Bruce Springsteen na scenie w cieniu spotów, z gitarą w dłoni, przeciwko tłu amerykańskiej flagi

Bruce Springsteen: modernistyczny idol w służbie kultu siebie samego

Podziel się tym:

Portal Tygodnik Powszechny (12 listopada 2025) przedstawia Bruce’a Springsteena jako „barda peryferii i małych ojczyzn”, gloryfikując jego artystyczną „szczerość” w filmie „Springsteen: Ocal mnie od nicości”. W analizowanym artykule pomija się jednak fundamentalny wymiar duchowy, redukując twórczość muzyka do psychologizującej opowieści o walce z depresją i „autentyczności” oderwanej od obiektywnego porządku moralnego.


Kult jednostki jako substytut transcendencji

Omawiany tekst prezentuje typowo modernistyczną narrację o artyście-zbawcy: „Springsteen nie tylko współtworzy mitologię rocka, to artysta, który na nawiązaniach do mitów zbudował swą potęgę”. Quas Primas Piusa XI stanowi nieodwołalne potępienie takiego bałwochwalczego kultu człowieka: „Błądziłby zresztą bardzo, kto odmawiałby Chrystusowi, jako Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi, gdyż Chrystus otrzymał od Ojca nieograniczone prawo nad wszystkim, co stworzone” (Pius XI, Quas Primas). Tymczasem w filmowej hagiografii Springsteen zastępuje Chrystusa Króla, stając się świeckim mesjaszem dla „zdesperowanych idealistów”.

„Nebraska jest doskonałym medium dla potężnego mitu rocka – opowiada o nieprzejednanym artyście. Szczerość przeciwstawiona jest w tej historii sławie, a komercyjna kalkulacja – głosom dobiegającym z otchłani”.

Ta apoteoza „szczerości” jako najwyższej wartości stanowi jawną herezję w świetle katolickiej nauki o grzechu pierworodnym. Lamentabili sane exitu Piusa X potępia podobne redukcje: „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (propozycja 25 potępiona). Artykuł bezkrytycznie powiela ten błąd, gloryfikując subiektywne doznania ponad obiektywną Prawdę.

Naturalistyczne uwikłanie bez nadprzyrodzonej nadziei

Opisywana w tekście „walka z depresją” Springsteena ukazana jest w czysto immanentnej perspektywie, bez jakiegokolwiek odniesienia do łaski czy zbawienia. To symptomatyczne dla modernistycznej duchowości, którą Pius X w Pascendi określił jako „bankructwo nadprzyrodzoności”. Portal komentuje:

„Nebraska jest albumem mrocznym, pozbawionym przebojów, którego premierze nie towarzyszą wywiady ani single”.

Katolicka teologia sztuki wymaga jednak, by każde dzieło – nawet przedstawiające mrok – wskazywało na światło Odkupienia. Brak tego wymiaru czyni z „Nebraski” jedynie estetyzację rozpaczy, co św. Augustyn nazwałby „curiositas” – niepohamowaną ciekawoą wobec grzesznych stanów duszy.

Polityczny populizm jako substytut ładu Bożego

Autor próbuje ratować Springsteena lewicową krytyką: „milioner, który na scenie stawia błękitny kołnierzyk. Głos ludu dobiegający zza ogrodzenia otaczającego olbrzymią willę”. Ta fascynacja klasową retoryką odsłania głębszy problem – próbę zastąpienia królewskiej władzy Chrystusa świeckimi ideologiami. Syllabus errorum Piusa IX wyraźnie potępia: „Wiara chrześcijańska jest sprzeczna z dobrem społeczeństwa” (propozycja 40).

Springsteenowski populizm („Poradzimy sobie sami”) to echo potępionej w Quas Primas ideologii samozbawienia: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Artykuł pomija tę zasadniczą diagnozę, skupiając się na powierzchownym konflikcie z Trumpem.

Estetyzacja dekadencji

Chwaląc „surowość” i „niedoskonałość” albumu „Nebraska”, autor wpisuje się w modernistyczną tendencję do gloryfikacji brzydoty moralnej. Tymczasem św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (I-II, q. 27) uczy, że piękno duchowe polega na integritas, proportio i claritas – cechach całkowicie obcych twórczości Springsteena.

„Springsteen miał wystąpić w Pradze już rok temu, lecz koncert odwołano w ostatniej chwili – artysta przeziębił się, występując w deszczowym Sunderland kilka dni wcześniej”.

Ta anegdota symbolizuje duchową niemoc całego zjawiska – idol masowej wyobraźni okazuje się kruchy jak „słaby ślad nauki Chrystusa” (propozycja 15 potępiona w Lamentabili).

W świetle niezmiennej doktryny katolickiej twórczość Bruce’a Springsteena stanowi przykład teologicznej zgnilizny współczesnej kultury – immanentnej, autoreferencyjnej i pozbawionej nadprzyrodzonej nadziei. Jego „głos ludu” to w istocie krzyk pychy zbuntowanego stworzenia, które pragnie zastąpić Królestwo Boże własną legendą.


Za artykułem:
Bruce Springsteen: głos ludu, milioner, nostalgik. Jakie historie opowiada nam Boss?
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.