Portal Catholic News Agency (4 listopada 2025) przedstawia żywot św. Karola Boromeusza jako „patrona otyłości i diet”, mieszając hagiografię z psychologizującą spekulacją. Autor Jonah McKeown przyznaje, że patronat ten „nie jest wspomniany w hagiografiach”, lecz kontynuuje relatywizację postaci kardynała-kontrreformatora, redukując go do terapeutycznego fetyszu dla współczesnych zaburzeń odżywiania. W tle zaś – co symptomatyczne – pomija się doktrynalny rdzeń jego misji.
Zafałszowanie patronatu: od doktryny do dietetyki
Twierdzenie, jakoby „Charles jest popularnie wzywany jako patron święty dolegliwości żołądkowych, a także otyłości i odchudzania” to klasyczny przykład modernistycznej desakralizacji świętości. Żadne źródło przedsoborowe – ani bulla kanonizacyjna Pawła V z 1610 r., ani Acta Sanctorum, ani dzieła Baroniusza – nie wspominają o takim „patronacie”. Jak trafnie zauważa autor: „nie jest jasne, jak rozpoczęło się to szczególne skojarzenie”. Odpowiedź jednak jest oczywista: to wytwór posoborowej dewocjonalnej inflacji, gdzie każda ludzka słabość wymaga „patrona”, by zastąpić prawdziwe pojęcie ex opere operato łaski sakramentalnej psychologizującą podporą.
„Charles był znany z pomagania biednym w czasach głodu i praktykowania umartwień”
Paradoksalnie, ten sam fragment demaskuje absurd przypisywania Boromeuszowi patronatu nad obżarstwem. Święty, który „praktykował umartwienia” i „z pewnością nie był znany z nadmiernego oddawania się jedzeniu” zostaje przekształcony w talizman dla otyłych – co jest bluźnierczą karykaturą ascezy. To nie błogosławieństwo Kościoła, lecz efekt synkretyzmu z kulturą terapeutyzmu, gdzie święci służą jako „wsparcie emocjonalne”, nie zaś wzór do naśladowania w dążeniu do świętości.
Trydencka żarliwość vs. współczesny relatywizm
Artykuł poprawnie odnotowuje kluczową rolę Boromeusza w realizacji postanowień Soboru Trydenckiego (1545-1563), lecz czyni to w duchu czysto archeologicznym, bez zrozumienia ich aktualności:
„[Sobór] służył między innymi jako oficjalna odpowiedź Kościoła na reformację protestancką. Jego podwójną misją było wyjaśnienie doktryny katolickiej wobec zastrzeżeń protestanckich i reforma Kościoła od wewnątrz wobec wielu długotrwałych problemów”.
Tu ujawnia się hermeneutyka zerwania: Trydent nie był „odpowiedzią na reformację”, ale definicją dogmatyczną przeciwko wszelkim błędom – także tym, które kwitną dziś w posoborowiu. Gdy autor chwali Boromeusza za „dramatyczne i skuteczne reformy duchowieństwa, liturgii i edukacji religijnej”, przemilcza fakt, że te reformy polegały na zaostrzeniu dyscypliny, nie zaś – jak dziś – na jej rozmontowaniu. „Duchowieństwo w tym czasie było w wielu przypadkach rozwiązłe i beztroskie, prowadząc skandaliczne życie” – pisze McKeown, nie dostrzegając analogii do współczesnego kryzysu wywołanego aggiornamento.
Cud? Tak, ale bez nadprzyrodzoności
Najjaskrawszy przykład modernistycznej dialektyki to opis próby zamachu na Boromeusza:
„Podczas gdy był biskupem Mediolanu, św. Karol nadzorował wiele dramatycznych i skutecznych reform (…) Spotkał się z dużym sprzeciwem wobec tych reform, tak bardzo, że grupa niezadowolonych mnichów usiłowała go zabić, ale cudownie nie doznał obrażeń, gdy zabójca strzelił do niego z pistoletu, gdy klęczał na modlitwie przy ołtarzu”.
