Korporacyjny moloch vs. katolicka koncepcja dziecka: demaskowanie goodwashingu
Portal Więź.pl (7 listopada 2025) relacjonuje śródroczny raport „Internet dzieci” prezentowany w Sejmie, ukazujący skalę zagrożeń najmłodszych w sieci. Podczas gdy autorka Magdalena Bigaj słusznie piętnuje goodwashing technologicznych gigantów (TikTok, Google, Meta), jej analiza zatrzymuje się na poziomie utylitarnych regulacji, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar godności dziecka oraz społeczne panowanie Chrystusa Króla jako jedyne antidotum na cywilizacyjny rozkład.
Prawo Boże kontra „prawa cyfrowe”
Gdy Bigaj cytuje dane o 66% nastolatków korzystających z platform w celach „edukacyjnych”, nie zauważa, że sama ta statystyka odsłania duchową zapaść pokolenia wychowanego w kulcie technokratycznego bałwana. Już Pius XI w Quas Primas (1925) nauczał: „Państwa nie mogą bezpiecznie i szczęśliwie rządzić się, jeżeli w rządach swych usuną Jezusa Chrystusa”. Algorytmy promujące pornografię czy „wyzwania” prowadzące do samookaleczeń to jedynie owoc systemowego odrzucenia królewskiej władzy Zbawiciela nad sferą cywilną.
„Problem polega nie na braku „edukacji rodziców”, lecz na zbiorowej apostazji państw odmawiających Chrystusowi prawodawstwa”
Szkodliwość raportu TikToka współtworzonego z fundacją Sexed.pl polega nie tylko na przerzucaniu odpowiedzialności na rodziny, ale na relatywizacji pojęcia grzechu. Gdy organizacja powiązana z edukacją seksualną legitymizuje platformę rozpowszechniającą dewiacje, wypełniają się słowa Piusa IX z Syllabusa Errorum (1864): „Wolność sumienia i kultu jest prawem właściwym każdemu człowiekowi” (potępiony błąd nr 15).
Technokratyczna niewola jako konsekwencja laicyzacji
Bigaj trafnie wskazuje na „koalicję korzyści” między VLOP-ami a niektórymi NGO-sami, lecz nie dostrzega jej ideologicznych korzeni. Google sponsorujący Igrzyska Wolności to nie paradoks, lecz logiczny finał libertyńskiej rewolucji potępionej przez św. Piusa X w Lamentabili (1907): „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem” (potępiony błąd nr 58). Kiedy społeczeństwo odrzuca nieomylne Magisterium, w jego miejsce wkracza dyktatura algorytmów sterowanych przez kapłanów technokracji.
Raport NASK o dostępie młodzieży do pornografii powinien wywołać nie tylko postulaty regulacji, ale publiczne błaganie o przebłaganie Bożej sprawiedliwości. Tymczasem środowiska „postępowe” traktują te dane instrumentalnie – nie jako wezwanie do nawrócenia, lecz pretekst do forsowania swej agendy pod płaszczykiem „walki o prawa dzieci”.
Katolicka alternatywa: od cyfrowego feudalizmu do Królestwa Chrystusowego
Rozwiązaniem nie jest „odpowiedzialny kapitalizm cyfrowy”, lecz reinstalacja katolickiego ładu społecznego. Gdy Bigaj pisze o „prawie do bezpiecznych produktów cyfrowych”, katolik dodaje: prawo do życia w społeczeństwie uznającym prymat dóbr duchowych nad technologicznymi nowinkami. Nie wystarczy regulować YouTube – trzeba przywrócić cenzurę kościelną i index librorum prohibitorum jako narzędzia ochrony dusz.
„Korporacyjny goodwashing to świecka emanacja herezji modernizmu: zastąpienie Objawienia 'dialogiem’, łaski 'edukacją’, a grzechu 'wyzwaniem rozwojowym’”
Dzieci nie są „obywatelami cyfrowymi”, jak chce Instytut Cyfrowego Obywatelstwa autorki, lecz powierzonymi Kościołowi duszami (Mt 18, 6). Prawdziwą ochronę zapewni nie DSA (Akt o usługach cyfrowych), lecz DSW – Dictatus Sanctae Wyznawczyni, gdzie Matka Boża wskazuje drogi wyjścia z technologicznej niewoli. Dopóki jednak elity wpychają młodzież w ramiona Zuckerberga zamiast do konfesjonałów, żadne półśrodki nie zatrzymają spirali degeneracji.
Za artykułem:
Goodwashing, czyli przemysł krzywdzenia dzieci (wiez.pl)
Data artykułu: 07.11.2025








