Portal LifeSiteNews (17 listopada 2025) relacjonuje przypadek kanadyjskiego trenera piłkarskiego Taylora „Teej” Johannessona, zwolnionego z H.J. Cody High School w Sylvan Lake (Alberta) za „wypowiedzi przeciwko ideologii transgender”, który następnie został wybrany do rady miejskiej. Żona Johannessona miała stwierdzić: „Jesteś zrehabilitowany – dobro zwyciężyło. Bóg zamknął jedne drzwi, by otworzyć większe”. Sprawa przedstawiana jest jako triumf „wolności słowa” i „oporu wobec woke”, jednakże głębsza analiza odsłania znacznie poważniejszy kryzys doktrynalny współczesnego społeczeństwa.
Naturalistyczna redukcja problemu ideologii transgender
Relacja portalu koncentruje się wyłącznie na płaszczyźnie społeczno-politycznej, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar prześladowań za wyznawanie prawdy. Johannesson cytowany jest jedynie jako ofiara „nienawiści” ze strony środowisk LGBT, podczas gdy sednem konfliktu jest bunt przeciwko lex naturalis (prawu naturalnemu) wpisanemu przez Stwórcę w ludzką naturę. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas: „Nie przez co innego szczęśliwe państwo – a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem ludzi”. Ideologia transgender stanowi zaś jawny przejaw satanicznego buntu przeciw porządkowi stworzenia, co potwierdza św. Paweł: „Dlatego wydał ich Bóg w pożądliwości serc ich ku nieczystości” (Rz 1,24).
„That school tried to bury me, and instead they lifted me”
Powierzchowna narracja o „zwycięstwie wolności słowa” maskuje fakt, iż sama dyskusja toczy się w ramach liberalno-masońskiej pseudomorfozy pojęciowej. Zamiast jednoznacznego potępienia sodomii i transwestytyzmu jako grzechów wołających o pomstę do nieba (Rdz 19,13), problem sprowadzony zostaje do kwestii „tolerancji” i „praw mniejszości”. Tymczasem już w 1864 r. Pius IX w Syllabus Errorum potępił tezę, że „każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, która mu się wydaje prawdziwa” (pkt 15), zaś św. Pius X w Lamentabili sane exitu przypomniał, że „objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga” to błąd potępiony przez Kościół (pkt 20).
Milczenie o nadprzyrodzonym charakterze prześladowań
Artykuł zupełnie pomija fakt, iż prześladowania Johannessona wpisują się w eschatologiczną walkę między Królestwem Chrystusa a królestwem szatana. Brak jakiegokolwiek odniesienia do słów Zbawiciela: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził” (J 15,18) czy przypomnienia obowiązku męczeństwa za wiarę. Co więcej, cała argumentacja opiera się na świeckim pojęciu „praw człowieka”, podczas gdy jedynym prawdziwym fundamentem wolności jest regnum Christi (królestwo Chrystusa). Jak ostrzegał Pius XI: „Odstąpiono Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo z obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; (…) społeczeństwo ludzkie nie zazna trwałego pokoju, dopóki jednostki i państwa nie uznają panowania Zbawiciela naszego”.
Demokracja jako bożek współczesności
Wybór Johannessona do rady miejskiej przedstawiany jest jako „zwycięstwo”, podczas gdy sama forma demokratycznego wyboru pozostaje sprzeczna z katolicką koncepcją władzy. Już w 1925 r. Pius XI podkreślał w Quas primas: „Jeżeliby książęta i prawowici przełożeni mieli to przekonanie, że władzy nie wykonują tyle na mocy własnego prawa, ile z polecenia i w zastępstwie Boskiego Króla, wówczas (…) zakwitnie pokój i porządek”. Tymczasem kampania wyborcza Johannessona oparta była na „platformie anty-szczepionkowej” i osobistych przekonaniach, nie zaś na programie podporządkowania prawa ludzkiego prawu Bożemu. To utrwalanie herezji amerykanizmu potępionej przez Leona XIII w Testem benevolentiae.
Teologiczna nędza współczesnego „oporu”
Relacja LifeSiteNews – mimo pozorów obrony tradycyjnych wartości – reprodukuje podstawowe błędy modernizmu:
- Redukcja wiary do sfery prywatnej: Johannesson deklaruje, że kandydował, by „wszyscy wiedzieli, kim jestem i jakie mam przekonania”, nie zaś by wprowadzić rządy Chrystusa Króla w przestrzeni publicznej.
- Człowiek jako miara wszechrzeczy: Brak jakiegokolwiek odniesienia do obowiązku karania blasphemiae (bluźnierstwa) i crimina contra naturam (zbrodni przeciw naturze) przez władzę świecką, czego domagał się jeszcze kodeks prawa kanonicznego z 1917 r. (kan. 2357).
- Kult bohatera zastępujący kult świętych: Sukces wyborczy przedstawiany jest jako ostateczne „zwycięstwo”, podczas gdy prawdziwy triumf możliwy jest jedynie przez Krzyż.
Jak trafnie zauważył św. Pius X w Pascendi Dominici gregis: „Moderniści (…) w polityce domagają się od Kościoła, aby nie mieszał się do tego, co ich zdaniem nie należy do jego kompetencji”. Przypadek Johannessona demaskuje zatem bankructwo tzw. konserwatyzmu, który – odrzucając społeczne panowanie Chrystusa – skazuje się na klęskę w walce z rewolucją antychrysta.
Jedyna droga naprawy: publiczne uznanie królewskiej władzy Chrystusa
Rozwiązanie kryzysu nie leży w wygraniu kolejnych wyborów czy „wolności słowa”, lecz w radykalnym powrocie do niezmiennej doktryny Kościoła. Już w 1925 r. Pius XI ustanowił święto Chrystusa Króla, by przypomnieć: „Nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4,12). Dopóki władze świeckie nie uzna publicznie zwierzchnictwa Chrystusa nad narodami, dopóty każdy „sukces” będzie jedynie chwilowym opóźnieniem nieuchronnej kary za apostazję.
Przypadek kanadyjskiego trenera powinien być dla katolików wezwaniem do walki nie o „prawa człowieka”, lecz o regnum Christi in societate (królestwo Chrystusa w społeczeństwie). Jak przestrzegał św. Pius X: „Kościół jest nie tylko społeczeństwem doskonałym, ale i nadprzyrodzonym; celem jego nie jest dobro doczesne, nie ziemskie i przemijające, lecz życie wieczne” (Lamentabili sane exitu). Tylko pełne poddanie jednostek i narodów pod panowanie Chrystusa Króla może uchronić świat przed ostatecznym bankructwem.
Za artykułem:
Football coach fired for opposing transgender ideology elected to town council in Alberta (lifesitenews.com)
Data artykułu: 18.11.2025








