Portal Opoka (24 października 2025) analizuje potencjalny scenariusz rosyjskiej inwazji na Polskę, koncentrując się na militarnych i społecznych słabościach Zachodu. Autor, Damian Wojciechowski TJ, wskazuje na fiński serial „Conflict” jako przykład politpoprawnego podejścia do obronności, gdzie kobiety-żołnierze i etniczna mieszanka zastępują rzeczywistą męską zdolność bojową. Główną tezą jest krytyka „miękiszonów” – mężczyzn rezygnujących z tradycyjnych ról na rzecz genderowych eksperymentów – jako niezdolnych do stawienia czoła imperialnym ambicjom Rosji. Artykuł pomija jednak fundamentalny wymiar duchowy konfliktu, redukując walkę do czysto naturalistycznej rywalizacji sił.
Świecka redukcja konfliktu do walki biologicznych instynktów
W sytuacji agresji u mężczyzn włącza się u nich gen wojownika i myśliwego, a u pań gen opiekuńczości.
Tekst próbuje tłumaczyć zachowania wojenne poprzez darwinistyczną biologizację, całkowicie ignorując katolicką naukę o grzechu pierworodnym i ludzkiej wolności. Autor, choć formalnie zakonnik, posługuje się językiem bliższym socjobiologii niż teologii moralnej. Brakuje odniesienia do encykliki Piusa XII „Summi Pontificatus”, która jednoznacznie wskazywała, że źródłem konfliktów jest odstępstwo narodów od prawa Bożego („Odrzucenie prawa Bożego i zapomnienie miłości stały się źródłem wszystkich nieszczęść”).
Milczenie o religijnej istocie rosyjskiego imperializmu
Wąż się w tekście próbę analizy rosyjskiego „imperium” jako fenomenu pozbawionego logiki, lecz pomija się jego metafizyczną podstawę – tradycję bizantyjskiego cezaryzmu zmieszanego z prawosławnym mesjanizmem. Nie wspomina się, że już carowie koronowali się na „zastępców Chrystusa”, a współczesna rosyjska doktryna „Ruskiego Miru” ma wyraźne cechy herezji politycznej, potępionej przez Leona XIII w „Humanum genus” jako narzędzie masońskiego antykościoła. Autor nie zauważa, że Putinowska Rosja kontynuuje tradycję trzeciego Rzymu, który zawsze zwalczał katolicyzm jako główną przeszkodę w dominacji.
Fałszywy antropologiczny dualizm: mięśni vs miękiszonów
Na wojnie ryzykujemy swoje życie, aby bronić innych, w tym naszych najbliższych.
Choć słusznie piętnuje się degenerację męskości, to proponowana alternatywa pozostaje czysto naturalistyczna. Brakuje odniesienia do cnoty męstwa w ujęciu św. Tomasza z Akwinu (Summa Theologiae II-II, q. 123), która wymaga nadprzyrodzonej łaski i podporządkowania rozumowi. Autor myli skutek z przyczyną: nie „gen wojownika”, lecz virtus heroica kształtowana przez sakramenty i ascezę stanowi prawdziwą ochronę narodu. Katolicka nauka wyraźnie wskazuje, że nawet najdzielniejszy żołnierz bez łaski uświęcającej jest jak „rycerz bez zbroi” wobec duchowych mocy zła (Ef 6,12).
Ślepa uliczka politycznego realizmu bez Chrystusa Króla
Cała analiza geopolityczna operuje w ateistycznym paradygmacie, gdzie Bóg jest co najwyżej dekoracją. Gdy autor cytuje Ewangelię (J 15,13), czyni to instrumentalnie, nie wskazując na konieczność podporządkowania państwa prawu Chrystusowemu. Tymczasem Pius XI w „Quas primas” nauczał nieodwołalnie:
Królestwo naszego Zbawiciela obejmuje wszystkich ludzi […] nie może być trwałego pokoju, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego
. Brak tej perspektywy czyni całą obronę Polski jedynie „walką o piasek”, pozbawioną transcendentnego celu.
Zakonne credentials jako alibi dla świeckiego militaryzmu
Frapujące, że autor – członek zakonu – nie znajduje ani jednego słowa na temat roli modlitwy, pokuty i poświęcenia narodu Sercu Jezusowemu jako realnej broni przeciwko zagrożeniu. W tekście nie ma śladu nauki o Niepokalanym Sercu Marji jako „ostoi Polski” (co potwierdzały objawienia w Gietrzwałdzie, jedynych w Polsce uznanych przez nieomylny Urząd Nauczycielski). To symptomatyczne dla posoborowej deformacji duchowości, gdzie zakonnicy uprawiają geopolitykę zamiast prowadzić dusze do świętości.
Antychrześcijańska propaganda w służbie fałszywego patriotyzmu
Najgroźniejszym elementem tekstu jest nieświadome powielanie rosyjskich narracji o „obronie tradycji”. Gdy autor pisze:
Rosja jako ostoja „białej siły”, okopy Świętej Trójcy stawiające czoło genderowym zboczeniom
, nie zauważa, że to klasyczny chwyt propagandowy Imperium Zła. W rzeczywistości Federacja Rosyjska promuje aborcję, rozwiązłość i prawosławny modernizm, będąc narzędziem antychrystusowej rewolucji. Katolik nie może dawać posłuchu jakimkolwiek sugestiom, że „ruski mir” ma cokolwiek wspólnego z obroną wiary – to właśnie Rosja wymordowała miliony katolików, niszcząc unię brzeską i prześladując Kościół.
Naiwna wiara w czysto ludzkie rozwiązania
Proponowane środki zaradcze – od sojuszy wojskowych po przymusową służbę „miękiszonów” – pozostają w czysto naturalnej sferze. Tymczasem historia Polski pokazuje, że tylko narodowe poświęcenie się Chrystusowi Królowi (śluby Jana Kazimierza) przynosiło ocalenie. Autor ignoruje fakt, że bez odnowy moralnej przez sakramenty i walkę z grzechem żadna armia nie obroni narodu. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort ostrzegał: „Gdy Bóg chce ukarać naród, daje mu władców, którzy niszczą jego prawa i tradycje”. W tej perspektywie prawdziwym zagrożeniem dla Polski nie są rosyjskie czołgi, lecz odstępstwo od wiary przodków i akceptacja posoborowej apostazji.
Za artykułem:
Tęczowe miękiszony idą na wojnę. Jak może wyglądać atak Rosji na Polskę?   (opoka.org.pl)
Data artykułu: 24.10.2025








