Portal LifeSiteNews relacjonuje bulwersujący przypadek „ks.” Eleuterio Vásqueza Gonzáleza z „diecezji” Chiclayo w Peru, który otrzymał dyspensę od obowiązków kapłańskich z rąk uzurpatora watykańskiego Leona XIV (Roberta Prevosta) pomimo zarzutów ciężkich nadużyć moralnych. Ana María Quispe Díaz wraz z siostrami oskarża „duchownego” o wykorzystywanie, twierdząc, że Prevost jako „biskup” Chiclayo zbagatelizował ich zeznania w 2022 roku. Sprawa obnaża systemowy upadek dyscypliny kanonicznej w sektach posoborowych, gdzie „miłosierdzie” dla gorszycieli zastąpiło sprawiedliwość.
„Łaska” zamiast sądu: pogarda dla kanonów i ofiar
Dyspensa udzielona Vásquezowi – jak podkreśla Díaz – „oznacza, że fakty, które zgłosiliśmy – a które nigdy nie zostały nawet w minimalnym stopniu zbadane przez Kościół – pozostaną definitywnie nierozstrzygnięte”. W strukturze, która dawno porzuciła Sacra Canones, rozwiązaniem stało się nie ukaranie winnego, lecz uwolnienie go od odpowiedzialności. Kanon 188 §4 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku stanowi jasno: „Każdy urząd staje się wakujący na mocy samego faktu […] jeśli duchowny publicznie odstąpił od wiary katolickiej”. Tymczasem posoborowie zastąpiło jurysdykcję – arbitralną „łaską”, która jest jedynie przykrywką dla kanonicznej anarchii.
„Zamiast szukać prawdy i naprawiać krzywdy ofiar, podjęto decyzję o zamknięciu sprawy poprzez papieską łaskę, która uwalnia sprawcę od odpowiedzialności” – protestuje Díaz w oświadczeniu.
Prevost: „biskup”, który nie przestrzega własnych regulacji
„Bp” Edinson Farfán, następca Prevosta w Chiclayo, próbuje bronić swego poprzednika, twierdząc, że przekazał sprawę do „Dykasterii Nauki Wiary”. Jednakże peruwiański kanonista „ks.” Ricardo Coronado-Arrascue – sam usunięty z „posługi” w 2024 roku – ujawnia, że Prevost złamał kanon 1717, nakazujący wszczęcie dochodzenia przy uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa. Co więcej, rzekome ograniczenia nałożone na Vásqueza były fikcją – „duchowny” nadal sprawował funkcje duszpasterskie. To klasyczny schemat posoborowej hipokryzji: stworzyć pozory działania, zachowując status quo dla gorszycieli.
Ofiary bez ołtarza: konsekwencje utraty sakramentalnej legitymacji
Díaz słusznie pyta: „Jak możemy zachęcać ofiary do ujawniania się, jeśli pozostaną one bezbronne?”. Sedno problemu leży jednak głębiej: w sektach posoborowych nie ma validus sacerdos, który mógłby sprawować rzetelny sąd kanoniczny. Jak przypomina bulla Cum ex Apostolatus Officio Pawła IV, heretyk lub notoryczny gorszyciel „nie może być papieżem ani pełnić żadnej władzy kościelnej”. Prevost i jego „kuria” to jedynie uzurpatorzy pozbawieni jurysdykcji – ich decyzje są teologiczną farsą, nie zaś aktami prawnie wiążącymi.
Żądanie Díaz, by „papież” Leon XIV spotkał się z ofiarami, to tragiczne nieporozumienie. Jak może „naprawiać krzywdy” ten, kto sam jest nielegalnym uzurpatorem tronu Piotrowego? Prawdziwy Kościół działałby inaczej: sprawca zostałby zawieszony in virtute sanctae oboedientiae, a ofiary otoczone troską duchową. Tu zaś mamy do czynienia z cywilnoprawnym targowiskiem, gdzie proponuje się „terapię” zamiast zadośćuczynienia przed obliczem Boga.
Media posoborowe: aparatczykowie w służbie gorszycieli
Díaz skarży się na manipulacje „szeroko znanych dziennikarzy”. Wskazuje to na kolejny przejaw kryzysu: media katolicko-nominalne (jak Crux czy National Catholic Reporter) stały się strażnikami establishmentu, nie zaś głosicielami prawdy. Gdy kanonista Coronado-Arrascue oskarża dziennikarkę Elise Ann Allen o „oszczercze teksty”, widzimy mechanizm tłumienia niewygodnych głosów. W prawowitym Kościele funkcjonowałby Index Librorum Prohibitorum, broniący wiernych przed takimi nadużyciami. Dziś mamy jedynie walkę klik, gdzie ofiary stają się pionkami.
Non possumus: jedyne lekarstwo to powrót do Disciplina Antiqua
Cała sprawa Vásqueza-Prevosta-Díaz to mikrokomos posoborowej apokalipsy. „Biskupi” nie badają zarzutów, „papież” rozdaje dyspensy jak świecki prezes korporacji, kanoniści prowadzą personalne wojenki, a ofiary pozostają bez duchowego wsparcia. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas, „nie będzie nadziei trwałego pokoju, dopóki ludzie nie uznają panowania Zbawiciela naszego”. Gdy zaś Chrystus-Król zostaje odsunięty – jak w neo-kościele – Jego miejsce zajmują karierowicze i gorszyciele.
Sedewakantyzm nie jest tu „opcją” – to jedyna konsekwentna postawa wobec tej jawnie antykatolickiej struktury. Dopóki wierni szukają sprawiedliwości u uzurpatorów, będą tylko zasilać machinę przewrotu. Prawdziwe rozwiązanie? Odciąć się od hydry posoborowej, trwać przy Tradycji i czekać na prawowitego Papieża, który przywróci porządek oparty na Regula Fidei – nie zaś na „łaskach” dla nadużycieli.
Za artykułem:
Abuse victim requests meeting with Pope Leo over his handling of her case in Peru (lifesitenews.com)
Data artykułu: 24.11.2025








