Portal Więź.pl relacjonuje rozmowę z Kordianem Kądzielą, współreżyserem serialu „1670”, który deklaruje: „Chcieliśmy się zabawić komedią, a nie wpisywać się w spory światopoglądowe”. Ta pozornie niewinna wypowiedź odsłania głębszy problem współczesnej produkcji kulturalnej: ucieczkę od odpowiedzialności moralnej w imię „neutralności”, która w rzeczywistości jest formą milczącego przyzwolenia na dominujący relatywizm.
Neutralność jako forma apostazji kulturowej
Kądziela przekonuje: „Serial «1670» nie jest robiony przeciwko komukolwiek”. To klasyczny przykład hermeneutyki zerwania z zasadą nihil innovetur nisi quod traditum est (nie wprowadza się niczego nowego, co nie byłoby przekazane w tradycji). W kulturze katolickiej każdy akt twórczy musi być podporządkowany bonum commune (dobru wspólnemu) rozumianemu przez pryzmat prawa naturalnego i nadprzyrodzonego celu człowieka. Pius XI w encyklice Quas primas stanowczo przypominał: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi […] tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”.
„Chcieliśmy się zabawić komedią, a nie wpisywać się w spory światopoglądowe” – Kordian Kądziela
Ta deklaracja „neutralności” to w istocie przejaw indyferentyzmu religijnego, potępionego już w punkcie 15 Syllabusa błędów Piusa IX: „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod wpływem światła rozumu”. W kulturze katolickiej nie istnieje „zabawa” oderwana od norma moralitatis (normy moralnej). Św. Augustyn w De doctrina christiana przypominał, że sztuka musi prowadzić do miłości Boga i bliźniego, nigdy zaś stać w sprzeczności z veritas catholica (prawdą katolicką).
Komedia bez sakralnego wymiaru – parodia rzeczywistości
Próba oddzielenia komedii od wymiaru światopoglądowego stanowi jawną sprzeczność z katolicką koncepcją sztuki. Jak przypomina dekret Świętego Oficjum Lamentabili sane exitu (1907): „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (propozycja 25 potępiona). Serial osadzony w realiach XVII-wiecznej Polski nie może abstrahować od dominującej wówczas Christianitas, w której każdy aspekt życia – w tym sztuka – był podporządkowany służbie Bożej.
Twórcy zaprzeczają, by „1670” był „przeciwko komukolwiek”, lecz sama konwencja komediowa zastosowana do epoki kontrreformacji i triumfu katolicyzmu stanowi subtelną formę desakralizacji historii. Ignorują przy tym fundamentalną zasadę św. Tomasza z Akwinu: „Gratia non tollit naturam, sed perficit” (Łaska nie znosi natury, lecz ją udoskonala) – sztuka mająca aspiracje komediowe powinna ukazywać ludzkie niedoskonałości w perspektywie zbawczej.
Kultura jako pole bitwy duchowej
Brak odniesienia w rozmowie do jakiegokolwiek wymiaru transcendentnego w procesie twórczym ujawnia czysto naturalistyczne podejście charakterystyczne dla modernistycznej mentalności. Już Pius X w Pascendi dominici gregis demaskował ten błąd: „Moderniści […] każą wierzyć, że religia niczego nie zawdzięcza żadnemu objawieniu”. Kiedy Kądziela mówi o „komfortowych warunkach pracy”, pomija całkowicie ascesis artis (ascezę sztuki) rozumianą jako duchowe przygotowanie do służby prawdzie.
Wywiódłszy sztukę z kontekstu sakralnego, twórcy „1670” wpisują się w nurt kulturowego immanentyzmu potępionego przez Leona XIII w Humanum genus: „[…] odrzuciwszy zupełnie Boga i wszelką troskę o życie przyszłe, całą swą uwagę i staranie zwrócili na życie doczesne i jego dobra”. Serial staje się w ten sposób narzędziem laicystycznej rewolucji kulturowej, nawet jeśli nie jest to cel deklarowany.
Śmiech jako narzędzie dekonstrukcji
Kądziela twierdzi: „Chcieliśmy się zabawić komedią”. W katolickiej tradycji decorum (stosowność) nakazuje jednak, by komedia – jak pisał Arystoteles w „Poetyce” – „przedstawiała ludzi gorszych niż są w rzeczywistości”, ale zawsze w celu ukazania triumfu porządku moralnego. Tymczasem współczesna „zabawa komediowa” częściej służy relatywizacji zła i zatraceniu poczucia sacrum.
Wspominany w podcaście brak „łez na ekranie” jako efektu „śmiechu na planie” symbolizuje głębszy problem: utratę zdolności do rozróżnienia między świętością a profanacją. Jak przypomina dekret Lamentabili: „Dogmaty […] są tylko interpretacją faktów religijnych” (propozycja 22 potępiona). Przenosząc tę logikę na grunt sztuki, twórcy redukują historię do zbiorku anegdot pozbawionych nadprzyrodzonej perspektywy.
Za artykułem:
Kordian Kądziela: Serial „1670” nie jest robiony przeciwko komukolwiek (wiez.pl)
Data artykułu:







