Ewa Bieńskowka w bibliotece z książkami i portretami kontrowersyjnych autorów na tle renesansowych obrazów, symbolizujących konflikt między kulturą świecką a katolicką prawdą

Ewa Bieńkowska i kulturowe bałwochwalstwo w „Domu powrotu”

Podziel się tym:

Ewa Bieńkowska i kulturowe bałwochwalstwo w „Domu powrotu”

Portal Tygodnik Powszechny (18 listopada 2025) przedstawia zbiór esejów Ewy Bieńkowskiej „Dom powrotu” jako „wspaniałą lekcję czytania tekstów kultury”, gloryfikującą dzieła Thomasa Manna, Virginii Woolf czy malarzy renesansowych. Autor recenzji, Tomasz Fiałkowski, zachwyca się „różnorodnością” szkiców poświęconych m.in. relacjom Miłosza z Iwaszkiewiczem czy „dramatowi wielkich Rosjan”. W całym tym intelektualnym uniesieniu zabrakło jednak fundamentalnego pytania: czy jakakolwiek kultura oderwana od Chrystusa Króla zasługuje na katolicką aprobatę?


Kulturowy naturalizm jako narzędzie dezorientacji

Recenzja Fiałkowskiego prezentuje typowo modernistyczną redukcję kultury do sfery czysto naturalnej: „Szkice Bieńkowskiej […] są wspaniałą lekcją czytania tekstów kultury. A takim tekstem jest też architektura, pejzaż i codzienne życie”. To klasyczne przejaw naturalizmu potępionego w Syllabusie błędów (pkt 58), gdzie „wszystka doskonałość i prawość obyczajów polega na gromadzeniu i pomnażaniu majątku wszelkimi sposobami oraz na rozkoszowaniu się uciechami”. Gdy Bieńkowska wzniośle rozprawia o „życiu codziennym” czy pejzażach Alzacji, całkowicie pomija nadprzyrodzony cel człowieka – zbawienie duszy.

„Zakładam – pisze Bieńkowska – że przeszłość może być ciągle interesująca”

To zdanie demaskuje prawdziwy cel tej publikacji: nie chodzi o poszukiwanie prawdy, lecz o intelektualną rozrywkę dla wyrafinowanych elit. Jak nauczał Pius XI w Quas primas: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem Bieńkowska i jej apologeci budują kulturową wieżę Babel, gdzie Chrystus jest co najwyżej jednym z wielu „tekstów kultury”.

Zatrute źródła: moderniści i libertyni w panteonie „arcydzieł”

Fijałkowski z dumą wylicza autorów celebrowanych przez Bieńkowską: Thomas Mann, Virginia Woolf, James Joyce, Boris Pasternak. To właśnie ci pisarze, których dzieła Kongregacja Świętego Oficjum umieszczała na Indeksie Ksiąg Zakazanych za propagowanie niemoralności i religijnego indyferentyzmu. Jakże wymowne, że w „Domu powrotu” zabrakło miejsca dla Bossueta, Bellarmina czy Newmana (tego prawdziwego, przedsoborowego, nie zaś bergoliańskiego „świętego”!).

Szczególnie oburzająca jest gloryfikacja „Buddenbrooków” Thomasa Manna. Czy recenzent zapomniał, że już w 1936 r. kard. August Hlond potępiał niemoralne tendencje w literaturze niemieckiej, wskazując na „zgubny wpływ” dzieł odbiegających od katolickiej moralności? Tymczasem Bieńkowska serwuje nam Mannowską wizję upadku rodziny pozbawioną nadprzyrodzonej perspektywy – typowy przejaw laicyzmu potępionego w Lamentabili sane exitu (pkt 65).

Posoborowe korzenie duchowej zgnilizny

Nieprzypadkowo bohaterami środowiska „Zeszytów Literackich” są postaci jak Wojciech Karpiński czy Marcin Król – architekci posoborowej rewolucji kulturowej. To właśnie oni przygotowali grunt dla dzisiejszej apostazji, zastępując katolicką naukę społeczną „dialogiem” i „otwarciem na świat”. Gdy Fiałkowski zachwyca się, że „Zeszyty” przeniosły się „do wolnej już Polski”, zapomina dodać, iż ta wolność okazała się niewolą ducha – zgodnie z przestrogą Piusa IX: „Wolność sumienia i wyznania jest prawem każdego człowieka i powinna być proklamowana oraz zagwarantowana w każdym poprawnie urządzonym państwie” (Syllabus, błędna teza 77).

„Ci, którzy ponad doraźną politykę przedkładali rozmowę o lekturach, o ideach, o Europie” – czytamy w recenzji. To zdanie streszcza cały dramat katolickiej inteligencji: zamiast walczyć o Królestwo Chrystusowe, woli ona intelektualne gry w salonie. Tymczasem integralny katolicyzm nie zna podziału na „doraźną politykę” i „czystą kulturę” – całe życie człowieka ma być poddane pod panowanie Chrystusa Króla.

Kultura bez Krzyża – droga do duchowej ruiny

Największym zarzutem wobec „Domu powrotu” jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonego wymiaru sztuki. Gdzie analiza chrześcijańskiego symbolizmu u Zurbarána? Gdzie refleksja nad teologiczną głębią „Boskiej komedii”? Zamiast tego dostajemy postmodernistyczną układankę, gdzie Caravaggio sąsiaduje z Proustem, a Pascal z Cwietajewą – wszystko w imię fałszywie pojętej „wielokulturowości”.

Jak nauczał św. Pius X: „Kościół jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych” (Syllabus błędów, pkt 57), gdyż prawda objawiona jest niezmienna. Tymczasem Bieńkowska proponuje nam ewolucjonistyczną wizję kultury, gdzie dogmaty wiary są jedynie „tekstami” podlegającymi dowolnej interpretacji. To właśnie o takich zjawiskach przestrzegał Pius XI w encyklice Quas primas, wskazując na „zarazę […] która zatruwa społeczeństwo ludzkie. A zarazą tą jest zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne usiłowania”.

Alternatywa: katolicka odnowa czy kulturowa apokalipsa

Dzieło Bieńkowskiej stanowi jaskrawy przykład duchowego bankructwa inteligencji wychowanej na posoborowym modernizmie. Zamiast prowadzić czytelnika do Chrystusa Króla poprzez piękno katolickiej kultury, serwuje mu się intelektualną strawę naszpikowaną libertynizmem i relatywizmem. Jakże wymowny jest fakt, że recenzent zachwyca się nowymi tłumaczeniami Joyce’a i Woolf, lecz ani słowem nie wspomina o reprintach dzieł Bellarmina czy Bossueta.

Odpowiedzią na tę kulturową apostazję może być tylko powrót do regulae fidei – niezmiennych zasad katolickiej estetyki, gdzie sztuka jest „służebnicą Bożą” (Pius XII), a nie bożkiem dla wyrafinowanych elit. Dopóki jednak środowiska pokroju „Tygodnika Powszechnego” będą promować dzieła oderwane od katolickiej doktryny, dopóty polska kultura będzie brnęła w duchową pustynię. Nie ma powrotu do prawdziwego domu kultury bez powrotu pod berło Chrystusa Króla – reszta to tylko intelektualne igraszki prowadzące na manowce.


Za artykułem:
Książka tygodnia: „Dom powrotu” Ewy Bieńkowskiej uczy czytania tekstów kultury
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 18.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.