Portal Gość Niedzielny relacjonuje rozłam w łonie Wspólnoty Anglikańskiej po nominacji kobiety na urząd arcybiskupa Canterbury. Konserwatywne prowincje afrykańskie i azjatyckie, zgrupowane wokół Światowej Konferencji Anglikańskiej nt. Przyszłości (GAFCON), odrzuciły zwierzchnictwo Canterbury i zapowiedziały powstanie konkurencyjnej Światowej Wspólnoty Anglikańskiej. Nowa struktura ma być wierna rzekomo „Pismu Świętemu i tradycji kościelnej”, odrzucając „postępowe” innowacje jak ordynacja kobiet czy błogosławieństwo związków homoseksualnych. Ten teatr pseudo-reformy jedynie odsłania głębszy kryzys wspólnoty pozbawionej sakramentalnej i doktrynalnej ciągłości z Kościołem założonym przez Chrystusa.
Anglikańska schizma jako symptom apostazji Zachodu
„Podział w łonie anglikanizmu trwa od początku lat 90. XX wieku, gdy niektóre prowincje kościelne w Ameryce Północnej i Europie zaczęły błogosławić związki homoseksualne, ordynować kobiety na biskupów i podważać podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej” – przyznaje autor. Pomija jednak kluczowy fakt: cały anglikanizm stanowi heretycką sektę od momentu swego powstania. Już papież Leon XIII w bulle Apostolicae curae (1896) nie pozostawił wątpliwości: „Święcenia anglikańskie są całkowicie nieważne i zupełnie nic nie znaczą” („omnino irritas esse et prorsus esse nulla”). Dlatego współczesne spory o „tradycję” w łonie tej wspólnoty przypominają kłótnie ślepców o odcienie kolorów.
„Nominację abp Sarah Mullally uznali wręcz za prowokację, gdyż nie tylko jest kobietą (połowa świata anglikańskiego odrzuca ordynację kobiet jako sprzeczną z nauczaniem apostolskim), ale publicznie wspierała błogosławienie par homoseksualnych przez Kościół Anglii”
Tu ujawnia się zasadnicza sprzeczność: konserwatyści protestują przeciwko konsekwencjom herezji, której sami są nosicielami. Sobór Trydencki w sesji XXIII, kan. 6-7 stanowczo potępił „święcenia” kobiet jako sacrilegium i blasphemia in Spiritum Sanctum. Tymczasem nawet „tradycjonaliści” anglikańscy zachowują nieważną sukcesję apostolską i pseudosakramenty – ich opór jest więc jedynie estetycznym grymasem wobec logicznych konsekwencji przyjętej w XVI w. rewolucji protestanckiej.
Naturalistyczna geneza kryzysu w anglikanizmie
Autor cytuje deklarację przywódców GAFCON: „Błogosławienie tego, co Bóg nazywa grzechem jest więc aktem zerwania z wiarą apostolską”. Ironią losu jest, że to właśnie Henryk VIII zerwał z wiarą apostolską, zastępując prymat Piotrowy własnym kaprysem małżeńskim. Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) przypominał: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi (…). Nie masz w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12). Tymczasem anglikanie od pięciu wieków głoszą herezję, że „każdy człowiek jest wolny w przyjęciu tej religii, którą uznaje za prawdziwą” – co potępił Pius IX w Syllabusie (propozycja 15, 77).
Schizma w sekcie anglikańskiej stanowi jedynie odbicie szerszego kryzysu modernistycznego. Jak trafnie diagnozował św. Pius X w encyklice Pascendi (1907): „Moderniści nie uznają żadnego autorytetu, który by ich sądził i kierował”. Afrykańscy biskupi anglikańscy, odrzucając „postępowych” kolonizatorów z Canterbury, powielają ten sam błąd subiektywizmu – ustanawiając własne „Magisterium” oparte na wybiórczej lekturze Pisma.
Teatr reformy bez nawrócenia
„Światową Wspólnotą Anglikańską będzie od tej pory kierować Rada Prymasów, która wybierze swego przewodniczącego jako primus inter pares” – czytamy. Ta pseudoeklezjologia to karykatura prawdziwej hierarchii. Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice (II,30) wykłada: „Kościół jest monarchią absolutną pod zwierzchnictwem jednego Pasterza”. Deklaracja Jerozolimska z 2008 roku, na którą powołują się dysydenci, jest jedynie zbiorem mglistych postulatów – pozbawionych gwarancji nieomylności i sukcesji apostolskiej.
Brakuje tu kluczowego elementu: uznania prymatu Piotrowego i poddania się jurysdykcji prawdziwego Kościoła Katolickiego. Jak przypominał Pius IX w Syllabusie (propozycja 18): „Protestantyzm jest tylko inną formą tej samej prawdziwej religii chrześcijańskiej, w której można podobać się Bogu tak samo jak w Kościele katolickim” – co stanowi jawną herezję. Afrykańscy biskupi, protestując przeciwko „arcybiskupce”, zachowują jednak podstawowy błąd anglikanizmu: odrzucenie Ofiary Mszy Świętej, sakramentu pokuty i rzeczywistej obecności eucharystycznej.
Pomijane milczeniem: katolicka alternatywa
Najjaskrawszą luką w relacji jest brak wzmianki o Pastoral Provision z 1980 r. i ordinariatach personalnych dla byłych anglikanów – choć i one stanowią kompromis z modernistami. Prawdziwe rozwiązanie przedstawił Leon XIII w Apostolicae curae: „Pragniemy całym sercem, aby wszyscy ci, którzy należą do Wspólnoty Anglikańskiej, powrócili do jedynego prawdziwego owczarnia Chrystusa” – poprzez abjurationem haeresum i ważny chrzest (jeśli potrzebny) oraz sakrament bierzmowania i Eucharystii.
Podczas gdy świat anglikański pogrąża się w kolejnych schizmach, Krzyk św. Pawła: „Jedna wiara, jeden chrzest” (Ef 4,5) pozostaje aktualny. Jak ostrzegał Pius XI w Quas Primas: „Państwa nie mogą się obejść bez Boga – ich religią staje się bezbożność”. Dopóki anglikanie nie uznają władzy prawowitego Następcy Piotra, ich wysiłki reformatorskie będą jedynie potwierdzeniem słów Chrystusa: „Jeżeli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15,14).
Za artykułem:
Schizma w Kościele anglikańskim po nominacji arcybiskupki Canterbury (gosc.pl)
Data artykułu: 19.10.2025








