Stary, zaniedbany cmentarz katolicki z ruiną kaplicy grobowej w tle, staruszek modlących się przed grobem w tradycyjnym stroju kościelnym.

Dezintegracja wiary w zmartwychwstanie jako triumf modernistycznej narracji

Podziel się tym:

Portal „Tygodnik Powszechny” (28 października 2025) publikuje tekst „ks.” Adama Bonieckiego zatytułowany „Część historii”, będący refleksją na temat Dnia Zadusznego i pamięci o zmarłych. Autor wspomina porządkowanie grobów na tynieckim cmentarzu, wymieniając nazwiska zmarłych współpracowników pisma: Turowiczów, Żychiewiczów, Malewskiej, Skwarnickiego czy Krzeczkowskiego. Przywołuje historię rodzinnej kaplicy grobowej Bonieckich, która popada w ruinę – katakumby są niedostępne, a miejsce służy za magazyn „rupieci”. Boniecki konstatuje: „W dniu powszechnego zmartwychwstania, jeśli będziemy chcieli, to jakoś się odnajdziemy”. W dalszej części tekstu skupia się na genealogicznych poszukiwaniach dziadka-historyka, suchych kronikach rodzinnych oraz współczesnych próbach utrwalenia wspomnień poprzez wydane przez siostrę trzy tomy rodzinnych dziejów. Kluczowa teza brzmi: „Nie za wiele myślimy o przodkach […] Nie zdajemy sobie sprawy z dziedzictwa, które często zanika pod naciskiem świata, w którym żyjemy”. Całość utrzymana jest w tonie sentymentalnego naturalizmu, gdzie mysterium mortis zostaje zredukowane do socjologicznego fenomenu.


Teologiczny wandalizm: zamiana modlitwy więzią biologiczną

Już pierwsze zdania demaskują modernistyczną redukcję nadprzyrodzonej rzeczywistości. Wspomnienie o „dniu powszechnego zmartwychwstania” zostaje opatrzone zdaniem warunkowym: „jeśli będziemy chcieli, to jakoś się odnajdziemy” (Quas Primas, Pius XI: „Królestwo Chrystusa obejmuje wszystkich ludzi”). To jawne zaprzeczenie dogmatowi o powszechności zmartwychwstania ciał (Symbol Apostolski: Carnis resurrectionem et vitam æternam), które – jak naucza Sobór Laterański IV – nastąpi niezależnie od ludzkiej woli „wszystkim razem, sprawiedliwym i grzesznikom” (DS 801).

„W kaplicy trzyma się jakieś rupiecie, mszy się tam chyba nigdy nie odprawia”

To zdanie szczególnie obnaża duchową pustkę autora. W tekście liczącym 648 słów nie ma ani jednego odniesienia do: Mszy Świętej w intencji zmarłych, odpustów, czyśćca, modlitwy De profundis czy obowiązku wspomagania dusz cierpiących – czyli całego nadprzyrodzonego porządku łaski, który Kościół zawsze łączył z modlitwą za zmarłych. Jak stwierdza Katechizm Rzymski: „Najskuteczniejszym środkiem przyjścia z pomocą duszom zmarłych jest Ofiara Mszy świętej, w której modlimy się nie tylko za nich, ale i z nimi” (II, VI, 4). Boniecki zastępuje to relikwiami doczesności: „mam obrączkę mojej mamy […] trzymam w zaciśniętej ręce, przywołuję mamę i ona przychodzi” – co jest ewidentnym przejawem spirytualizmu potępionego przez Święte Oficjum w dekrecie z 1898 r. (DS 3312).

Ewolucjonizm genealogiczny versus communio sanctorum

Gdy autor pisze o „rodzinnym etosie” przekazywanym poprzez „geny” i „zapis w genach”, dokonuje materialistycznej redukcji communio sanctorum. W miejsce nadprzyrodzonej więzi sakramentalnej (chrzest, małżeństwo) proponuje biologię. Tymczasem Pius XII w encyklice Mystici Corporis Christi jednoznacznie stwierdza: „Wierni zmarli w łączności z Niewidzialną Głową nie przestają być członkami Kościoła” (n. 79). Boniecki przemilcza fakt, że prawdziwa pamięć o przodkach wyraża się właśnie w modlitwie i Ofierze Mszy Świętej, nie zaś w archiwizacji listów czy wspomnień.

