Portal Gość Niedzielny informuje o przegrupowaniu pakistańskich dywizji pancernych w kierunku granicy z Indiami, co ma stanowić „formę odstraszania potencjalnej agresji sąsiada”. Artykuł relacjonuje szczegóły militarnej eskalacji, wspólne amerykańsko-indyjskie manewry lotnicze oraz wzrost napięć między dwoma mocarstwami nuklearnymi, posiadającymi po ponad 150 głowic atomowych. W całym tekście brakuje jednak jakiejkolwiek refleksji nad moralnym wymiarem konfliktu czy katolicką nauką o pokoju.
Naturalistyczna narracja w służbie militaryzmu
Komunikat ogranicza się do suchej relacji faktograficznej, całkowicie pomijając prawo naturalne i sprawiedliwość wojenną (bellum iustum). Brakuje choćby wzmianki o obowiązku unikania konfliktu zbrojnego jako ultima ratio, o czym nauczał św. Augustyn: „Pokój nie powinien być celem wojny, lecz podstawowym stanem rzeczy” (De Civitate Dei, XIX). Tymczasem tekst przyjmuje logikę permanentnego zastraszania jako stanu normalnego:
Pakistańskie siły zbrojne tłumaczą, że jest to forma odstraszania potencjalnej agresji sąsiada. Islamabad wyraża zaniepokojenie intensywnymi zbrojeniami Indii, które jeszcze do niedawna sprowadzały ponad dwie trzecie broni z zagranicy, a obecnie, po zmianie doktryny wojskowej, szybko stają się samowystarczalne.
Atomowe szaleństwo w cieniu zapomnianych zasad moralnych
Najbardziej szokujące jest przemilczenie katastrofalnych konsekwencji etycznych posiadania arsenałów nuklearnych. Pius XII w przemówieniu z 1954 roku stanowczo ostrzegał: „Użycie broni masowego rażenia wykracza poza wszelkie proporcje celu wojennego i staje się zbrodnią przeciwko Bogu i ludzkości”. Tymczasem artykuł beznamiętnie konstatuje:
Napięcia między Indiami i Pakistanem są groźne o tyle, że oba kraje posiadają arsenały nuklearne. Ich liczebność przekracza – w przypadku obu tych państw – 150 głowic. Stwarza to sytuację, w której nawet drobny błąd w przewidywaniu ruchu sąsiada może wywołać katastrofalne skutki.
Brakuje tu zdecydowanego potępienia kultury śmierci, jaką jest doktryna wzajemnego gwarantowanego zniszczenia (MAD). Kościół zawsze nauczał, że „przechowywanie broni masowego rażenia dla odstraszenia stanowi problem moralny odmienny od posiadania broni w celu jej użycia” (Katechizm Świętego Oficjum, 1959), jednak żadna z tych perspektyw nie zostaje przywołana.
Amerykański pragmatyzm zamiast katolickiego realizmu
Artykuł bezkrytycznie powtarza geopolityczne narracje, gloryfikując amerykańsko-indyjską współpracę wojskową:
Manewry te, choć nie podobają się Pakistanowi, dowodzą, że – mimo spięć […] – Indie wciąż są dla Stanów Zjednoczonych najważniejszym partnerem w tej części świata.
Pomija przy tym fundamentalną zasadę pierwszeństwa prawa Bożego nad interesami państwowymi. Jak przypominał Pius XI w encyklice Quas Primas: „Nie przez co innego szczęśliwe państwo – a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem ludzi”. Tymczasem sojusz USA z Indiami – krajem prześladującym chrześcijan – przedstawiany jest jako „strategiczna konieczność”, bez moralnej oceny.
Milczenie o prześladowaniach chrześcijan
Największym grzechem omawianej relacji jest całkowite przemilczenie dramatu prześladowanych mniejszości religijnych w obu krajach. Według raportu Pomoc Kościołowi w Potrzebie, zarówno w Pakistanie, jak i w Indiach notuje się systematyczny wzrost przemocy wobec chrześcijan. W samym tylko Pendżabie – wspomnianym w artykule jako obszar koncentracji wojsk – tylko w 2024 roku zniszczono 24 kościoły.
Benedykt XV w encyklice Pacem Dei Munus Pulcherrimum nauczał: „Pokój jest darem Bożym, który można osiągnąć tylko na drodze sprawiedliwości, miłości i przebaczenia”. Dopóki narody nie uznają królewskiej władzy Chrystusa nad społeczeństwami, żadne militarne „równowagi strachu” nie zapewnią trwałego pokoju.
Za artykułem:
Pakistan przesuwa dywizje pancerne w kierunku granicy z Indiami (gosc.pl)
Data artykułu: 12.11.2025








