wiernych katolickiej doktrynie, czy może „duchownych” głoszących „dialog” i „pokój” oderwany od konieczności stanu łaski?
Teologiczna ślepota: brak oceny moralnej agresji
Artykuł całkowicie pomija kluczową kwestię moralnej kwalifikacji działań wojennych. Według niezmiennego nauczania Kościoła (św. Augustyn, Państwo Boże; św. Tomasz, Summa Theologica II-II q. 40) wojna może być dopuszczalna jedynie jako ostateczność, pod warunkiem zachowania zasad sprawiedliwości kompetentnej władzy oraz proporcjonalności środków. Tymczasem inwazja Rosji na Ukrainę od początku nosi znamiona grzechu przeciwko V przykazaniu, co potwierdza choćby nieuzasadniona eskalacja przemocy i ataki na ludność cywilną.
Niemoralne jest nie tylko prowadzenie wojny, ale i bierne przyglądanie się jej przez „duchownych”, którzy zamiast wzywać do publicznego pokuty i nawrócenia, ograniczają się do mglistych apeli o „pokój” pozbawionych fundamentu w Chrystusie Królu. Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) przypominał: „Pokój Chrystusowy może zapanować tylko w Królestwie Chrystusowym”. Tymczasem sekta posoborowa, zamiast domagać się uznania społecznego panowania Zbawiciela, woli pertraktować z przywódcami politycznymi na szczytach G20.
Zatrute źródło: posoborowa „duchowość” bez krzyża
Publikacja w „Gościu Niedzielnym” – medium ściśle związanym z strukturami okupującymi Watykan – jest symptomatyczna dla całego środowiska: brak jakiejkolwiek wzmianki o modlitwie, ofierze Mszy św. czy zadośćuczynieniu. To nie przypadek, lecz konsekwencja modernistycznej rewolucji, która zastąpiła teologię krzyża „duchowością spotkania”. Gdy św. Pius X potępiał w dekrecie Lamentabili (1907) tezę, że „Kościół jest wrogiem postępu nauk” (propozycja 57), przestrzegał właśnie przed takim scjentystycznym redukcjonizmem, który dziś każe traktować wojnę jako zwykłe „zjawisko geopolityczne”.
Tymczasem prawdziwy katolik wie, że każda wojna jest przede wszystkim manifestacją grzechu pierworodnego i wymaga odpowiedzi w postaci czynów pokutnych. Gdy w 1914 r. Benedykt XV nawoływał do publicznego odmawiania Różańca, a Pius XII w 1942 r. poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi, ich następcy z sekty posoborowej ograniczają się do „mediacji” i „negocjacji”, zupełnie jakby zapomnieli słów św. Pawła: „Alboż bez Boga budują miasto?” (Ps 127,1).
Koniec bez końca: apokalipsa bez Sądu Ostatecznego
Najjaskrawszą herezją tekstu jest milczenie o eschatologicznym wymiarze konfliktu. Żadnego nawiązania do Apokalipsy, do walki między potomstwem Niewiasty a nasieniem węża, do obowiązku modlitwy o nawrócenie grzeszników. To nie dziennikarska neutralność, lecz przejaw teologicznego naturalizmu potępionego już w syllabusie Piusa IX (1864): „Wiara Chrystusowa sprzeciwia się dobru społeczeństwa” (propozycja 40).
Podczas gdy Kreml i Kijów szafują tysiącami istnień, struktury okupujące Watykan nie mają odwagi przypomnieć słów Chrystusa: „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie” (Mt 26,52). W efekcie dziesiątki tysięcy dusz lądują w otchłani piekielnej, podczas gdy „duchowni” w fioletowych sutannach rozważają „nowe formy dialogu”. To nie pomyłka duszpasterska, lecz zdrada na miarę Judasza.
„Rosja nadal odnosiła sukcesy terytorialne”
Te słowa brzmią szczególnie złowieszczo w kontekście orędzia fatimskiego – którego autentyczność kwestionujemy, lecz które trafnie diagnozuje źródła kryzysu: „Jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, Rosja rozprzestrzeni swe błędy po świecie”. Czyż obecna wojna nie jest spełnieniem tej przepowiedni? Materializm, militaryzm, kult państwa – wszystko to owocuje krwawą hekatombą, podczas gdy neo-Kościół wciąż gra rolę „neutralnego obserwatora”.
Jedyna droga: powrót do Christus Rex
Rozwiązanie konfliktu nie leży w rękach generałów ani dyplomatów, lecz w publicznym uznaniu władzy Chrystusa Króla nad narodami. Pius XI w Quas primas stanowczo nauczał: „Nie będzie trwałego pokoju między narodami, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Dopóki Rosja i Ukraina nie dokonają aktu poświęcenia się Najświętszemu Sercu (prawdziwemu, a nie w wersji fałszywej „świętej” Faustyny), dopóty krew będzie lała się strumieniami.
Tymczasem sekta posoborowa, zamiast nawoływać do pokuty, organizuje „zbiórki humanitarne” i „modlitwy ekumeniczne” – kolejne przejawy religii człowieczej potępionej przez św. Piusa X. Gdyby autorzy „Gościa” byli wierni katolickiej tradycji, ich tekst zaczynałby się nie od statystyk śmierci, lecz od wezwania: „Módlmy się za konających żołnierzy, ofiarujmy Msze św. za ich dusze, pośćmy w intencji nawrócenia tyranów!”. Ale po cóż się trudzić, skoro można bezkarnie powtarzać propagandowe komunikaty?
Za artykułem:
W. Brytania, wywiad: Rosjanie tracą codziennie 1000 żołnierzy (gosc.pl)
Data artykułu: 14.10.2025