Zbiorowy pochówek dzieci utraconych w Koszalinie: humanitarna fasada duchowej pustki
Portal eKAI (26 października 2025) relacjonuje tzw. „pogrzeb dzieci utraconych” w Koszalinie, podczas którego w zbiorowej mogile pochowano prochy 52 nienarodzonych dzieci. Ceremonii przewodniczył „biskup” Krzysztof Zadarko, przy udziale „księży” i przedstawicieli Urzędu Miasta. Artykuł eksponuje „troskę” władz samorządowych o pokrycie kosztów pochówków oraz wzruszające gesty jak wypuszczanie balonów, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar śmierci i zbawienia.
Naturalistyczna redukcja dramatu grzechu
„Wszelkie życie pochodzi od Boga, również życie dziecka jeszcze nienarodzonego, ale przecież istniejącego” – deklaruje „bp” Zadarko, świadomie unikając kluczowego pojęcia grzechu, które stanowi istotę tragedii poronienia lub aborcji. W całym tekście nie padają słowa o grzechu pierworodnym, konieczności chrztu ani losie dusz dzieci zmarłych bez sakramentu. Ta wymowna cisza odsłania całkowite podporządkowanie doktryny świeckiemu sentymentalizmowi.
„Chowamy 22 dzieci. Wyjątkowo zdarza się, że mamy pogrzeb tak dużej liczby osób jednocześnie” – przyznaje „ks.” Jacek Lewiński ze Szczecinka.
Porównanie ciał nienarodzonych dzieci do „osób” świadczy o teologicznym barbarzyństwie. Kościół Katolicki zawsze nauczał, że dzieci zmarłe bez chrztu pozostają pod panstwem grzechu pierworodnego (Sobór Trydencki, Sesja V). Nowoczesne „pogrzeby” imitujące obrzędy kościelne dla nieochrzczonych to akt bluźnierczej symulacji, sprzecznej z kanonem 1239 §3 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., który wyraźnie zakazywał chowania w poświęconej ziemi osób nieochrzczonych.
Masońska liturgia zapomnienia
Opisane rytuały – wypuszczanie „niebieskich balonów”, zbiorowe msze „za rodziców po stracie”, współudział urzędników USC – stanowią przejaw synkretyzmu religijnego. W miejsce modlitwy o zbawienie dusz (niemożliwej ze względu na brak chrztu) wprowadza się świeckie gesty „pamięci”, będące w istocie actio in distans wobec prawdy o grzechu i odkupieniu.
„Uchwała Rady Miasta o organizowaniu pochówków została podjęta jednogłośnie. Była to mądra i życzliwa postawa wszystkich samorządowców” – chwali „ks.” Henryk Romanik.
Ta jawna kolaboracja z władzą cywilną stanowi zaprzeczenie słów Piusa XI: „Królowie i książęta winni czcić Chrystusa jako Króla, gdyż inaczej zachwieją się ich rządy i narody pogrążą w zamęcie” (Quas primas, 1925). „Duszpasterze” posoborowi zamiast domagać się publicznego pokuty za aborcje i restytucji praw Bożych, uczestniczą w państwowym spektaklu, gdzie miasto „łaskawie” finansuje pogrzeby ofiar własnego zezwierzęcenia.
Teologia wygodnego milczenia
Szczególnie oburzające jest przemilczenie dogmatycznej prawdy o limbo (pustkowiu) – stanu, w którym dusze nieochrzczonych dzieci pozbawione są widzenia Boga, choć wolne od kar zmysłowych. Choć nieformalne pogrzeby były praktykowane przez zakony (np. Siostry Szarytki) w duchu miłosierdzia, nigdy nie nadawano im charakteru liturgicznego. Tymczasem współczesne „msze za rodziców” wprowadzają herezję powszechnego zbawienia, sugerującą, że śmierć bez chrztu nie zamyka drogi do nieba.
Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do „stołu zgromadzenia”, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem. Gdy „księża” udają sprawowanie Ofiary, a wierni przyjmują opłatek pozbawiony konsekracji, cała ceremonialna otoczka staje się parodią katolickiego kultu.
Polityczna instrumentalizacja śmierci
Kampania „Nasze na zawsze” – chwalona przez portal eKAI – odsłania strategię zastąpienia walki z aborcją terapią żałoby. Zamiast potępiać zbrodnicze prawo i domagać się kar dla aborterów, tworzy się „przestrzeń dialogu” z zabójcami. To klasyczna taktyka modernizmu: rozmycie doktryny w emocjonalnym sosie, gdzie sensus fidei (zmysł wiary) zostaje zastąpiony sensus misericordiae (fałszywym poczuciem miłosierdzia).
Podobnie jak w przypadku protestanckich „pogrzebów poronionych płodów”, cała inicjatywa służy legitymizacji aborcji przez żałobę. Jeśli bowiem można godnie pochować „dziecko utracone” (czytaj: usunięte chirurgicznie), to w myśl logiki post factum uznaje się je za pełnoprawną osobę – co otwiera drogę do żądań odszkodowań, ale już nie do karania winnych.
Ślepa uliczka posoborowej duchowości
Opisywane praktyki stanowią dramatyczny dowód bankructwa sekty posoborowej. Gdy zniknęła wiara w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii i moc sakramentów, pozostaje tylko psychologizująca „duchowość strat”. Zamiast głosić prawdę o vita spiritualis (życiu duchowym) i konieczności chrztu, „duchowni” oferują świecki rytuał żałoby, gdzie Bóg staje się co najwyżej „uśmiechniętym obserwatorem” ludzkich dramatów.
Jak przypominał św. Pius X w Lamentabili sane (1907): „Dogmaty wiary nie podlegają ewolucji zgodnej z duchem czasu”. Tymczasem posoborowie za cenę „ludzkiej wrażliwości” poświęca najświętsze prawdy, zamieniając kościoły w centra terapeutyczne, a cmentarze – w miejsca performatywnych gestów. W obliczu tej apostazji jedyną odpowiedzią wiernych musi być nieustanna modlitwa o triumf Niepokalanego Serca Marji i powrót prawowitego Następcy św. Piotra.
Za artykułem:
26 października 2025 | 04:00Na cmentarzu w Koszalinie pochowano dzieci utraconeW zbiorowej mogile na koszalińskim cmentarzu spoczywają prochy już niemal 4 tys. dzieci. 25 października odbył się 30. ta… (ekai.pl)
Data artykułu: 31.10.2025








