Humanoidalny koszmar: „Frankenstein” del Toro jako manifest duchowej pustki

Podziel się tym:

Portal Tygodnik Powszechny (14 listopada 2025) recenzuje najnowszą adaptację „Frankensteina” w reżyserii Guillermo del Toro jako „imponujące wysokobudżetowe widowisko”, w którym dominuje „kampowy spektakl” przykrywający fundamentalne pytania o człowieczeństwo. Autorce Anicie Piotrowskiej film wydaje się „nazbyt sentymentalny”, choć chwali „seksowną” kreację Jacoba Elordiego w roli Potwora oraz freudowskie wątki „toksycznego ojcostwa”. W ocenie recenzentki produkcja Netflixa „rzadko staje się czymś więcej niż mistrzowskim ożywianiem dekoracji i trucheł”, pozostawiając widza w stanie „przesytu pomieszanego z niedosytem”.


Estetyzacja zła jako zasłona dymna

„Elordi ma być w roli monstrum po prostu seksowny. Nawet świeżo pozszywany z wojennych trupów przypomina antycznego herosa”

Monstrualna próba uczłowieczenia Potwora poprzez estetyzację cielesności stanowi jawną profanację katolickiej koncepcji osoby ludzkiej. Jak przypomina papież Pius XI w encyklice Quas primas, „człowiek składa się z duszy i ciała”, gdzie pierwszeństwo należy do sfery duchowej (nr 33). Tymczasem del Toro redukuje dramat stworzenia do poziomu zmysłowego fetyszu, gdzie „coraz bardziej cielesny” bohater staje się przedmiotem „romantycznej fascynacji innością” (Piotrowska) – co w języku teologii moralnej nazywa się czystą konkupiscencją.

Fałszywe ojcostwo przeciw Bożemu zamysłowi

Artykuł wskazuje na „toksyczne ojcostwo” doktora Frankensteina (Oscar Isaac) jako centralny wątek, gdzie naukowiec „nie tylko zabija ojca, ale sam staje się wyrodnym rodzicem”. Ta modernistyczna narracja całkowicie przemilcza biblijny model ojcostwa wyrażony w Efezjan 3,14-15: „Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię”.

„Del Toro zanurza się w rejony toksycznego ojcostwa […] Jego doktor Frankenstein […] broni się przed uznaniem Potwora za syna”

W miejsce katolickiej wizji ojcostwa jako uczestnictwa w paternitas Dei, film proponuje nihilistyczną wizję relacji pozbawionych transcendencji. Jak zauważa Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili sane, takie redukcjonistyczne ujęcia stanowią „sprzeczność z katolicką doktryną” (potępienie błędu nr 58).

Posthumanistyczna herezja w gotyckim kostiumie

Recenzentka dostrzega w filmie „współczesną refleksję posthumanistyczną”, gdzie finansujący eksperymenty Harland „przywodzi na myśl dzisiejszych bogów z branży big tech”. To niebezpieczne uproszczenie pomija sedno problemu: del Toro gloryfikuje transhumanistyczny projekt przekraczania natury ludzkiej, co stoi w jaskrawej sprzeczności z nauczaniem Soboru Watykańskiego I o niezmienności natury ludzkiej (Dei Filius, rozdz. 2).

Creatio ex mortuis dokonana przez Frankensteina to bluźniercza parodia creatio ex nihilo, w której człowiek usiłuje podnieść się do rangi Demiurga. Jak ostrzega papież Pius IX w Syllabusie błędów: „Człowiek może i powinien sam dojść do prawdziwej i dobrej religii przyrodzonym światłem rozumu” to błąd potępiony jako naturalizm absolutny (pkt 4).

Duchowa martwota pod efektowną powłoką

„Ta dwuipółgodzinna ucieczka w okrutną baśń […] rzadko staje się czymś więcej niż mistrzowskim ożywianiem dekoracji i trucheł”

Paradoksalnie, najbardziej trafna obserwacja recenzentki doskonale opisuje duchową pustkę całego przedsięwzięcia. W świecie pozbawionym łaski, sakramentów i nadprzyrodzonego celu, nawet „mistrzowska wyobraźnia” (Piotrowska) del Toro nie jest w stanie tchnąć prawdziwego życia w zmontowane z fragmentów zwłok ciało.

Jak przypomina kardynał Billot w De Ecclesia Christi: „Żadna ludzka instytucja nie może istnieć bez ostatecznego celu, który nadaje jej sens” – ta zasada odnosi się także do sztuki. „Frankenstein” 2025 to monument ars gratia artis, gdzie techniczne mistrzostwo służy jedynie ukryciu intelektualnego bankructwa.

Erotyzacja potworności jako znak czasów

Najbardziej niepokojącym aspektem produkcji jest celowa „seksualizacja potwora”, którą Piotrowska kwituje zdaniem: „Po co zatem seksualizować potwora?”. Odpowiedź tkwi w głębszym kryzysie współczesnej kultury, która – jak diagnozuje Pius XI – „usunęła Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów” (Quas primas).

Gdy brakuje Obiektywnego Piękna, „piękno” staje się płynną kategorią służącą relatywizacji moralnych granic. Erotyzacja Potwora to logiczny finał społeczeństwa odrzucającego lex naturalis, gdzie – jak ostrzega Syllabus – „moralność ma być niezależna od Boga” (błąd nr 56).

Katolicka alternatywa: sztuka w służbie Prawdy

W przeciwieństwie do nihilistycznej wizji del Toro, katolicka koncepcja sztuki zawsze pamięta o słowach Col 3,17: „Wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa”. „Frankenstein” 2025 służy jedynie kultowi człowieka – „bogów z branży big tech” (Piotrowska) – co stanowi jawne pogwałcenie Pierwszego Przykazania.

Dopóki sztuka nie powróci do swego nadprzyrodzonego celu – ad maiorem Dei gloriam – będzie rodzić jedynie takie „efektowne spektakle bez kinowego oddechu” (Piotrowska), będące niczym więcej niż świeckimi kazaniami o duchowej śmierci współczesnego człowieka.


Za artykułem:
„Frankenstein” Guillermo del Toro. Ożywione ciało, martwy duch
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 14.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.