„Kościół otwarty” zawsze starał się wyselekcjonować jakiś swoich „otwartych” biskupów i księży. Za ich zgodą lub bez ich zgody – czytamy w analizie portalu Opoka, która bezkrytycznie gloryfikuje środowiska Tygodnika Powszechnego i Więzi jako rzekomą „intelektualną awangardę Kościoła”. Tymczasem, jak nauczał św. Pius X w encyklice Pascendi, moderniści „starają się przeniknąć do samych wnętrzności Kościoła, aby go zniszczyć”.
Erazmiańska herezja w sutannie
Portal Opoka przedstawia ks. Józefa Tischnera jako „proroka i patriarchę kościoła otwartego”, pomijając całkowicie jego teologiczne aberracje. Filozof w sutannie głosił relatywizm doktrynalny godny Lutra, redukując chrześcijaństwo do „humanizmu intelektualnie strawnego”. Tymczasem Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius stanowczo potępił „systemy filozoficzne wymyślone dla udaremnienia i obalenia dogmatów katolickich” (DH 3041).
„Kościół otwarty uwielbia dialog i tolerancję. Oczywiście dialog z samym sobą, a tolerancję i otwartość na siebie podobnych” – przyznaje mimowolnie autor artykułu.
Destrukcja katolickiej tożsamości
Analiza całkowicie pomija kluczowy aspekt: „Kościół otwarty” to antyteza katolickiej jedności wiary. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił błąd mówiący, że „Kościół nie może skutecznie bronić etyki ewangelicznej, ponieważ niezmiennie trwa przy swych poglądach” (propozycja 63). Tymczasem środowiska Znaku i Więzi systematycznie podważają niezmienne zasady moralne, czego apogeum stanowiło poparcie Janiny Hennelowej dla aborcji.
Lex orandi, lex credendi – zasada modlitwy jest zasadą wiary. Gdy portal Opoka wyśmiewa „różaniec, nabożeństwa, Serce Jezusa, Maryję”, ujawnia prawdziwe oblicze modernistycznej rewolucji. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie nakazywał duchownym „zwalczać przeciwników wiary i religii katolickiej” (kan. 1325 §2).
Kryptomasoneria w służbie destrukcji
Przedwojenny manifest „O Maritainie, czyli o najlepszym katolicyzmie” Jerzego Turowicza okazuje się dokładnym wypełnieniem masońskiego planu infiltracji Kościoła. Jak czytamy w Syllabusie błędów Piusa IX: „Kościół powinien się pogodzić z postępem, liberalizmem i współczesną cywilizacją” (błąd 80). Nic dziwnego, że komuniści wybrali właśnie te środowiska jako „pożytecznych idiotów” do rozbijania jedności Kościoła.
„Ci idioci uważają się niemal za książąt Kościoła” – cytuje autor słowa Kisielewskiego, nie wyciągając jednak logicznego wniosku o całkowitym bankructwie ideologicznym tych grup.
Teologia wyzwolenia po polsku
Redukcja misji Kościoła do „walki z ciemnogrodem, zacofaniem, nietolerancją” to jawny przejaw teologii wyzwolenia w wydaniu polskiego salonu. Tymczasem Pius XI w Quas Primas nauczał, że „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Gdzie w tym „kościele otwartym” miejsce na Krzyż, ofiarę przebłagalną i życie wieczne?
Owoc zatrutego drzewa
Portal Opoka przyznaje, że „czym więcej Kościoła otwartego, tym Kościoła mniej”, wskazując na wymierającą niemiecką „Kirche”. To potwierdza słowa Chrystusa: „Po owocach ich poznacie” (Mt 7,20). Modernistyczna hydra pożera własny ogon, pozostawiając po sobie duchową pustynię. Jak zauważył Argüello: „Szeroko otworzono drzwi Kościoła, problem w tym, że niewielu weszło, a wielu wyszło”.
Jedynym ratunkiem jest powrót do philosophia perennis i odrzucenie erazmiańskich miraży. Kościół Chrystusowy nie potrzebuje „otwarcia” na świat, ale nawrócenia świata na jedyną prawdziwą wiarę. Reszta to modernistyczna ułuda prowadząca do wiecznej zguby.
Za artykułem:
Skąd się wziął „Kościół otwarty”? „Erazm z Podhala” i wyidealizowany Kościół elit (opoka.org.pl)
Data artykułu: 08.11.2025








