Portal „Tygodnik Powszechny” (28 października 2025) publikuje tekst Zuzanny Radzik ostrzegający przed wzrostem antysemityzmu w Polsce i Europie w kontekście krytyki izraelskiej polityki wobec Palestyńczyków. Autorka, przedstawiająca się jako teolożka, deklaruje konieczność równoczesnego „krytycznego patrzenia na wojnę w Gazie” i zwalczania uprzedzeń wobec Żydów, twierdząc, że antysemityzm pozostaje głęboko zakorzeniony w europejskiej kulturze jako „matka wszystkich uprzedzeń białej, chrześcijańskiej Europy”.
Artykuł zawiera emocjonalne apele o ostrożność językową w debacie publicznej, kwestionuje „łatwość bojkotów” produktów izraelskich oraz wyraża zaniepokojenie demolką tablic pamiątkowych poświęconych polskim Żydom. Radzik przywołuje osobiste doświadczenia z pobytu w Jerozolimie, by podkreślić złożoność konfliktu, jednocześnie unikając jednoznacznego potępienia działań Hamasu z 7 października 2023 r.
Teologiczna amnezja w służbie relatywizmu
Analizowany tekst stanowi klasyczny przykład modernistycznej hermeneutyki, gdzie depozyt wiary zostaje podporządkowany świeckim narracjom o „walce z uprzedzeniami”. Brak jakiegokolwiek odniesienia do nauczania Magisterium w kwestii stosunku Kościoła do narodu żydowskiego – od Suprema haec sacra św. Oficjum (1948) po encyklikę Humani generis Piusa XII (1950) – demaskuje ideologiczne założenia autorki.
Kard. Alfredo Ottaviani w instrukcji De ecclesia Christi przypominał:
„Kościół nie może zmienić swego stanowiska wobec odrzucenia Chrystusa przez Żydów, gdyż stanowi to część niezmiennego depozytu prawdy”
. Tymczasem Radzik operuje wyłącznie kategorią „antysemityzmu” wyjętą z lewicowego słownika politycznej poprawności, całkowicie pomijając nadprzyrodzoną perspektywę odrzucenia Mesjasza (Jan 19:15) i konsekwencje tegoż dla teologii judaizmu postchrystusowego.
Fałszywa dychotomia między krytyką Izraela a nienawiścią do Żydów
Konstrukcja tekstu opiera się na sofizmacie: skoro krytyka polityki izraelskiej może być narzędziem antysemityzmu, więc każda taka krytyka wymaga szczególnej „ostrożności”. To pozornie roztropne stanowisko w rzeczywistości służy relatywizacji moralnej, gdzie państwo okupujące tereny palestyńskie otrzymuje immunitet krytyczny pod pretekstem historycznych krzywd.
Pius XI w encyklice Mit brennender Sorge (1937) nauczał:
„Kto wyodrębnia ustrój państwowy czy kulturę narodową z porządku religijnego […] ten sprzeniewierza się prawom Bożym”
. Tymczasem autorka całkowicie pomija katolicką doktrynę o sprawiedliwości społecznej, która jednoznacznie potępia zarówno terroryzm (Hamas), jak i zbiorowe represje (Izrael). Brak odwołania do nauki Leona XIII o państwie sprawiedliwym (Rerum novarum) czy Piusa XII o prawach mniejszości (Summi Pontificatus) dowodzi celowego zawężenia perspektywy do świeckiego humanitaryzmu.
Milczenie o źródłach antysemityzmu w kulturze oświeceniowej
Najpoważniejszym błędem analizy jest przedstawienie antysemityzmu jako produktu „chrześcijańskiej Europy”, co stanowi jawne zaprzeczenie faktom historycznym. To właśnie Oświecenie i rewolucja francuska zradykalizowały postawy antyżydowskie, czego dowodzą pisma Woltera czy Diderota. Kościół zaś przez wieki chronił Żydów przed pogromami – jak przypomina bulla Sicut Judeis Kaliksta II (1120) czy nauczanie św. Bernarda z Clairvaux.
Gdy autorka pisze o „antysemickich kodach sprzed wieków”, pomija kluczowy fakt, że średniowieczna teologia nigdy nie utożsamiała Żydów z „wrogami ludzkości” – taką narrację stworzyły dopiero XIX-wieczne ruchy narodowe i rasistowska pseudonauka. Brak jakiejkolwiek wzmianki o encyklice Lacrimabili statu Piusa X (1912), potępiającej prześladowania Żydów w Ameryce Południowej, świadczy o ideologicznej selekcji faktów.
