Portal Vatican News (13 listopada 2025) relacjonuje jubileusz 150-lecia obecności obrazu „Matki Bożej Różańcowej” w Pompejach, przedstawiając wydarzenie jako „miasto nadziei, modlitwy i miłosierdzia”. Podczas uroczystości, którym przewodniczył kard. Pietro Parolin, podkreślano koncepcję „pośpiechu serca” rzekomo inspirowaną przez Marję, przeciwstawiając ją „powierzchowności świata”. Hierarcha przekazał „pozdrowienie Papieża Leona XIV” (antypapieża Bergoglio), oddając jego posługę „opiece Maryi”.
Modernistyczna mistyfikacja w sercu posoborowej apostazji
„Kardynał Pietro Parolin” – jak określa go portal neo-kościoła – podczas homilii w Pompejach oparł swoją argumentację na teologicznie pustym frazesie „pośpiechu serca”, który rzekomo miałby być przeciwieństwem „rozproszenia współczesnego człowieka”. Ta psychologizująca retoryka, całkowicie pozbawiona nadprzyrodzonej perspektywy, stanowi klasyczny przykład modernistycznej redukcji łaski do kategorii emocjonalnych. Gdzież tu choćby ślad katolickiej nauki o pośrednictwie Marji jako Królowej Różańca Świętego? Pius XII w encyklice Ingruentium malorum (1951) jednoznacznie nauczał: „Różaniec jest najskuteczniejszym narzędziem szerzenia Królestwa Chrystusowego i przyczyniania się do wiecznego zbawienia dusz”. Tymczasem w Pompejach mamy do czynienia z kolejną odsłoną kulturowego spektaklu.
„Maryja uczy pośpiechu serca, który prowadzi do dostrzegania potrzeb drugiego człowieka” – głosił Parolin.
To jawne przeinaczenie biblijnego „festinavit” (Łk 1,39) – pośpiechu Marji do św. Elżbiety – które w tradycyjnej egzegezie oznaczało gorliwość w niesieniu Chrystusa światu, a nie jakąkolwiek formę psychologicznego „dostrzegania potrzeb”. Św. Alfons Liguori w Chwale Maryi komentował: „Błogosławiona Dziewica pospieszyła, by wypełnić wolę Bożą i nieść zbawienie” – nie zaś realizować świeckie projekty socjalne.
Kult obrazu czy bałwochwalstwo?
Szczególnie wymowne są słowa abp. Tommaso Caputo o obrazie przywiezionym „na wozie z nawozem”, co ma rzekomo ilustrować „pokorę zgodną ze stylem Boga”. To typowo modernistyczne mieszanie sacrum i profanum, całkowicie obce katolickiej teologii sakramentalnej. Sobór Trydencki w dekrecie o czci świętych obrazów (Sesja XXV) stanowczo potępił wszelkie formy nieuporządkowanej dewocji: „Niechaj nikt nie ośmiela się (…) umieszczać jakiegokolwiek niezwykłego obrazu w miejscu publicznym bez zatwierdzenia przez biskupa”. Tymczasem historia obrazu z Pompejów – jak przyznają sami moderniści – to opowieść o niekontrolowanym kultowym fenomenie, który nigdy nie otrzymał aprobaty prawowitego Magisterium.
Co więcej, wspomniany św. Bartolo Longo, przedstawiany jako „nawrócony satanista” i „fundator sanktuarium”, budzi poważne wątpliwości doktrynalne. Jego „kanonizacja” przez antypapieża Bergoglio w 2024 roku stanowiła jedynie kontynuację posoborowej strategii tworzenia świętych-na-zamówienie, służących legitymizacji rewolucji. Prawdziwi święci – jak św. Ludwik Maria Grignion de Montfort – głosili kult Marji ściśle zjednoczony z Chrystusem Królem, a nie oderwany od dogmatycznej całości.
„Maryja nie pragnie być czczona jak bogini, lecz pragnie jedynie służyć Synowi” – twierdził Parolin.
To subtelne zaprzeczenie katolickiej nauki o wyjątkowym pośrednictwie Marji! Leon XIII w encyklice Adiutricem populi (1895) nauczał: „Maryja postawiona jest tak wysoko, że po Bogu nie można znaleźć nic doskonalszego”. Tymczasem modernistyczna retoryka sprowadza Ją do roli „pokornej służebnicy”, co stanowi ukrytą negację Jej prerogatyw jako Regina Sacratissimi Rosarii.
Różaniec bez Odkupienia
Najjaskrawszą herezją jubileuszu w Pompejach jest całkowite pominięcie eschatologicznego wymiaru Różańca. W oficjalnych przemówieniach zabrakło jakiejkolwiek wzmianki o:
- Ofierze Kalwarii jako źródle wszystkich łask
- Potrzebie zadośćuczynienia za grzechy świata
- Ostrzeżenia przed wiecznym potępieniem
- Publicznego panowania Chrystusa Króla
Tymczasem Pius XI w encyklice Ingravescentibus malis (1937) podkreślał: „Różaniec jest najpotężniejszą bronią przeciwko piekielnym zastępom, środkiem do zniszczenia herezji i naprawy obyczajów”. W Pompejach zaś różaniec został zredukowany do narzędzia „dialogu” i „miłosierdzia” pozbawionego wymiaru sprawiedliwości Bożej.
Wspomnienie o „Papieżu Leonie XIV” (antypapieżu Bergoglio) i jego „wezwaniu do odnowienia modlitwy różańcowej” to kolejny przykład teologicznego oszustwa. Jak bowiem pogodzić rzekomą pobożność maryjną z jawnym popieraniem bałwochwalczych praktyk w Amazonii czy kultu „Pachamamy”? To typowa dla modernizmu „duchowość” pozbawiona zasady sprzeciwu wobec błędów.
Dolina Pompejów czy dolina łez?
Całe przedsięwzięcie jubileuszowe stanowi smutną ilustrację słów św. Piusa X z encykliki Pascendi: „Moderniści usiłują zniszczyć wszelki autorytet w Kościele, podważając samą ideę objawienia”. Kult obrazu w Pompejach – oderwany od Magisterium, oparty na wątpliwych objawieniach i promowany przez apostatów – to nic innego jak duchowa pułapka dla prostaczków.
Gdy prawdziwe sanktuaria – jak Lourdes czy Częstochowa – świadczyły o niezmiennej doktrynie, Pompeje stały się symbolem posoborowego synkretyzmu. Niech świadczy o tym sam fakt, że w uroczystościach uczestniczyli hierarchowie całkowicie milczący wobec:
- Niszczenia Mszy Trydenckiej
- Legalizacji związków sodomickich
- Prześladowania katolików wiernych Tradycji
Na koniec warto przypomnieć ostrzeżenie kard. Alfredo Ottavianiego z Intervention (1966): „Nowa teologia maryjna zmierza do zniszczenia prawdziwego kultu, zastępując go sentymentalną pobożnością”. Jubileusz w Pompejach to właśnie realizacja tej groźby – parodia kultu Marji w służbie globalistycznej rewolucji.
Za artykułem:
Jubileusz w Pompejach – kard. Parolin o „pośpiechu serca” Maryi (vaticannews.va)
Data artykułu: 13.11.2025








