Portal „Gość Niedzielny” relacjonuje komentarz Bertholda Kohlera z „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, ostrzegający przed konsekwencjami upadku Ukrainy: „gdy Ukraina padnie, droga do Polski stanie się otwarta”. Publicysta krytykuje domniemany 28-punktowy „plan pokojowy” Donalda Trumpa dla Ukrainy jako „całkowitą kapitulację przed agresorem”, która grozi wzmocnieniem imperialnych zapędów Władimira Putina. Kohler wzywa Europejczyków do wzmocnienia Ukrainy jako „wysuniętego bastionu” przeciwko Rosji.
Naturalistyczne zaślepienie w miejsce katolickiego realizmu
„Europejczycy, jeżeli Trump ich nie posłucha, będą musieli wzmocnić Ukrainę, żeby mogła pozostać wysuniętym bastionem do obrony przeciwko rosyjskiemu imperializmowi” – czytamy w komentowanym tekście. To typowe dla modernistycznego myślenia zawieszenie w geopolitycznej próżni, gdzie absolutnie brakuje odniesienia do nadprzyrodzonego porządku. Gdzie jest przypomnienie słów Piusa XI z encykliki Quas primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”?
Cała dyskusja sprowadzona zostaje do poziomu czysto naturalistycznego: siły militarne, interesy mocarstw, układ sojuszy. Brak najmniejszej wzmianki o:
- moralnej ocenie wojny w świetle katolickiej nauki o wojnie sprawiedliwej
- pierwszorzędnym obowiązku narodów do publicznego uznania panowania Chrystusa Króla
- konieczności wynagradzania za grzechy narodów, które ściągają kary wojny
- modlitwy jako najpotężniejszej broni przeciwko zalewowi błędów
Fałszywy dychotomiczny paradygmat
Tekst wpada w pułapkę fałszywej alternatywy: albo rosyjski imperializm, albo liberalno-demokratyczny „wolny Zachód”. Tymczasem oba te systemy są głęboko sprzeczne z katolickim porządkiem. Jak przypominał św. Pius X w encyklice Notre charge apostolique, „prawdziczni wrogowie Kościoła” czyhają nie tylko poza jego murami, ale „najgroźniejsi bywają ci, którzy podtrzymują, że są katolikami, nie wyrzekając się zgubnych zasad nowoczesnego liberalizmu”.
Przedstawianie Putina jako „nowego Hitlera” i jednoczesne milczenie o:
- liberalnym totalitaryzmie gender
- masowej eksterminacji nienarodzonych w „cywilizowanych” krajach Zachodu
- systemowej dechrystianizacji Europy
– świadczy o ideologicznym zaślepieniu redaktorów. To dokładnie ten sam błąd, który Pius XI potępiał w Divini Redemptoris: walka z jednym wrogiem wiary (komunizmem) przy równoczesnym pobłażaniu dla innego (liberalnego kapitalizmu).
Polska bez Chrystusa Króla – twierdza bez fundamentu
Najbardziej uderzające jest przemilczenie jedynego prawdziwego źródła bezpieczeństwa narodów. Gdy Kohler straszy, że „droga do Polski stanie się otwarta”, nie zadaje podstawowego pytania: dlaczego Polska miałaby być bezbronna? Odpowiedź znajdujemy w słowach Leona XIII: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw (…) zburzone zostały fundamenty pod władzą”.
Polska odrzuciła społeczne panowanie Chrystusa poprzez:
- Konstytucyjne zerwanie z katolicką tożsamością (art. 25 „neutralność światopoglądowa” państwa)
- Tolerowanie masowej apostazji (według CBOS tylko 48% Polaków deklaruje wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii)
- Systemowe wspieranie moralnego zepsucia (finansowanie in vitro, seks-edukacji, klubów „tęczowej” młodzieży)
Jak może przetrwać naród, który – jak ostrzegał kard. August Hlond – „nie modli się, nie pości, nie broni swego Boga”?
Modernistyczna redukcja misji Kościoła
W całym tekście brak nawet śladu katolickiej nauki o:
- obowiązku przywrócenia publicznych praw Chrystusa Króla
- nadprzyrodzonej sile modlitwy i pokuty dla odwrócenia wojennych zagrożeń
- konieczności nawrócenia narodów jako jedynej drogi do trwałego pokoju
To nie przeoczenie, ale objaw głębokiego kryzysu tożsamości w strukturach podszywających się pod Kościół. Jak trafnie diagnozował św. Pius X w dekrecie Lamentabili, moderniści redukują religię do „świadomości wiary”, odcinając ją od obiektywnego porządku prawdy.
Gdzie jest wezwanie do:
- publicznych modlitw ekspiacyjnych
- narodowej pokuty za grzechy
- ofiarowania Mszy Świętych w intencji ojczyzny
Wszystko zastąpiono świecką retoryką „europejskiej solidarności” i „wsparcia militarnego” – kolejnym bożkiem współczesnego bałwochwalstwa.
Antychrześcijański kult „wolnego Zachodu”
Szczególnie oburzające jest bezkrytyczne powielanie określenia „wolny Zachód”. Czym jest ten Zachód, jeśli nie:
- kolebką aborcji na życzenie
- promotorem genderowej rewolucji
- twórcą „praw” sprzecznych z prawem naturalnym
- architektem systemowej dechrystianizacji Europy
Jak przypomina Pius XI w Quas primas, „prawdziwa wolność” może istnieć tylko w Królestwie Chrystusa. „Wolność” współczesnego Zachodu to jedynie pozór służący zniewoleniu dusz przez dyktaturę relatywizmu.
Polska Mesjaszem Narodów? Zapomniane proroctwa
Artykuł całkowicie ignoruje bogatą tradycję proroctw dotyczących roli Polski w czasach ostatecznych. Czyż św. Andrzej Bobola nie przepowiadał, że Polska „stanie na czele odrodzenia religijnego świata”, ale tylko pod warunkiem powrotu do wierności Chrystusowi Królowi?
Zamiast straszyć „otwartą drogą do Polski”, redaktorzy powinni przypomnieć słowa Piusa XI: „kiedy narody pozwolą się rządzić Chrystusowi, wtedy zakwitnie pokój i wewnętrzny porządek się ustali”. Bez tego nawet najpotężniejsze armie nie ochronią narodu od Bożej sprawiedliwości.
„Jeżeli panujący i prawowici przełożeni mieć będą to przekonanie, że wykonują władzę nie tyle z prawa swego, jak z rozkazu i w zastępstwie Boskiego Króla, każdy to zauważy, jak święcie i mądrze będą używać swojej władzy” (Pius XI, Quas primas)
Dopóki narody Europy nie uznają społecznego panowania Chrystusa Króla, wszystkie geopolityczne rozważania pozostaną jedynie grą w piaskownicy tonącego świata.
Za artykułem:
"FAZ": jeżeli Ukraina padnie, droga do Polski będzie otwarta (gosc.pl)
Data artykułu: 22.11.2025