Neomarksistowska redukcja kategorii grzechu
Artykuł prezentuje typowo modernistyczne pomieszanie porządków, gdzie rasizm zastępuje pojęcie grzechu pierworodnego, a „walka z uprzedzeniami” staje się substytutem łaski uświęcającej. Kiedy Radzik stwierdza: „antysemityzm (…) jest wręcz modelem europejskiego rasizmu”, dokonuje niebezpiecznej redukcji teologicznej – zamiast wskazać na powszechność skłonności do nienawiści wynikającej z upadku natury ludzkiej (Rdz 3), proponuje świecką ortodoksję „antyrasizmu” oderwaną od chrześcijańskiej antropologii.
Św. Pius X w liście apostolskim Notre charge apostolique (1910) ostrzegał przed takimi zabiegami:
„Gdy niektórzy mówią o walce z niesprawiedliwością, w rzeczywistości wprowadzają najgorszą niesprawiedliwość – odbierając duszom światło wiary”
. W analizowanym tekście brak jakiejkolwiek wzmianki o nawróceniu serca jako prawdziwym lekarstwie na nienawiść – zamiast tego proponuje się „ostrożność słowną” i polityczną autocenzurę.
Ideologiczne wykorzystanie pamięci Zagłady
Szczególnie niepokojące jest instrumentalne potraktowanie Shoah jako argumentu politycznego. Gdy autorka pisze: „czy naród doświadczony Zagładą ma obowiązek wykazać się tu wyjątkową empatią?”, dokonuje bezprecedensowej instrumentalizacji ludobójstwa. Katolicka etyka wojny (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu) nigdy nie uzależniała moralnej oceny działań militarnych od historii danego narodu, lecz od wierności zasadom ius in bello.
Pomijanie nauki Piusa XII o „świętych prawach sprawiedliwości i miłości” w kontekście powojennych konfliktów (Laetamur admodum, 1956) dowodzi, że artykuł służy nie analizie, lecz bieżącej agitacji w duchu neomarksistowskiego postkolonializmu. W tekście nie znajdziemy ani jednego odniesienia do encykliki Pacem in terris Jana XXIII (1963), która jednoznacznie potępiała zarówno terroryzm, jak i zbrodnie wojenne – co stanowi ewidentną manipulację w obliczu omawianego konfliktu.
Brak rozeznania duchowego w kwestii żydowskiej
Najcięższym zaniedbaniem tekstu jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonej perspektywy w relacjach chrześcijańsko-żydowskich. Autorka, podając się za teolożkę, nie wspomina ani słowem o modlitwie za nawrócenie Żydów w liturgii Wielkiego Piątku (forma nadzwyczajna rytu rzymskiego), ani o doktrynie Ecclesia ex circumcisione i ex gentibus.
Bulla Cantate Domino Eugeniusza IV (1442) stanowi niepodważalne potwierdzenie nauki Kościoła:
„Nikt pozostający poza Kościołem katolickim – nie tylko poganie, lecz także Żydzi, heretycy czy schizmatycy – nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego”
. Tymczasem Radzik proponuje świecki ekumenizm oparty na „walce z uprzedzeniami”, co stanowi jawną zdradę misji ewangelizacyjnej przekazanej przez Chrystusa (Mt 28:19-20).
Duchowa pułapka fałszywego rozeznania
Końcowe wezwanie do „ważenia słów” i „krytycznego podejścia do siebie” to typowy przykład modernistycznej hipokryzji, gdzie pozorna roztropność maskuje relatywizm. W tradycyjnej teologii katolickiej rozeznawanie duchowe zawsze opierało się na wierności depozytowi wiary (1 Tm 6:20), nie zaś na politycznej poprawności.
Gdy autorce zdaje się, że broni katolickiej wrażliwości, w rzeczywistości propaguje ideologiczny synkretyzm potępiony już przez św. Piusa X w dekrecie Lamentabili (1907): „Dogmaty mogą otrzymywać różne znaczenia według różnych potrzeb czasów” (propozycja 58). Artykuł „Tygodnika Powszechnego” stanowi więc klasyczny przykład fałszywego proroctwa, gdzie pod płaszczykiem troski o sprawiedliwość głosi się kapitulację wobec ducha świata.
Za artykułem:
Czemu z podejrzliwością patrzę na wzmożenie w krytyce Izraela? Antysemityzm nie zniknął   (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 28.10.2025









