Portal LifeSiteNews przedstawia postać Joe Mazzulli, trenera Boston Celtics, jako wzór katolickiej pobożności w środowisku zawodowego sportu. „Mazzulla założył koszulkę z napisem »Najpierw… podziękuję Bogu« po zdobyciu mistrzostwa NBA w 2024 roku” – relacjonuje portal, dodając, że sportowiec uczestniczył w podcastzie prowadzonym przez dominikanina. Na pozór budująca narracja okazuje się jednak klasycznym przykładem teologicznego bankructwa posoborowego synkretyzmu.
Wiara bez ofiary: iluzja katolicyzmu w świecie NBA
Mazzulla deklaruje:
„Właśnie stałem się eligible (uprawniony), by zostać diakonem. Zawsze tego chciałem”
To zdanie demaskuje fundamentalny problem: „diakonat” w strukturach posoborowych to jedynie parodia sakramentu święceń. Nowa formuła święceń z 1968 roku, wprowadzona przez Pawła VI (Montiniego), została uznana przez teologów za nieważną z powodu naruszenia materii i formy sakramentalnej (por. bulla Sacramentum Ordinis Piusa XII). Co więcej, jak zauważają kanoniści, działalność duszpasterska w ramach „neo-kościoła” stanowi współudział w communicatio in sacris z heretykami.
Trener NBA twierdzi, że modli się na różańcu przed meczami. Jednakże practica pietatis (praktyki pobożnościowe) bez życia w stanie łaski uświęcającej – co jest niemożliwe przy regularnym uczestnictwie w nowej „mszy” Pawła VI i „sakramentach” posoborowych – stają się jedynie faryzejskim widowiskiem. Św. Robert Bellarmin ostrzegał: „Modlitwy heretyków są obrzydliwością przed Bogiem, gdyż brak im koniecznej disposytio” (De Controversiis, t. II).
Kult sukcesu światowego vs. radykalizm ewangeliczny
Mazzulla przyznaje: „Zwycięstwo jest dla mnie przerażające. Boję się, że za 10 lat obudzę się jako bogaty młodzieniec z Ewangelii”. Ta deklaracja to klasyczny przykład schizofrenii duchowej właściwej modernizmowi. Z jednej strony – lęk przed przywiązaniem do bogactw, z drugiej – pełna integracja z systemem NBA, który propaguje:
- Kult ciała i fizycznej sprawności („Czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego?” – 1 Kor 6,19)
- Bałwochwalczy kult gwiazd sportu („Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” – Wj 20,3)
- Materialistyczną filozofię sukcesu mierzonego liczbą trofeów („Bo gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” – Mt 6,21)
Prawdziwie katolicka postawa wymagałaby radykalnego zerwania, jak uczynił to św. Ignacy Loyola, który porzucił pasję rycerską, by służyć jedynie Chrystusowi Królowi. Tymczasem Mazzulla próbuje syntezy przeciwieństw – służby Bogu i mammonie (Mt 6,24) – co stanowi sedno modernizmu potępionego w Lamentabili sane exitu (1907).
„Królewska rodzina” vs. Królestwo Chrystusowe
Portal chwali reakcję trenera, gdy ten na pytanie o spotkanie z „rodziną królewską” (księciem Williamem i Kate Middleton) odpowiedział: „Jezus, Maryja i Józef? […] Znam tylko jedną królewską rodzinę”. Jednakże to pozorne wyznanie wiary traci moc w kontekście całkowitego milczenia o społecznej władzy Chrystusa Króla. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Królowanie Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi… najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”. Gdyby Mazzulla naprawdę wyznawał tę prawdę, musiałby potępić:
- Laicką konstytucję USA, która odrzuca panowanie Chrystusa nad narodami
- Masońskie korzenie NBA jako instytucji promującej egalitaryzm i naturalizm
- Udział w imprezach sportowych służących rozprzestrzenianiu liberalnej ideologii
Ewangelizacja czy kamuflaż?
Opisywany przez LifeSiteNews „świadek wiary” ujawnia symptomatyczną cechę posoborowego katolicyzmu: redukcję religii do indywidualistycznej duchowości pozbawionej konsekwencji społecznych. Mazzulla mówi: „Jak możesz użyć darów, które Bóg ci dał, w czasie, który masz?”. To czysto protestanckie pojmowanie „darów” oderwanych od:
- Obowiązku walki z herezją w swoim otoczeniu (kanon 1325 Kodeksu Prawa Kanonicznego 1917)
- Konkretnego świadectwa poprzez odrzucenie współpracy ze złem (np. rezygnację z pracy w środowisku promującym rozwiązłość)
- Publicznego wyznawania konieczności podporządkowania państwa Kościołowi (encyklika Immortale Dei Leona XIII)
Prawdziwy katolik w pozycji Mazzulli – według zasad św. Piusa X – powinien:
- Publicznie potępić moralne zepsucie NBA (skandale obyczajowe, promocję LGBT)
- Odrzucić współpracę z mediami głównego nurtu jako narzędziami antychrześcijańskiej propagandy
- Zrezygnować z funkcji trenera, jeśli wymagałoby to udziału w wydarzeniach sprzecznych z wiarą (np. „miesiąc dumy”)
Teologia klęski w przebraniu zwycięstwa
LifeSiteNews zachwyca się, że Mazzulla „kontynuuje sukcesy na boisku i poza nim”. Tymczasem w teologii katolickiej sukces światowy jest często znakiem odstępstwa („Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą” – Łk 6,26). Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort przestrzegał: „Największym znakiem odrzucenia przez Boga jest sukces w grzechu” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Marji).
W kontekście obecnego kryzysu w Kościele, postać Mazzulli to typowy produkt »katolicyzmu celebryckiego« – religijność jako element PR-u, pozbawiona wymogu nawrócenia i wyrzeczenia. Jak trafnie zauważył arcybiskup Marceli Lefebvre: „Modernizm to herezja, która nie mówi swojego imienia, ukrywając się za pozorami pobożności”. W tym przypadku – za koszulką z podziękowaniem Bogu i różańcem w szatni.
Za artykułem:
Boston Celtics coach not afraid to live his Catholic faith in a secular sports world (lifesitenews.com)
Data artykułu: 24.10.2025