Note the operation: „cudownie” (miraculously) zostaje wtrącone jako przysłówek, nie zaś jako teologiczny fakt. Brak odniesienia do ex miraculis jako dowodu świętości (kan. 2103 Kodeksu Prawa Kanonicznego 1917), brak wskazania, że cud ten był badany w procesie kanonizacyjnym. To redukcja nadprzyrodzoności do folkloru – dokładnie ta, którą potępił św. Pius X w Lamentabili (propozycja 36: „Zmartwychwstanie Zbawiciela nie jest właściwie faktem historycznym”).
Duch pokuty vs. kultura wygodnictwa
Gdy mowa o zarazie w Mediolanie (1576 r.), autor odnotowuje:
„Karł był przekonany, że zaraza została zesłana jako kara za grzech i starał się tym bardziej oddać modlitwie i służbie swojemu ludowi”.
To jedyne nawiązanie do justitia Dei w całym tekście – i zarazem świadectwo amputacji pojęcia grzechu z posoborowej narracji. Współczesny „Kościół” Bergoglia głosiłby „solidarność”, nie zaś pokutę. Boromeusz zaś „chodził boso w procesji, z powrozem na szyi i relikwią w dłoni” – praktyka nie do pomyślenia w epoce „ekologii ludzkiej”.
Kanoniczna kanonizacja vs. współczesna farsa
Artykuł wspomina, że Boromeusz „został kanonizowany 26 lat później, w 1610 roku”, lecz nie uczy czytelników różnicy między ówczesnym procesem kanonicznym a współczesnymi masowymi „kanonizacjami”. Trydencki rygor (De Sanctorum Canonizatione Benedykta XIV) wymagał dowodów świętości, heroiczności cnót i cudów – dziś wystarczy „opcja na rzecz ubogich” i medialny wizerunek.
Brak mądrości rozeznania
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite pominięcie doktrynalnego jądra posługi Boromeusza. Gdy autor chwali go jako „honorowanego jako patrona katechetów i katechumenów”, nie wspomina, że katechizował według Catechismus Romanus – dzieła ostro zwalczającego protestantyzm, podczas gdy dziś „katecheza” to często dialog z herezją.
Boromeusz był żelaznym wykonawcą dekretów trydenckich: zakazał komunii pod dwiema postaciami (sesja XXI), egzekwował klauzurę zakonów (sesja XXV), zwalczał symonię i nepotyzm (sesja XXIV). W Mediolanie wprowadził Index Librorum Prohibitorum – dziś zniesiony przez Montiniego. Gdyby żył w XXI wieku, zostałby oskarżony o „rygoryzm” i „brak synodalności”.
Wnioski: święty jako lustro apostazji
Tekst CNA – jak całe posoborowie – ukazuje Boromeusza jako „humanistę”, nie zaś żarliwego kontrreformatora. Gdy mówi się o jego „pomocy dla głodujących”, pomija fakt, że czynił to jako bonus pastor dbający o dusze, nie jako działacz społeczny. Gdy chwali się założenie Confraternity of Christian Doctrine, nie dodaje, że nauczał tam ex cathedra, nie zaś w „duchu otwartości”.
Św. Karol Boromeusz zasłużył na kult nie przez „patronat nad dietami”, lecz przez fortiter in re, suaviter in modo – żelazną wierność doktrynie przy pełni miłosierdzia. Żaden święty sprzed 1958 r. nie był „patronem otyłości” – bo Kościół wiedział, że grzech obżarstwa (gula) zwycięża się cnotą umiarkowania, nie zaś „wsparciem duchowym”. Współczesna redukcja Boromeusza do „terapeuty” to jedynie dowód, jak głęboko posoborowie odeszło od depositum fidei.
Za artykułem:
St. Charles Borromeo: Patron saint of stomach ailments, dieting — and obesity?   (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 04.11.2025








