Relatywizacja Bożego Prawa w modernistycznej egzegezie Oszajcy
Portal Tygodnik Powszechny (14 października 2025) publikuje tekst „pana” Wacława Oszajcy SJ zatytułowany „Dwa miecze”, w którym autor podejmuje próbę reinterpretacji biblijnych narracji o Bożym sądzie nad Amalekitami oraz ewangelicznych epizodów z mieczem. Oszajca stawia prowokacyjne pytanie: „czy jest możliwe walczyć i kochać?”, sugerując rzekomą sprzeczność między starotestamentalnymi nakazami Bożymi a nowotestamentalnym przesłaniem miłości. Już sam tytuł zdradza modernistyczną agendę: redukcję Objawienia do psychologicznego dylematu.
Zdrada hermeneutyki wiary na rzecz subiektywizmu
„Podobnych opowiadań, gdzie imię Boga jest «sztandarem bojowym», mamy w Biblii sporo. Do dzisiaj sprawiają one ogromne, być może niepokonalne trudności naszym interpretatorom”
To zdanie demaskuje sedno modernistycznej zarazy: próbę postawienia ludzkiego rozumu ponad Bożym słowem. Oszajca podważa samą możliwość harmonijnej interpretacji Pisma Świętego, ignorując naukę Soboru Trydenckiego o jedności Objawienia (Decretum de editione et usu sacrorum librorum). Kościół zawsze nauczał, że „Stary Testament jest ukrytym Nowym, a Nowy jest objawionym Starym” (Św. Augustyn). Tymczasem autor traktuje tekst natchniony jako zbiór „trudności”, nie zaś jako spójne dzieło Ducha Świętego.
Teologiczny sabotaż nauki o sprawiedliwości Bożej
Gdy autor pisze o „wymazywaniu [Amalekitów] dokonywanym przy pomocy miecza”, pomija kluczowy kontekst teologiczny: Amalekici jako personifikacja grzechu i buntu przeciw Bogu (Pwt 25,17-19). Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice wyjaśnia: „Bóg jako Pan życia i śmierci ma prawo użyć nawet surowych środków dla zachowania świętości swego ludu”. Tymczasem Oszajca wpisuje się w nurt relatywizmu potępiony przez Piusa IX w Syllabus errorum (pkt 60): „Sprawiedliwość polega na materialnym fakcie”.
Fałszywa dychotomia między miłością a sprawiedliwością
„Ginie się tak czy siak. Istotne, po co się ginie”
To zdanie obnaża naturalistyczną eschatologię autora. Kościół naucza, że śmierć fizyczna nie jest najwyższą wartością – mors autem peccati est aeterna damnatio (śmierć grzechu to wieczne potępienie). Cytując Simone Weil (postać oskarżaną o gnostyckie tendencje), Oszajca próbuje zbudować fałszywą opozycję między krzyżem a mieczem, podczas gdy Decretum Gratiani jasno potwierdza: „Militia est bona, per quam praedonibus resistitur et adversariis fidei” (Dobry jest żołnierz, który przeciwstawia się grabieżcom i wrogom wiary).
Demontaż doktryny o prawowitym użyciu siły
Autor celowo pomija kluczowy fragment Ewangelii Łukasza (22,36-38), gdzie Chrystus mówiąc „kto nie ma miecza, niech sprzeda swój płaszcz i kupi”, ustanawia zasadę obrony koniecznej. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 40) precyzuje: „Ci, którzy walczą słusznie, nie przeciwstawiają się pokojowi, tylko niesprawiedliwej wojnie”. Tymczasem Oszajca sugeruje, że samo użycie miecza czyni człowieka „przestępcą”, co jest jawnym zaprzeczeniem nauki papieży od Leona XIII (Immortale Dei) po Piusa XII (Summi Pontificatus).
Ukryta apologia defetyzmu wobec zła
W kontekście wojny na Ukrainie autor pyta retorycznie o możliwość pogodzenia walki z miłością, implikując moralną równorzędność między agresorem a obrońcą. To jawne odrzucenie katolickiej nauki o wojnie sprawiedliwej, potępionej już w Lamentabili sane exitu (pkt 62-63). Pius XI w Quas primas nauczał: „Niechaj więc władcy państw nie odmawiają publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, jeżeli pragną powagę swą nienaruszoną utrzymać”. Brak takiego wezwania w tekście Oszajcy zdradza kapitulację przed świeckim humanitaryzmem.
Modernistyczna metodologia w służbie dechrystianizacji
Cały wywód opiera się na założeniu potępionym w Pascendi dominici gregis: że dogmaty mają ewoluować wraz z „świadomością wiernych”. Gdy autor pisze o „tragedii [która] była potężną eksplozją wszystkiego, co w człowieku nieludzkie”, redukuje Mękę Chrystusa do psychologicznego archetypu, odrzucając jej charakter zadośćuczynienia (Sobór Trydencki, sesja VI, kan. 3). To właśnie o takich metodach ostrzegał św. Pius X: „Moderniści mieszają rozum ludzki z wiarą w tak monstrualny sposób, że powstaje ateistyczna nauka o człowieku-bogu”.
Zatrute źródło jezuickiego modernizmu
Fakt, że tekst ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” – bastionie posoborowej rewolucji – nie powinien dziwić. Już w 1962 r. o. Augustin Bea SJ otworzył furtkę dla biblistycznego modernizmu, odrzucając zasadę Divino afflante Spiritu o literalnym sensie Pisma. Analizowany artykuł wpisuje się w tę tradycję relatywizacji, gdzie Biblia staje się pretekstem do lansowania świeckiego moralizatorstwa zamiast narzędziem głoszenia Królestwa Chrystusowego. Jak zauważył Pius XII w Humani generis: „Błądzą ci, którzy twierdzą, że rzeczywistość objawiona nie zawiera prawd boskich, lecz wyraża jedynie ludzkie doświadczenia religijne”.
Za artykułem:
To, co „musiało się wydarzyć”, dokonało się także przez tych, którzy Jezusa aresztowali (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 14.10.2025