Portal Gość Niedzielny (15 października 2025) relacjonuje sytuację mieszkańców Torunia, gdzie demolka pieców węglowych nie została uzupełniona przyłączeniem do miejskiej sieci ciepłowniczej. W budynkach przy ulicach Sobieskiego, Chłopickiego, Lubickiej i Batorego panuje temperatura 14°C, podczas gdy Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i PGE Toruń przerzucają się odpowiedzialnością. Mieszkańcy, w tym osoby chore na nowotwory i rodziny z dziećmi, zmuszeni są do korzystania z prowizorycznych rozwiązań typu „kocioł olejowy” lub grzejników elektrycznych, których kosztów nikt nie zamierza rekompensować. Ta biurokratyczna porażka odsłania głębszy kryzys: całkowite odejście od katolickiej zasady bonum commune (dobra wspólnego) na rzecz modernistycznego paradygmatu „praw człowieka” i korporacyjnych interesów.
Demolka pieców jako akt ideologicznej gorliwości
Likwidacja pieców – jak przyznaje sama PGE – nie wynikała z technicznej konieczności, lecz była samowolą administratorów budynków. Działanie to wpisuje się w ogólnoświatową histerię ekologiczną, gdzie pod płaszczykiem troski o stworzenie niszczy się podstawy egzystencji ubogich. Jak przypomina Pius XI w Quadragesimo anno: „Władza nie może słusznie wykraczać poza granice dobra wspólnego”. Tymczasem urzędnicza gorliwość w realizacji „zielonej agendy” stała się ważniejsza od caritas (miłości bliźniego), pozostawiając ludzi dosłownie na mrozie.
„Był piec, było ciepło. Nie ma pieca, to śpię w kożuchu, chociaż choruję na raka” – relacjonuje mieszkanka ul. Batorego 26 (PAP).
Ton tej wypowiedzi odsłania dramatyczną prawdę: w świecie zdominowanym przez biurokratyczną bezduszność i ekologiczny fanatyzm, człowiek stał się jedynie statystycznym problemem. Brak tu choćby śladu katolickiej nauki społecznej, która w encyklice Rerum novarum Leona XIII stanowczo podkreśla: „Państwo winno czuwać nad dobrem robotników, nie niszcząc przy tym rodziny i prawowitej własności”.
„Prawa człowieka” vs. prawa Boga: bankructwo modernistycznej retoryki
Język używany przez strony konfliktu jest symptomatyczny dla posoborowego relatywizmu:
- PGE Toruń „przeprasza za niedogodności” zamiast przyznać się do zaniedbań;
- ZGM twierdzi, że „PGE nie wywiązało się z umowy”, ignorując własną odpowiedzialność za przedwczesną rozbiórkę;
- Mobilna kotłownia olejowa – przedstawiana jako „przejściowe rozwiązanie” – to jawny absurd ekologiczny, demaskujący hipokryzję całego projektu.
Jak zauważa św. Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis: „Moderniści, aby nie być posądzonymi o herezję, uciekają się do sztuczek słownych, którymi zakrywają swe błędy”. W tym przypadku „transformacja energetyczna” okazała się przykrywką dla totalnego braku roztropności i pogardy dla najsłabszych.
Katolicka nauka społeczna kontra „nowa ekologia”
Sytuacja toruńska demaskuje fundamentalny konflikt między:
Katolicka zasada | Modernistyczna praktyka |
---|---|
Subsydiarność (decyzje na możliwie najniższym poziomie) | Centralne zarządzanie „projektami unijnymi” bez konsultacji z mieszkańcami |
Roztropność (ocena kosztów i skutków) | Ideologiczny pośpiech w realizacji „celów klimatycznych” |
Miłosierdzie (pomoc najsłabszym) | Kalkulacja finansowa („600 zł za ogrzewanie prądem to problem lokatora”) |
Jak przypomina Pius XI w Quas primas: „Pokój Chrystusowy może zapanować tylko w Królestwie Chrystusowym”. Tymczasem oderwanie decyzji od etyki katolickiej doprowadziło do sytuacji, gdzie – jak relacjonuje matka trójki dzieci – „woda z dachu leje się na ściany, ale nas odsyłają od jednych do drugich”.
„Alternatywy 4” czy Via Dolorosa? Teologia cierpienia w zimnych murach
Porównanie sytuacji do serialu „Alternatywy 4” nie oddaje pełni dramatu. Dla katolika bowiem każde cierpienie – zwłaszcza niesprawiedliwe – ma wymiar imitatio Christi (naśladowania Chrystusa). Jednakże w tym przypadku mamy do czynienia z cierpieniem całkowicie bezsensownym, wynikającym nie z prześladowań za wiarę, lecz z systemowej niekompetencji i ideologicznego zacietrzewienia.
„Gdzie tu logika?” – pyta mieszkaniec, obserwując „mobilny parowóz” zastępujący piece. Pytanie to dotyka sedna kryzysu posoborowego świata: gdy odrzucono Logos (Chrystusa-Mądrość), zastępując Go „zielonym ładunkiem” i „procedurami administracyjnymi”, wszelka logika stała się niemożliwa. Jak ostrzegał św. Pius X: „Modernizm to synteza wszystkich herezji”, a jego owocem jest właśnie taki chaos.
Droga naprawy: powrót do społecznego panowania Chrystusa Króla
Rozwiązanie problemu wykracza poza naprawę rur ciepłowniczych. Wymaga:
- Publicznego uznania błędu przez władze (a nie jedynie „przeprosin za niedogodności”);
- Natychmiastowego zapewnienia ciepła bez obciążania mieszkańców kosztami;
- Przywództwa opartego na zasadach katolickich, gdzie urzędnik pamięta, że – jak uczy Leon XIII – „władza pochodzi od Boga, by służyć dobru podwładnych”.
Bez odwołania do społecznego panowania Chrystusa Króla – którego encyklika Quas primas Piusa XI nazywa „jedynym lekarstwem na zarazę współczesnego laicyzmu” – podobne kryzysy będą się mnożyć. Jak zauważa jeden z mieszkańców: „Normalnie 'Alternatywy 4′”. Rzeczywiście – w świecie bez Boga nawet absurd staje się normą.
Za artykułem:
Toruń: Zlikwidowano piece, ale nie podłączono centralnego ogrzewania (gosc.pl)
Data artykułu: 15.10.2025