Portal Tygodnik Powszechny (28 października 2025) przedstawia historię przymusowego przesiedlenia Bojków z Bieszczad do Donbasu w 1951 r. oraz współczesną ucieczkę ich potomków przed inwazją rosyjską. Artykuł skupia się na etnograficznych detalach (zwyczaje wertepowe, pisankarstwo) oraz sentymentalnych wspomnieniach przesiedleńców, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar losów społeczności odciętych od łaski prawdziwego Kościoła.
Naturalistyczne redukcjonizmy w miejsce teologii historii
Relacja ogranicza się do płaszczyzny antropologiczno-sentymentalnej, traktując dramat wygnańczy jako wyłącznie „ludzki” fenomen. Tymczasem Quas Primas Piusa XI naucza niezbicie: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Los Bojków stanowił konsekwencję odrzucenia społecznego panowania Chrystusa zarówno przez sanacyjną Polskę (promującą masonerię i tolerującą schizmę grecką), jak i sowiecką Rosję – jawnie walczącą z Bogiem.
Artykuł wspomina o cerkwi w Liskowatem zamienionej w PRL na owczarnię, lecz nie wyciąga teologicznych wniosków:
„Po wysiedleniu Bojków służyła w PRL-u początkowo jako magazyn i obora dla owiec”.
Profanacja świątyni to nie zaledwie „smutny epizod”, ale namacalny skutek apostazji narodów. Jak przypomina Syllabus błędów Piusa IX (pkt 39): „Państwo, jako będące źródłem i początkiem wszelkich praw, posiada pewne prawo nie ograniczone żadnymi granicami” – co prowadzi do takich właśnie zbrodni.
Synkretyzm zamiast jedynej prawdziwej wiary
Redaktorzy bezkrytycznie przyjmują modernistyczne określenia typu „Kościół greckokatolicki”, podczas gdy unia z 1596 r. – choć niegdyś szlachetna – została skompromitowana przez późniejszy ukrainofilski nacjonalizm i współpracę z Austro-Węgrami. Praktykowany przez Bojków obrządek bizantyjski od 1720 r. podlegał rygorystycznym ograniczeniom Stolicy Apostolskiej (m.in. zakaz przyjmowania neofitów), by zapobiec „schizmatyckim naleciałościom”.
Opis zwyczajów:
„Na Kiczerę chodziło się na grzyby i jagody. (…) Na tym stole miało być koniecznie dwanaście potraw. Rozsypywało się trochę orzechów, a dzieci biegały po izbie, gdacząc, żeby kury dobrze niosły”
ujawnia pogańskie korzenie ludowych praktyk. Choć etnografowie widzą tu „urok”, Lamentabili sane św. Piusa X potępia podobne synkretyzmy jako „bałwochwalstwo” (pkt 52). Brakuje w artykule oceny moralnej – czy misjonarze pracujący wśród Bojków wystarczająco zwalczali te zabobony?
Donbas jako geopolityczna kara za apostazję
Wymowna jest paralela między stalinowską deportacją a współczesną ucieczką przed Putinem. W obu przypadkach mamy do czynienia z karą za odrzucenie społecznych praw Chrystusa Króla. Gdy narody zamiast uznać władzę Chrystusa nad polityką (jak nakazuje Quas Primas), oddają się masonerii (II RP) czy ateistycznemu komunizmowi (ZSRR), następują exodusy i wojny.
Autorzy piszą:
„Rosyjscy żołnierze wkroczyli do Zwaniwki i zastrzelili pięcioro cywilów”
lecz nie łączą tego z szerszym kontekstem teologicznym. „Królestwo naszego Odkupiciela obejmuje wszystkich ludzi (…) tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa” (Leon XIII za Piusem XI) – dlatego zarówno Stalin, jak i Putin są jedynie narzędziami Bożej sprawiedliwości wobec zbuntowanych społeczeństw.
Modernistyczne przeinaczenia w warstwie językowej
Tekst roi się od ideologicznych klisz zdradzających posoborowy relatywizm:
1. Określenie „Kościół greckokatolicki” bez cudzysłowu – gdy w rzeczywistości struktura ta od Vaticanum II jawnie współpracuje z moskiewską schizmą.
2. Fraza „obrządki wschodnie” („w obrządkach wschodnich dzień Zesłania Ducha Świętego”) – sugerująca równość między katolicyzmem a schizmą, wbrew naukom Piusa IX (Syllabus pkt 18).
3. Kulturowe traktowanie wiary: „zabytkowe ikony” w muzeum zamiast wezwania do ich restytucji do kultu – co jest przejawem modernistycznej redukcji religii do „dziedzictwa”.
Zatrute źródła modernistycznej historiografii
Artykuł powołuje się na książkę „Bojkowszczyzna-Donbas” Nadi Tutowej, której mąż był „historykiem”. W świetle Lamentabili sane (pkt 5, 12) należy zakwestionować wartość takich prac, skoro stosują „metodę historyczną” oderwaną od nadprzyrodzonej perspektywy. Cytowanie Iwana Franki – socjalisty i wolnomyśliciela – jako autorytetu w kwestii pochodzenia Bojków dodatkowo kompromituje tekst.
Brakuje podstawowych pytań:
– Czy księża pracujący wśród Bojków przed 1939 r. dostatecznie zwalczali mariawickie i prawosławne wpływy?
– Jaką rolę w decyzjach wysiedleńczych odegrała apostazja elit II RP?
Apokaliptyczny wymiar współczesnej ucieczki
Opisy uchodźców:
„Zostało tylko to, co w głowie”
powinny prowadzić do refleksji o novissimis, tymczasem autorzy ograniczają się do socjologicznych obserwacji. Gdy rodzina Gliwiaków mówi:
„synowie poszli na wojnę”
redaktor nie pyta, czy ci młodzi mężczyźni byli w stanie łaski uświęcającej. Milczenie o sakramentach w sytuacji zagrożenia życia to najcięższe zaniedbanie.
W zakończeniu czytamy:
„Rosyjscy żołnierze (…) zastrzelili pięcioro cywilów”
Nie pada jednak najważniejsze: że bez powrotu narodów pod panowanie Chrystusa Króla (Regem habemus, Dominum exercituum!) takie tragedie będą się mnożyć. Donbas nie jest „tragicznym stepem”, ale miejscem Bożej przestrogi.
Za artykułem:
Wysiedleni dwa razy. Losy Bojków od Bieszczad do Donbasu i z powrotem   (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 28.10.2025