„Znajomość historii rodziny może kształtować dalsze pokolenia”

To zdanie ujawnia antropocentryczną perspektywę tekstu. W katolickim ujęciu (np. bulla Benedykta XIV In suprema militantis Ecclesiæ) to nie genealogia „kształtuje pokolenia”, lecz łaska Boża przekazywana przez depositum fidei. Autor całkowicie pomija rolę modlitwy różańcowej, nabożeństw wypominkowych czy bractw modlitewnych – praktyk, które przez wieki stanowiły istotę katolickiej pobożności zadusznej.

Hermeneutyka zerwania z Magisterium

Tekst Bonieckiego stanowi modelowy przykład posoborowej „hermeneutyki zerwania”. Gdy wspomina o „hitlerowcach” rozstrzelających jego ojca, nie widzi potrzeby przywołania modlitwy za ofiary zbrodni – co jest tym bardziej szokujące, że sam podaje, iż miejsce pochówku pozostaje nieznane. W tradycyjnej duchowości katolickiej taki brak grobu wzmagałby intensywność modlitwy (por. praktykę Requiem aeternam za „zmarłych bez pogrzebu” w Mszale Rzymskim). Tutaj zostaje sprowadzony do ciekawostki historycznej.

Język artykułu – pełen określeń typu „rupiecie”, „zacięte drzwi”, „sucha kronika” – buduje obraz religijności jako archiwum emocji, nie zaś żywej więzi z Kościołem cierpiącym. Nawet wzmianka o „katakumbach” (nawiązująca do martyrologium pierwszych chrześcijan) zostaje ogołocona z eschatologicznego wymiaru. Jak zauważa św. Jan Chryzostom: „Nie bez powodu Apostołowie ustanowili modlitwę za zmarłych – wiedzieli, że wielką odnoszą z tego korzyść” (Homilia na 1 Kor 15, 29).

Modernistyczna eschatologia bez Sądu Ostatecznego

Najcięższym zarzutem jest całkowite pominięcie dogmatu o czterech rzeczach ostatecznych: śmierci, sądzie, niebie i piekle. Boniecki pisząc o „jakimś rodzinnym etosie” przemilcza fakt, że los dusz zmarłych zależy od stanu łaski uświęcającej w chwili śmierci (Sobór Trydencki, sesja VI, kan. 30). W tekście nie ma śladu świadomości, że Dzień Zaduszny jest liturgicznym wołaniem: Libera me, Domine, de morte æterna (Tracie z Mszy żałobnej).

Autorowi wystarcza stwierdzenie: „Nie ma co się martwić na zapas” – co jest jawnym zaprzeczeniem słowom Chrystusa: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13). To typowo modernistyczne zrelatywizowanie eschatologii, potępione już w dekrecie Lamentabili św. Piusa X (propozycja 58: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem”).

Duchowa pustka jako owoc posoborowej dewastacji

Całość tekstu stanowi modelowy przykład teologicznej zapaści „duchownych” wyświęconych w posoborowych strukturach. Brak jakiejkolwiek wzmianki o:

  • Ofierze Mszy Świętej jako ex opere operato skutecznej dla dusz czyśćcowych
  • Obowiązku modlitwy za zmarłych wynikającego z IV przykazania Dekalogu
  • Roli odpustów (zwłaszcza zupełnych od 1 do 8 listopada)
  • Koncepcji czyśćca jako dowodu Bożego miłosierdzia (Sobór Florencki, DS 1304)
  • Grzechów zaniedbania wobec zmarłych (por. 2 Mch 12, 46)

Jak stwierdza św. Robert Bellarmin w De Purgatorio: „Zaniedbanie modlitwy za zmarłych jest zdradą ich nadziei”. Tymczasem Boniecki redukuje pamięć o przodkach do „rodzinnego dziedzictwa” przekazywanego przez geny i wspomnienia – co stanowi jawne przystosowanie do naturalistycznej antropologii potępionej w Syllabusie Piusa IX (propozycja 1: „Bóg jest identyczny z naturą rzeczy”).

Podsumowując: analizowany tekst to dokument duchowej bankructwa posoborowej pseudo-teologii. Gdzie niegdyś Kościół głosił: Requiem æternam dona eis, Domine, tam dziś słyszymy: „Nie wiemy, gdzie hitlerowcy pochowali mego ojca”. Ta przemiana z nadprzyrodzonej nadziei w doczesną bezradność jest najwymowniejszym świadectwem apostazji, jaka dokonała się po 1958 roku.


Za artykułem:
Na Zaduszki: co nam przekazały pokolenia naszych przodków
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 28.10.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.