Demaskacja fałszywego „pro-life” w Parlamencie Europejskim: aborcja pozostaje zbrodnią
Portal EWTN News (17 listopada 2025) relacjonuje przebieg wydarzenia pro-life w Parlamencie Europejskim, które zgromadziło 300 uczestników w odpowiedzi na inicjatywę „My Voice, My Choice” dążącą do unijnego finansowania aborcji transgranicznej. Choć organizatorzy podkreślają świadectwa kobiet doświadczonych skutkami aborcji, cała narracja pozostaje uwięziona w liberalnym paradygmacie „praw reprodukcyjnych”, całkowicie pomijając absolutny zakaz dzieciobójstwa wynikający z prawa naturalnego i niezmiennej doktryny katolickiej.
Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia Parlamentu Europejskiego poparła inicjatywę „My Voice, My Choice” stosunkiem głosów 26 do 12.
Finansowanie zbrodni pod płaszczykiem „praw człowieka”
Projekt zakłada stworzenie mechanizmu, w którym obywatelka kraju o restrykcyjnym prawie aborcyjnym mogłaby otrzymać unijne fundusze na zabicie dziecka w państwie o bardziej permisywnych regulacjach. Nicolas Bauer z Europejskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości wskazuje przykład Francuzki w 22. tygodniu ciąży, która mogłaby skorzystać z holenderskich „usług” finansowanych z podatków katolików. To nie „harmonizacja praw”, lecz cywilizacyjny regres potępiony już przez Piusa XI w encyklice Casti connubii: „Nikt nie może przekroczyć prawa Boga Stworzyciela życia, od którego pochodzi ojcowska i matczyna władza” (31 grudnia 1930).
Podwójne standardy unijnej biurokracji
Organizatorzy wydarzenia zwracają uwagę na rażącą dysproporcję w traktowaniu inicjatyw obywatelskich. Podczas gdy „My Voice, My Choice” zebrała 1,1 mln podpisów przy budżecie 923 tys. euro i wsparciu Komisji Europejskiej w przygotowaniu petycji, wcześniejsza inicjatywa pro-life „One of Us” (2014) zdobyła 1,7 mln podpisów przy zaledwie 159 tys. euro, by zostać odrzuconą bez merytorycznej dyskusji. Ta hipokryzja demaskuje prawdziwe oblicze struktur unijnych jako narzędzia rewolucji kulturowej.
Świadectwa bez sakramentalnego wymiaru
Choć sześć kobiet dzieliło się doświadczeniami „traumy i żalu” po aborcji, cała narracja pozostała zredukowana do psychologiczno-społecznego wymiaru, całkowicie pomijając grzech śmiertelny i konieczność sakramentalnej spowiedzi. Brak jednoznacznego wezwania do nawrócenia i zadośćuczynienia to objaw głębszego problemu: współczesny ruch „pro-life” często staje się świecką NGO, zapominającą, że „nie masz w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12).
Subsydiarność jako farsa
Matthieu Bruynseels z Federacji Katolickich Stowarzyszeń Rodzin powołuje się na zasadę subsydiarności, wskazując, że kwestie życia nie należą do kompetencji UE. To pobożne życzenie wobec rzeczywistości, gdzie unijne instytucje systematycznie niszczą suwerenność państw w imię postępowej agendy. Jak przypomina Pius XI w Quas Primas, żadna władza nie może uniknąć obowiązku publicznego wyznawania królewskiej władzy Chrystusa: „Państwa nie mogą odmawiać posłuszeństwa” (11 grudnia 1925).
Apel o powrót do doktrynalnej czystości
Opisywane wydarzenie, mimo pozorów obrony życia, pozostaje więźniem liberalnego dyskursu. Brak w nim odniesienia do kanonu 2350 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., który nakłada ekskomunikę latae sententiae na wszystkich uczestników aborcji. Brak wezwania do uznania aborcji za zbrodnię podlegającą karze śmierci w dobrze urządzonym państwie katolickim (św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologica II-II, q. 64 a. 2). Dopóki ruch obrony życia nie powróci do tych zasad, pozostanie jedynie „pogrzebowym orszakiem cywilizacji śmierci”.
Za artykułem:
Historic pro-life event in EU Parliament addresses debate over cross-border abortion funding (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 17.11.2025








