Transformed: Sztuczna inteligencja jako narzędzie dezintegracji moralnej i duchowej

Sztuczna inteligencja jako narzędzie dezintegracji moralnej i duchowej

Podziel się tym:

Portal Gość Niedzielny, należący do struktur posoborowych, relacjonuje dyskusję ekspertów mediowych na temat zagrożeń związanych z treściami generowanymi przez sztuczną inteligencję. Wskazano, że 30% takich treści stanowią tzw. „halucynacje” – informacje nieprawdziwe. Uczestnicy panelu – w tym zastępcy „redaktorów naczelnych” Gazety Wyborczej i PAP – wyrażali obawy o wiarygodność informacji oraz niebezpieczeństwo „zagospodarowania emocji dla zysku” poprzez personalizowane asystenty AI. Całość dyskusji utrzymana jest w duchu utylitarnym, kompletnie pomijając nadprzyrodzony wymiar ludzkiego rozumu i katolicką naukę o mediach.


Redukcja problemu do technokratycznych rozważań

Przedstawiona analiza koncentruje się wyłącznie na płaszczyźnie technicznej i ekonomicznej, całkowicie ignorując fundamentalne principia katolickiej etyki medialnej. Gdy Roman Imielski z Gazety Wyborczej mówi o „odpowiedzialności dziennikarzy” za wykorzystywanie treści AI, czyni to w kontekście czysto pragmatycznym – nie zaś w świetle bonum commune (dobra wspólnego) rozumianego przez pryzmat wiecznego przeznaczenia człowieka. Brak jakiegokolwiek odniesienia do Veritatis splendor czy encykliki Miranda prorsus Piusa XII o środkach społecznego przekazu dowodzi całkowitej dezintegracji doktrynalnej uczestników debaty.

„Dostępne są już narzędzia, które pozwalają wygenerować spersonalizowanego asystenta AI podobnego do bliskiej nam osoby, np. do takiej, która odeszła” – stwierdza Zuzanna Dąbrowska z PAP.

To jawne przyzwolenie na duchową perwersję, sprzeczną z nauką Kościoła o communio sanctorum! Św. Augustyn w Wyznaniach ostrzegał: „Qui amat iniquitatem, odit animam suam” (Kto miłuje nieprawość, brzydzi się własną duszą). Kreowanie cyfrowych protez zmarłych to nie tylko profanacja pamięci, ale otwarcie drzwi praktykom spirytystycznym potępionym wyraźnie w Księdze Kapłańskiej (19,31).

Fałszywa antropologia ukryta w dyskursie o AI

Gdy Michał Szułdrzyński z Rzeczpospolitej pyta retorycznie: „kto weźmie na siebie odpowiedzialność za skutki informacji, którą dostanę z czatu?”, ujawnia się rdzeń problemu: redukcja człowieka do konsumenta danych. Tymczasem Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius nauczał, że rozum ludzki oświecony wiarą może dotrzeć do pewnych prawd, podczas gdy AI – jako wytwór czysto materialny – jest z natuchy niezdolna do poznania metafizycznego. Przedstawianie jej jako partnera w zdobywaniu wiedzy to jawna herezja modernizmu potępiona w dekrecie Lamentabili (pkt 58: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem”).

Niemoralność całego przedsięwzięcia uwidacznia się w milczącym przyjęciu zasady, że „rewolucja ma swoje ofiary” (słowa Marcina Olendera z AI Chamber). Kościół zawsze nauczał, że „nihil innovetur nisi quod traditum est” (nie wprowadza się niczego nowego, co nie byłoby przekazane). Akceptacja destrukcji „nieatrakcyjnych biznesów” w imię postępu technicznego to czysty darwinizm społeczny, potępiony już przez Leona XIII w Rerum novarum.

Ukryta apoteoza transhumanizmu

Najgroźniejszym aspektem omawianego artykułu jest subtelna promocja transhumanistycznej wizji człowieka. Propozycja zastępowania rzeczywistych relacji „asystentami AI” prowadzi do:

  • Rozpadu rodziny jako podstawowej komórki społecznej (co Pius XI nazwał w Quas Primas „fundamentem społecznego ładu”)
  • Wypaczenia pojęcia osobowego spotkania, które w teologii katolickiej jest ikoną relacji Trójcy Świętej
  • Stworzenia społeczeństwa narcystycznych jednostek zanurzonych w cyfrowych fantazmatach

Brak choćby śladu refleksji, że każda technologia powinna służyć „ad maiorem Dei gloriam” (na większą chwałę Bożą) – jak nauczał św. Ignacy Loyola – świadczy o całkowitej sekularyzacji myślenia autorów. To właśnie owo „zagospodarowanie emocji” jest współczesną formą bałwochwalstwa, gdzie maszyna staje się przedmiotem quasi-religijnego przywiązania.

Strukturalna niezdolność do obrony prawdy

Deklaracja uczestników dyskusji, że „media jakościowe się obronią” dzięki marce i wiarygodności, to naiwny optymizm w sytuacji, gdy same te media:

  • Promują genderową ideologię (jak Gazeta Wyborcza)
  • Relatywizują katolicką doktrynę moralną (czego dowodem sam portal Gość Niedzielny akceptujący posoborową rewolucję)
  • Współpracują z antykościelnymi środowiskami (np. z organizatorami Igrzysk Wolności)

Prawdziwie katolickie rozumienie mediów wyraził Pius XII w przemówieniu z 1957 r.: „Prasa katolicka musi być przede wszystkim narzędziem apostolstwa, a nie przedsięwzięciem komercyjnym”. Tymczasem omawiana dyskusja toczy się wyłącznie wokół kategorii zysku, marki i konkurencyjności – co jest jawną zdradą ewangelicznego powołania.

Podsumowując: prezentowany artykuł to kolejny przejaw intelektualnej bankructwa posoborowego establishmentu, który – odrzuciwszy nadprzyrodzoną wizję człowieka – błąka się po manowcach technokratycznych utopii, niezdolny odróżnić postępu od duchowej degrengolady.


Za artykułem:
Wg ekspertów 30 proc. treści tworzonych w sieci przez AI to halucynacje
  (gosc.pl)
Data artykułu: 27.10.2025

Więcej polemik ze źródłem: gosc.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.