Portal Tygodnik Powszechny relacjonuje spektakl Mai Kleczewskiej „Sublokatorka” jako artystyczne zmaganie z doświadczeniem Zagłady. Wbrew pozornej głębi, przedstawienie stanowi symptomatyczny przykład redukcji sacrum do psychologicznego eksperymentu, gdzie trauma zastępuje teologię krzyża, a ars moriendi (sztuka umierania) zostaje sprowadzona do naturalistycznej opowieści o przetrwaniu. Jak zaznacza Pius XI w encyklice Quas primas: nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego
– czego brakuje w tym przedsięwzięciu całkowicie.
Teatr jako anty-sakrament: odrzucenie nadprzyrodzonej perspektywy
Kluczowy problem spektaklu ujawnia się w deklaracji reżyserki, że opowieść o przetrwaniu jest nudna
. Ta redukcja świętej historii Narodu Wybranego do psychologicznego case study odsłania radykalny naturalizm, potępiony już w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 1-7). W analizowanym przedstawieniu nie ma śladu teologii męczeństwa, ofiary przebłagalnej czy eschatologicznej nadziei – elementów stanowiących istotę katolickiego rozumienia cierpienia. Jak przypomina św. Paweł: jarzmo moje słodkie jest a brzemię moje lekkie
(Mt 11,30), lecz Kleczewska prezentuje jedynie brzemię bez Zbawiciela.
Opowiedziane już historie, przedstawione sytuacje i słyszane słowa wracają, najpierw jakby niepozornie, potem coraz bardziej natrętnie
Powtarzalność, którą recenzent opisuje jako zabieg artystyczny, w rzeczywistości odzwierciedla duchową pustkę świata pozbawionego łaski. W tradycyjnej duchowości katolickiej powtarzalność modlitwy (różaniec, litania) prowadzi do kontemplacji – tu staje się narzędziem dekonstrukcji sensu. Scena z Anioł Pański
grana demonstracyjnie zapętloną
to bluźniercze przekształcenie modlitwy w narzędzie opresji, sprzeczne z nauczaniem Kościoła o sacrum.
Modernistyczna mistyfikacja: od „efektów kiczu” do pseudoteologii ciała
Drugą część spektaklu recenzent określa jako pozagładową
, gdzie niemożliwe do opowiedzenia historie milkną, a w ich miejsce pojawiają się dziecięce i ludowe piosenki wpisywane przez nauczycielkę w straumatyzowane ciała
. Ten zabieg odsłania kolejny modernistyczny sofizmat: próbę zastąpienia ex opere operato (łaski działającej przez sam fakt udzielenia sakramentu) terapeutycznym rytuałem. Tymczasem jak naucza św. Pius X w Lamentabili sane, błędem jest twierdzenie, że Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga
(pkt 20).
Finałowe „Ptasie radio” Tuwima, przedstawiane jako katharsis, to w istocie symbol całkowitego zerwania z transcendentnym wymiarem sztuki. W miejsce modlitwy czy hymnu – kakofonia dźwięków; zamiast communio sanctorum (obcowania świętych) – zbiorowy krzyk rozpaczy. Jak zaznacza Syllabus: wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw
(pkt 25) – co doskonale oddaje relatywizm całego przedsięwzięcia.
Kulturowa apostazja w służbie „nowego humanizmu”
Nie przypadkiem recenzja pojawia się w piśmie, które – choć nosi historyczną nazwę – od dziesięcioleci promuje ideologiczny amalgamat lewicowego liberalizmu i pseudokatolickiego progresizmu. Wspomnienie o atakach na poprzednią dyrekcję
Teatru Powszechnego odsłania prawdziwy konflikt: nie między skrajną lewicą a umiarkowaną
, lecz między dwiema odmianami tego samego modernizmu potępionego przez św. Piusa X. Jak głosi punkt 64 Lamentabili: Dogmaty, sakramenty i hierarchia […] są tylko sposobem wyjaśnienia i etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej
– co idealnie opisuje metodę twórców spektaklu.
Twórcy „Sublokatorki” tę nierozstrzygalność wystawiają, ale też i szukają na nią odpowiedzi
Owa odpowiedź
okazuje się jednak kolejnym aktem teatralnego samouwielbienia, gdzie artysta zastępuje kapłana, a terapia – zbawienie. Brak tu najistotniejszego: uznania, że prawdziwą odpowiedzią na Zagładę jest Krzyż Chrystusa, a nie artystyczne autoeksploracje. Jak przypomina Pius XI: cały rodzaj ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa
, także w sferze kultury – czemu zaprzecza cały dyskurs recenzji.
Duchowa nicość „nowego teatru”
Opisywane przez recenzenta niezwykłe minuty
finału odsłaniają najgłębszy problem: próbę zastąpienia religijnej transcendencji sztucznie wytwarzanymi emocjami. W katolickiej estetyce piękno jest splendor veritatis (blaskiem prawdy) – tu mamy do czynienia z blaskiem rozpaczy podszytej duchową nicością. Niczym w potępionym modernizmie, wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa od początku dotyczyła nie tyle faktu Zmartwychwstania, lecz nieśmiertelnego życia Chrystusa u Boga
(pkt 37 Lamentabili) – co prowadzi do rozmycia prawdy objawionej.
Spektakl Kleczewskiej, podobnie jak cały nurt teatru postdramatycznego
, stanowi więc nie tyle artystyczną wypowiedź, ile manifest duchowego bankructwa kultury odrzucającej Chrystusa Króla. Jak konkluduje Pius XI: Krzyż Chrystusa jest jedyną nadzieją
– lecz tej nadziei próżno szukać w przedstawieniach, które bożka sztuki stawiają wyżej niż Boga.
Za artykułem:
Nuda Zagłady. „Sublokatorka” Kleczewskiej wytrąca widzów z równowagi (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025








