Portal LifeSiteNews (21 listopada 2025) informuje o przyjęciu przez władze Wolfforth w Teksasie rozporządzenia nr 2025-017, ustanawiającego miasto „sanktuarium życia nienarodzonych”. Dokument uznaje, że „życie ludzkie rozpoczyna się od poczęcia”, określa aborcję jako „morderczy akt przemocy” oraz zakazuje wykonywania zabiegów aborcyjnych na wszystkich etapach ciąży z wyjątkiem bezpośredniego zagrożenia życia matki. Zakaz obejmuje dystrybucję farmakologicznych środków poronnych oraz „przemyt” kobiet do innych stanów w celu dokonania aborcji. Przepisy pozwalają mieszkańcom pozywać osoby łamiące zakaz. Artykuł podkreśla, że Wolfforth stało się 85. amerykańskim miastem przyjmującym takie lokalne regulacje, w kontekście trwającej walki z przemytem pigułek aborcyjnych do Teksasu.
Naturalistyczne fundamenty pseudokatolickiej krucjaty
Choć pozornie szlachetna, inicjatywa „miast-sanktuariów” grzeszy fundamentalnym odejściem od katolickiej zasady prymatu prawa Bożego nad ludzkim. Rozporządzenie Wolfforth operuje świeckim językiem „praw człowieka” i „równości ochrony prawnej”, całkowicie pomijając objawiony charakter nienaruszalności życia. Jak nauczał Pius XI w Quas primas, „Królestwo naszego Odkupiciela obejmuje wszystkich ludzi”, zaś próby budowania ładu społecznego w oderwaniu od panowania Chrystusa są z góry skazane na klęskę.
Fakt, że autorzy ustawy odwołują się wyłącznie do „prawa federalnego i stanowego” (sic!), demaskuje ich mentalność jako więźniów oświeceniowego naturalizmu. Kościół katolicki od wieków naucza, że „każda władza pochodzi od Boga” (Rz 13,1 Wlg), tymczasem teksańscy aktywiści reprodukują błąd gallikanizmu, uznając państwo za źródło norm moralnych.
Zatrute źródła amerykańskiego „pro-life”
Ruch „miast-sanktuariów” pozostaje ślepy na duchowe korzenie zła aborcji. Mark Lee Dickson, inicjator przedsięwzięcia, działa w ramach protestanckiej sekty „Right to Life Across Texas”, która odrzuca katolicką naukę o grzechu pierworodnym i konieczności łaski uświęcającej. Jak przypomina Syllabus Piusa IX, błąd 15: „Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod wpływem światła rozumu”.
Przyjęcie przez władze Wolfforth języka „praw reprodukcyjnych” i „przemocy wobec kobiet” (nawet w kontekście krytycznym) świadczy o całkowitym wchłonięciu narracji rewolucji seksualnej. Brak jakiegokolwiek odniesienia do casti connubii Piusa XI czy potępienia antykoncepcji w Humanae vitae Pawła VI (1968) pokazuje, że celem nie jest obrona nierozerwalnego małżeństwa, lecz jedynie ograniczenie jednego z wielu przejawów dekadencji.
Pomniejszanie ofiary kalwaryjskiej
Najcięższym grzechem całej inicjatywy jest redukcja problemu aborcji do płaszczyzny jurydycznej, przy całkowitym milczeniu o konieczności Sakramentu Pokuty dla matek dokonujących dzieciobójstwa oraz lekarzy-wykonawców. Jak przestrzegał św. Robert Bellarmin: „Nawet najsurowsze prawa świeckie pozostają bezsilne, jeśli nie towarzyszy im łaska Chrystusowego Odkupienia” (De Romano Pontifice).
Artykuł LifeSiteNews popełnia ten sam błąd, gloryfikując „zakaz dysponowania szczątkami abortowanych dzieci jako odpadami medycznymi”, podczas gdy prawdziwy katolik musi domagać się katolickiego pogrzebu i Mszy świętych w intencji zamordowanych dusz. Brakuje tu zrozumienia, że każde życie poczęte nosi niezatarte imago Dei, wymagające nie tylko ochrony prawnej, ale przede wszystkim włączenia w Mistyczne Ciało Chrystusa poprzez chrzest (co w przypadku ofiar aborcji pozostaje tragicznym niemożliwym).
Polityczny aktywizm jako substytut wiary
Opisywane działania wpisują się w szerszy trend amerykańskiego konserwatyzmu, który dawno porzucił katolicką integralność na rzecz sojuszu z protestanckimi fundamentalistami i żydowskimi neokonserwatystami. Wspominany przez portal „Teksański Prokurator Generalny Ken Paxton” należy do sekty metodystów, odrzucającej rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii i władzę papieża.
Jak trafnie diagnozował Pius IX w Syllabusie (błąd 77): „W obecnych czasach nie jest już rzeczą stosowną, aby religia katolicka była uznawana jako jedyna religia państwa, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu”. Teksańskie „sanktuaria” nie głoszą konieczności nawrócenia na katolicyzm, poprzestając na jałowym aktywizmie legislacyjnym.
Ślepa uliczka prawnej prohibicji
Próby zwalczania aborcji wyłącznie środkami prawnymi są skazane na porażkę, o czym świadczy całkowite przemilczenie w rozporządzeniu roli Kościoła jako jedynego strażnika moralności publicznej. Jak przypomina encyklika Quas primas: „Państwa nie mogą osiągnąć prawdziwego szczęścia, jeśli nie uznają panowania naszego Zbawiciela i nie będą posłuszne Jego przykazaniom”.
Tymczasem władze Wolfforth, podobnie jak cały ruch pro-life w USA, akceptują zasady masońskiej „wolności religijnej”, pozwalając na funkcjonowanie meczetów, synagog i zborów protestanckich, które często propagują aborcję. Bez przywrócenia społecznego panowania Chrystusa Króla poprzez uznanie katolicyzmu za religię państwową, wszelkie lokalne zakazy pozostaną jedynie chwiejną tamą wobec potopu rewolucji kulturowej.
Za artykułem:
Texas town votes unanimously to become latest ‘sanctuary for the unborn’ in US (lifesitenews.com)
Data artykułu: 21.11.2025








