Portal Catholic News Agency (16 listopada 2025) relacjonuje wystąpienie neurolog Kathlyn Gan na temat rzekomych neurobiologicznych korzyści płynących z muzyki sakralnej. Gan, określana jako „liturgiczna muzyk” archidiecezji Toronto, twierdzi, że „święta muzyka” – rozumiana szeroko od chorału po jazz i gospel – stymuluje mózg, przeciwdziała Alzheimerowi i wzmacnia społeczne więzi. Artykuł stanowi klasyczny przykład redukcji sacrum do poziomu psychofizjologii, pomijając całkowicie nadprzyrodzony wymiar liturgii.
Naturalistyczne zawężenie transcendentnego porządku
„Muzyka aktywuje różne części mózgu, wzmacniając ścieżki dla pamięci, ruchu, emocji i empatii” – przekonuje Gan, powołując się na badania o „kodowaniu muzyki” w mózgu.
To redukcjonistyczne ujęcie całkowicie ignoruje katolicką naukę o liturgii jako actio Dei (dziale Boga). Święty Pius X w Motu Proprio Tra le sollecitudini (1903) podkreślał, że prawdziwa muzyka kościelna winna przede wszystkim ułatwiać wiernym udział w Tajemnicach Wiary, a nie służyć terapeutycznym celom. Tymczasem Gan, mieszając chorał gregoriański z jazzem (co samo w sobie jest profanacją), sprowadza sacrum do neuroprzekaźników.
Fałszywa ekumenia w definicji „muzyki sakralnej”
Gan definiuje „muzykę sakralną” jako „każdą muzykę – od chorału i klasycznej po jazz i gospel – która przyczynia się do podniosłości i piękna Mszy”. To jawne pogwałcenie zasad wyrażonych przez Piusa XII w encyklice Musicae sacrae disciplina (1955): „Muzyka kościelna musi być święta, a zatem wykluczać wszelką świeckość nie tylko w samym sobie, ale także w sposobie wykonania przez artystów” (nr 44). Włączenie jazzu – gatunku o korzeniach w klubach nocnych i spirytyzmie – do liturgii to akt kulturowego wandalizmu.
Medykalizacja życia duchowego
Artykuł entuzjazmuje się pomysłem lekarzy z Montrealu, którzy „przepisują muzykę jako lekarstwo”, rozdając darmowe bilety na koncerty orkiestry symfonicznej. Ten biomedyczny redukcjonizm całkowicie wypacza sens słów św. Augustyna „qui cantat, bis orat” (kto śpiewa, modli się dwukrotnie). Jak przypomina św. Tomasz z Akwinu: „Modlitwa ma na celu wzniesienie umysłu ku Bogu” (ST II-II, q. 83, a. 13), a nie stymulację kory przedczołowej.
Brak rozeznania co do prawdziwej muzyki liturgicznej
Zgodnie z przedsoborowym Kodeksem Prawa Kanonicznego (1917), jedynymi dopuszczalnymi formami muzyki liturgicznej są chorał gregoriański i polifonia sakralna (can. 1264 §1). Tymczasem Gan, jako „była dyrygentka chóru” w strukturach posoborowych, promuje eklektyzm muzyczny prowadzący do relatywizmu doktrynalnego. Jak ostrzegał Pius XI w Divini cultus sanctitatem (1928): „Bezład w śpiewie kościelnym nieuchronnie prowadzi do zamętu w wierze”.
Pomijanie aspektu ofiarnego charakteru Mszy
Najpoważniejszym błędem artykułu jest całkowite przemilczenie nadprzyrodzonego wymiaru liturgii. Żadne wzmianki o Mszy jako Ofierze Kalwarii, o Realnej Obecności, o modlitwie uświęcającej. Zamiast tego – biologia i psychologia. Tymczasem Sobór Trydencki nauczał: „Msza jest prawdziwą ofiarą przebłagalną, przez którą Bóg zostaje przebłagany i udziela łaski oraz darów pokuty” (Sesja XXII, rozdz. 2). Neurologiczne korzyści, o ile istnieją, są jedynie ubocznym owocem właściwie sprawowanej liturgii.
Wnioski: sakrologia zastępowana neuronauką
Przedstawione stanowisko Gan to symptom głębszego kryzysu w posoborowych strukturach – substytucji teologii przez nauki empiryczne. Jak trafnie diagnozował św. Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis (1907), moderniści „wszystkie tajemnice wiary sprowadzają do zjawisk naturalnych” (nr 37). W tym przypadku – do neuroplastyczności i społecznych funkcji oksytocyny.
Katolik winien pamiętać, że prawdziwy pożytek z muzyki liturgicznej płynie nie ze stymulacji hipokampa, lecz z uczestnictwa w „niebieskim śpiewie Chóru Anielskiego” (Liturgia Godzin, II Nieszpory uroczystości Objawienia Pańskiego). Reszta to pobożne życzenia neurowiedźminów, którzy – jak pisze autor – „przepisują muzykę jako lekarstwo”, podczas gdy Kościół zawsze głosił, że jedynym prawdziwym lekarstwem jest Ofiara Chrystusa dostępna w sakramentach.
Za artykułem:
Sacred music is good for the brain as well as the soul, neuroscientist says (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 16.11.2025








