Portal eKAI (25 października 2025) relacjonuje wystąpienie „kardynała” Grzegorza Rysia podczas spotkania z „papieżem” Leonem XIV w ramach tzw. procesu synodalnego. „Arcybiskup” metropolita łódzki wskazał trzy rzekome „napięcia” ujawnione przez synodalność: między „ja” a „my”, jednością a jednolitością oraz zachowaniem a misją. Postulował „nawrócenie relacyjne”, porzucenie „wyrafinowanych struktur” i budowę „Kościoła ubogiego dla ubogich” w imię otwarcia na „wszystkich, wszystkich, wszystkich”. Ta retoryka to kwintesencja modernistycznej rewolucji niszczącej ostatnie pozory katolickiej tożsamości w posoborowej sekcie.
„Nawrócenie relacyjne” jako substytut nawrócenia z grzechu
Pan Ryś diagnozuje, że „świat boi się relacji prawdziwych”, proponując jako remedium synodalne „nawrócenie relacyjne”. To typowy zabieg substitutionis essentialis (podstawienia istoty), gdzie nadprzyrodzony cel Kościoła – nawracanie dusz dla ich zbawienia – zastępuje się psychologizującym bełkotem.
„Jedyną więzią, którą [świat] zdaje się rozumieć, jest ta oparta na rywalizacji — «Mam to, czego ty mieć nie możesz!»”
Paradoksalnie, to właśnie synodalna mantra o „włączaniu” reprodukuje świecką logikę rywalizacji o status ofiary, gdzie liczy się jedynie „doświadczenie” jednostki. Prawdziwe nawrócenie wymaga uznania status naturae lapsae (stanu natury upadłej) i konieczności łaski, o czym pisze św. Paweł: „Nie jest bowiem rzeczą łatwą być dobrym, gdy się jest pełnym pychy” (Rz 12,3).
Relatywizacja jedności wiary pod płaszczem „różnorodności”
Drugie „napięcie” dotyczy rzekomej sprzeczności między jednością a jednolitością. Ryś powołuje się na św. Augustyna i św. Franciszka Salezego, którzy „porównywali Kościół do bujnego ogrodu pełnego różnych kwiatów”. Lecz cytowani święci mówili o varietate in unitate (różnorodności w jedności) wiary, nie zaś o akceptacji doktrynalnego pluralizmu! Synodalna „różnorodność” to jedynie eufemizm dla herezji, co potwierdza Syllabus Piusa IX, potępiający tezę, że „Kościół nie jest prawdziwym i doskonałym społeczeństwem całkowicie wolnym” (błąd 19). Kiedy Ryś twierdzi, że „nie różnorodność dzieli, lecz pycha i nadużycie władzy”, odwraca porządek przyczyn: to właśnie odrzucenie władzy nauczającej Kościoła (por. Mt 16,18-19) przez synodałystów jest aktem pychy.
Destrukcja struktury Kościoła w imię utopijnej „misji”
Ostatnie „napięcie” między „zachowaniem a misją” służy za uzasadnienie dla burzenia hierarchicznej struktury Kościoła. Wezwanie do porzucenia „wyrafinowanych struktur” by „naprawdę stać się Kościołem ubogim dla ubogich” to jawny marksizm ubrany w pseudoteologiczny żargon. Jak przypomina Pius XI w Quas primas, „królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi […] aby ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa”. Ubóstwo Kościoła polega na wierności Ewangelii, nie na demolowaniu sakramentalnego i doktrynalnego dziedzictwa. Tymczasem hasło otwarcia na „wszystkich, wszystkich, wszystkich” (powtórzone trzykrotnie!) to nic więcej jak apostazja zadekretowana w imię fałszywego miłosierdzia – dokładnie to, co przepowiedział św. Pius X w encyklice Pascendi, demaskując modernistów jako „najgroźniejszych wrogów Kościoła”.
Synodalność jako narzędzie końcowej destrukcji
Przemówienie pana Rysia odsłania prawdziwy cel synodu: przekształcenie Kościoła w humanitarną NGO, gdzie „słuchanie” zastępuje głoszenie prawdy, a „wymiana duchowych darów” oznacza akceptację herezji. Kiedy cytuje on „papieża Franciszka”, nieświadomie potwierdza diagnozę św. Roberta Bellarmina: „jawny heretyk nie może być papieżem” (De Romano Pontifice). Cała ta synodalna farsa jest jawnym odrzuceniem dogmatu o nieomylności Magisterium, potępionym w dekrecie Lamentabili (1907) jako błąd mówiący, że „dogmaty […] są tylko interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” (błąd 22).
W obliczu tej jawnej apostazji, katolicy wierni Tradycji muszą pamiętać słowa św. Pawła: „Albowiem przyjdzie czas, kiedy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” (2 Tm 4,3). Synod to nie „nowy początek”, lecz agonia neo-kościoła – sekty, która dawno przestała być Oblubienicą Chrystusa, stając się nierządnicą Babilonu.
Za artykułem:
Kard. Ryś: stać się „Kościołem ubogim dla ubogich” (vaticannews.va)
Data artykułu: 25.10.2025







