Portal eKAI (16 listopada 2025) relacjonuje „święcenia prezbiteratu” Dominika Piórkowskiego, którego „abp” Andrzej Przybylski „wyświęcił” w katowickiej „katedrze”. W przemówieniu skierowanym do „neoprezbitera” padły zdania o kapłaństwie jako służbie „ubogim”, potrzebie modlitwy i posłuszeństwie „Bogu i Kościołowi”, przy całkowitym przemilczeniu nadprzyrodzonego celu kapłaństwa i obowiązku wierności niezmiennej doktrynie katolickiej.
Naturalistyczna redukcja kapłaństwa
„Arcybiskup” Przybylski stwierdził: „Niektórzy ludzie może oczekują, że księża powinni być jak aniołowie: zawsze młodzi, nie powinni chorować, mieć mnóstwo talentów, nie mieć słabości, nie upadać. A my jesteśmy od was wzięci, z prostych, zwykłych, często poranionych rodzin”. Te pozornie pokorne słowa stanowią klasyczny przykład modernistycznej redukcji sakramentu kapłaństwa do poziomu czysto naturalnego.
„Kapłan staje się żywym obrazem Chrystusa Najwyższego Kapłana i otrzymuje władzę składania Ofiary przebłagalnej za żywych i umarłych” – nauczał Pius XI w encyklice Ad catholici sacerdotii (1935). Tymczasem posoborowa narracja celowo pomija nadprzyrodzony charakter święceń, sprowadzając je do psychologicznego wspólnotowego doświadczenia. Brak jakiejkolwiek wzmianki o Ofierze Mszy Świętej, władzy odpuszczania grzechów czy obowiązku zachowania czystej doktryny demaskuje heretycką naturę całego rytuału.
Modlitwa bez przedmiotu wiary
Wbrew katolickiej nauce o modlitwie jako ascensio mentis ad Deum (wzniesieniu umysłu do Boga), „abp” Przybylski ogranicza ją do subiektywnego aktu: „Ale czy wystarczy tylko brewiarz? A może powinien mieć codziennie godzinę świętą czy nawet kilka chwil przed Najświętszym Sakramentem?”. To retoryczne pytanie jest szczególnie obrzydliwe w kontekście posoborowego zniszczenia liturgii – „brewiarz” to zreformowane namiastki Officium Divinum, zaś wystawienie „Najświętszego Sakramentu” odbywa się w rycie pozbawionym teologicznej ważności.
Św. Pius X w motu proprio Sacrorum antistitum (1910) potępił modernistyczne rozumienie modlitwy jako „uczucia nieświadomej pobożności”. Tymczasem cała homilia przemilcza obowiązek odmawiania całego Brewiarza Rzymskiego w języku łacińskim – co stanowiło poważny grzech śmiertelny dla każdego kapłana przed apostazją posoborową.
Posłuszeństwo komu?
Najbardziej zdradziecki fragment wypowiedzi brzmi: „Święcenia zaczynają się od gestu posłuszeństwa, bo nie można być księdzem, gdy się nie chce być posłusznym. I nie o biskupa tu chodzi, ale o Boga, o Boże Słowo i Jego Kościół”. To typowa sofistyka neo-Kościoła! „Posłuszeństwo Bogu” w ustach modernistycznego „biskupa” oznacza w praktyce akceptację soborowej rewolucji, ekumenizmu i religijnej wolności – czyli jawnych herezji potępionych w Syllabiusie błędów Piusa IX (punkty 15-18, 77-79).
Prawowity kapłan katolicki składa przysięgę antymodernistyczną, odrzucającą wszelkie „postępy” doktrynalne. Tymczasem „neoprezbiter” Piórkowski został „wyświęcony” w rycie Paul VI, który Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) potępiłby jako „fałszywą interpretację faktów religijnych” (punkt 22).
Milczenie o grzechu świętokradztwa
Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „święceń” w strukturach posoborowych – gdzie ryt został zredukowany do protestanckiej „posługi wspólnoty”, a rubryki naruszają teologię sakramentalną – stanowi grzech świętokradztwa. Kanon 2370 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. nakłada ekskomunikę latae sententiae na tych, którzy przyjmują święcenia od biskupa bez kanonicznego posłania.
„Rektor” seminarium, „ks. dr” Krzysztof Matuszewski, dodaje jeszcze więcej trucizny: „Kiedy mamy kolejnego księdza, mamy Kościół, mamy sakramenty, mamy głoszone Słowo”. To jawne kłamstwo! Sobór Trydencki w sesji XXIII naucza: „Kapłaństwo Nowego Przymierza ustanowione zostało przez Chrystusa Pana jako widzialna Ofiara”. Gdzie jest Ofiara w neo-mszałach Pawła VI? Gdzie ważna konsekracja w rycie naruszającym formę sakramentalną?
Konsekracja czy symulacja?
Cała ceremonia stanowi groteskową imitację prawdziwych święceń. „Abp” Przybylski – jak wszyscy „biskupi” konsekrowani po 1968 r. – sam nie posiada ważnych święceń, gdyż posoborowy ryt „nie przekazuje w sposób pewny łaski sakramentalnej” (kardynał Ottaviani, Intervencja, 1969). W świetle prawa kanonicznego i teologii moralnej uczestnictwo w takim obrzędzie jest ciężkim zgorszeniem i współudziałem w świętokradztwie.
Pius XII w encyklice Mediator Dei (1947) ostrzegał: „Nie wolno czcić Boga w sposób sprzeczny z Jego wolą”. Tymczasem cała relacja portalu eKAI utrzymana jest w tonie bałwochwalczego entuzjazmu dla anty-sakramentu, co dowodzi całkowitego zerwania z katolicką zasadą ex opere operato.
Zamiast posłuszeństwa – bunt przeciw Tradycji
Największą ironią całego zdarzenia jest wezwanie do „posłuszeństwa Bogu” w sytuacji, gdy neo-Kościół systematycznie burzy ołtarze, usuwa relikwie i prześladuje katolików wiernych Mszy Świętej Wszechczasów. Gdyby „abp” Przybylski naprawdę chciał być posłuszny Bogu, natychmiast porzuciłby swój urząd i przyjął prawowite święcenia w rycie trydenckim.
Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice przypomina: „Papież-jawny heretyk automatycznie traci urząd”. Ta zasada dotyczy wszystkich członków sekty posoborowej – od „papieża” Leona XIV po „neoprezbitera” Piórkowskiego. Jedyną drogą zbawienia jest powrót do niezmiennej doktryny i praktyk Kościoła sprzed 1958 roku, czego świadomie pozbawia się nowych „księży”, skazując ich na wieczną zatratę.
Za artykułem:
16 listopada 2025 | 16:09Abp Przybylski do neoprezbitera: bądź posłuszny Bogu (ekai.pl)
Data artykułu: 16.11.2025








