Portal Tygodnik Powszechny relacjonuje historię grabieży chińskich dóbr kultury przez zachodnie mocarstwa oraz późniejsze komunistyczne zniszczenia, całkowicie pomijając nadprzyrodzoną perspektywę i moralną ocenę tych wydarzeń w świetle katolickiej doktryny.
Grabież jako owoc odstępstwa od cywilizacji chrześcijańskiej
„Żołnierze niszczyli wazy i lustra, darli obrazy i zwoje, włamywali się do składu jedwabi i używali cennych tkanin do przywiązywania swoich koni” – opis brytyjskich i francuskich żołdaków plądrujących Stary Pałac Letni w 1860 r. odsłania prawdziwe oblicze cywilizacji odrzucającej królewską władzę Chrystusa. W świetle encykliki Quas Primas Piusa XI, która uroczyście ogłaszała społeczne panowanie Zbawiciela, działania te stanowią jawną rebelię przeciw porządkowi ustanowionemu przez Boga.
Brytyjczycy i Francuzi, teoretyczni przedstawiciele Christianitas, działali tu jak poganie – ich wojny opiumowe były przedsięwzięciem czysto merkantylnym, potępionym wcześniej przez papieża Grzegorza XVI w encyklice In supremo apostolatus (1840) jako „haniebny handel, przez który ciała chrześcijan stają się własnością barbarzyńców”. Tymczasem artykuł przemilcza fakt, że grabież dokonana pod pozorem „otwarcia Chin na Zachód” stanowiła zaprzeczenie ewangelicznego nakazu miłości bliźniego (Mt 22,39) i katolickiej nauki o sprawiedliwości społecznej (Leon XIII, Rerum novarum).
Milczenie o misyjnym powołaniu Kościoła
W tekście pojawia się wzmianka o prezbiteriańskim misjonarzu Jamesie Menziesie, który „zgromadził ogromną kolekcję” chińskich artefaktów, lecz autor nie zadaje kluczowego pytania: czy działalność ta służyła ochronie dóbr kultury przed zniszczeniem, czy stanowiła przejaw kolonialnej mentalności? Katolicka zasada bonum commune (dobra wspólnego) wymagałaby tu rozróżnienia między ewangelizacją a kulturową grabieżą – rozróżnienia, którego protestanccy misjonarze często nie stosowali, co potwierdza bulla Piusa IX Quanta cura potępiająca „bezbożną zasadę wolności sumienia”.
Artykuł całkowicie pomija heroiczną pracę katolickich misjonarzy, takich jak jezuiccy astronomowie na dworze Mingów, którzy nie tylko chronili dziedzictwo Chin, ale łączyli je z philosophia perennis. To strategiczne przemilczenie służy relatywizacji katolickiego wkładu w chińską kulturę, zgodnie z modernistyczną zasadą wyrażoną w potępionym przez św. Piusa X syllabusie Lamentabili sane (propozycja 58): „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim”.
Rewolucja kulturalna jako sataniczny bunt
Opisując maoistowską „rewolucję kulturalną”, autor ogranicza się do stwierdzenia, że młodzi członkowie Czerwonej Gwardii „przypuścili atak na wszystko, co kojarzyło im się z dawnym ładem”. To zdumiewający eufemizm dla największego w historii ataku na cywilizację! Komunistyczne niszczenie świątyń Konfucjusza i grobowców Mingów stanowiło jawną realizację marksistowskiej zasady wyrażonej w Manifeście komunistycznym: „Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu”.
Kościół katolicki już w 1846 r. potępił tę ideologię w encyklice Qui pluribus Piusa IX, a Pius XI w Divini Redemptoris nazwał komunizm „plagą zatruwającą świat”. Tymczasem tekst przedstawia Zhou Enlaia jako „ratownika” Zakazanego Miasta, przemilczając fakt, że ten sam człowiek współorganizował prześladowania katolików, co potwierdza historia męczeństwa bpa Jamesa Walsha. To typowy przejaw posoborowej hermeneutyki ciągłości, która stara się znaleźć „pozytywy” w antychrześcijańskich reżimach.
Współczesne roszczenia Pekinu a katolicka nauka o własności
„Chińczycy to wielki naród, który nie robi tak podstępnych rzeczy” – tę wypowiedź z propagandowego filmu autor przywołuje bezkrytycznie, nie zauważając jej hipokryzji w świetle obecnych prześladowań Ujgurów i tybetańskich buddystów. Katolicka nauka społeczna, wyrażona w Rerum novarum, uznaje prawo do odzyskania niesprawiedliwie zagrabionego mienia, ale wymaga jednocześnie restitutio in integrum – czyli naprawienia wszystkich krzywd.
Tymczasem współczesne Chiny, jako państwo systematycznie łamiące naturalne prawo Boże (aborcja przymusowa, obozy pracy, prześladowania religijne), nie mają moralnego prawa występować w roli obrońcy cywilizacji. Jak przypominał św. Augustyn: Remota iustitia quid sunt regna nisi magna latrocinia? (Państwa bez sprawiedliwości są tylko wielkimi bandami zbójców). Artykuł całkowicie pomija tę perspektywę, ulegając świeckiemu relatywizmowi.
Duchowa pustka współczesnych roszczeń
Ostatnie zdanie tekstu o nadziei, że „powrót utraconych dzieł sztuki” nie będzie związany z przemocą, odsłania naiwność autora wobec natury współczesnych Chin. W kraju, gdzie „sekta posoborowa” prowadzi nielegalne rozmowy z reżimem w sprawie mianowania „biskupów”, a prawdziwi katolicy jak kardynał Zen są prześladowani, nie ma miejsca na autentyczny szacunek dla dziedzictwa.
Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Pokój Chrystusa w królestwie Chrystusowym” – bez uznania społecznego panowania Zbawiciela, jakakolwiek „repatriacja dóbr kultury” stanie się tylko narzędziem nacjonalistycznej propagandy. Tekst tego nie dostrzega, ulegając modernistycznej wizji kultury jako autonomicznej sfery wobec religii – wizji potępionej w syllabusie św. Piusa X (propozycja 55: „Kościół powinien być oddzielony od państwa”).
Za artykułem:
Chińska „sztuka utracona”. Jak w XIX wieku kraje Zachodu plądrowały Chiny (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 21.10.2025







