Portal Gość Niedzielny relacjonuje wypowiedź byłego ambasadora Niemiec w Polsce Rolfa Nikela, który w kontekście polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych stwierdził: „Świat wokół nas płonie, to nie jest czas na stawianie własnych interesów ponad wspólne; nie ma miejsca na działania według zasady +Germany First+ (Niemcy przede wszystkim)”. Nikel, pełniący obecnie funkcję wiceprezydenta berlińskiego ośrodka DGAP, wskazuje na „rewizjonistyczną Rosję” jako główne zagrożenie, postulując „wspólny front Europejczyków i Ukraińców” z udziałem Polski.
Naturalizm w służbie geopolityki
W całej wypowiedzi Nikela uderza całkowite pominięcie nadprzyrodzonej perspektywy katolickiej. Brak jakiejkolwiek wzmianki o Chrystusie Królu, któremu narody winny podporządkować swe polityki (Pius XI, Quas Primas), zastępuje się heretycką wizją „wspólnoty bezpieczeństwa” opartej na czysto naturalnych kalkulacjach. Tymczasem Papież Pius XI nauczał niezmiennie: „Państwa i narody mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać, gdyż On jest źródłem zbawienia dla jednostek i dla ogółu” (cyt. za encykliką Quas Primas).
„Rosja atakuje Ukrainę. Rosja prowadzi działania hybrydowe na terytorium NATO, ich szczególną ofiarą jest Polska” – alarmuje Nikel.
W tym kontekście szczególnie bluźnierczo brzmią odwołania do „tragicznej historii” niemieckiej okupacji Polski, gdy równocześnie promuje się rozwiązania łamiące katolicką zasadę „Extra Ecclesiam nulla salus” (Poza Kościołem nie ma zbawienia). Wspomniana przez Nikela książka „Wrogowie, obcy, przyjaciele. Polska i Niemcy” to klasyczny przykład modernistycznej rewizji historii, gdzie odpowiedzialność za zbrodnie III Rzeszy rozmywa się w ogólnikowych sformułowaniach o „systemowej porażce” całego społeczeństwa.
Materialistyczne fundamenty „Zeitenwende”
Rzekomy „punkt zwrotny” (niem. Zeitenwende) w niemieckiej polityce bezpieczeństwa sprowadza się wyłącznie do zwiększenia wydatków na zbrojenia i reformę Bundeswehry. To czczy materializm, całkowicie ignorujący słowa Świętego Oficjum z 1907 roku: „Nauki przyrodnicze i filozofia nie mogą uniezależniać się od autorytetu Kościoła, gdyż prowadzi to do relatywizacji prawd wiary” (Lamentabili sane exitu, pkt 5). Gdy Nikel chwali „właściwy kierunek” zmian, należy zapytać: gdzie jest miejsce na odnowę moralną narodu, na publiczne wyznawanie wiary, na podporządkowanie prawa cywilnego prawu Bożemu?
Szczególnie oburzające jest przemilczenie katolickiego nauczania o sprawiedliwości społecznej w kontekście Nord Stream 2. Nikel przyznaje wprawdzie, że gazociąg był „poważnym błędem”, ale nie wspomina, że jego budowa łamała katolicką zasadę bonum commune (dobra wspólnego) na rzecz niemieckiego imperializmu gospodarczego. Jak trafnie zauważył Pius IX w Syllabusie błędów: „Państwo jako źródło wszystkich praw może rozciągać swą władzę bez ograniczeń” to błąd potępiony jako herezja (pkt 39).
Fałszywy ekumenizm pamięci
„Powinien powstać pomnik stały, nie tylko tymczasowy. Mam nadzieję, że podczas konsultacji będziemy mogli coś w tej sprawie ogłosić” – mówi Nikel o upamiętnieniu polskich ofiar niemieckiej okupacji.
Te pozornie szlachetne deklaracje kryją diabelski podstęp: budowanie „wspólnoty pamięci” na zasadach czysto humanitarnych, bez uznania Chrystusa Króla jako jedynego Zbawiciela narodów. Tymczasem Leon XIII w encyklice Annum sanctum ostrzegał: „Gdy narody wyrzekną się panowania Chrystusa, fundamenty prawa i porządku zostają zburzone”. Pomnik pozbawiony inskrypcji wskazującej na konieczność pokuty i nawrócenia będzie jedynie pogańskim fetyszem.
Teologia wyzwolenia spod znaku NATO
Nikel wielokrotnie podkreśla potrzebę „wzmocnienia wschodniej flanki NATO”, całkowicie ignorując fakt, że żadne sojusze militarne nie zastąpią społecznego panowania Chrystusa. Jak nauczał św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Królestwo Boże nie jest z tego świata, ale winno przemieniać świat przez poddanie go prawom Ewangelii”. Tymczasem projekt „wspólnego frontu” z Ukrainą przypomina heretycką „teologię wyzwolenia”, gdzie zbawienie sprowadza się do doczesnej walki politycznej.
W całym artykule brak jakiejkolwiek wzmianki o modlitwie, sakramentach czy konieczności nawrócenia narodów. To symptomatyczne dla modernistycznej wizji Kościoła jako „służby światu”, potępionej już przez św. Piusa X w Pascendi Dominici gregis. Gdy Nikel mówi o „ogromnym liniowcu”, który „wymaga czasu na zmianę kursu”, należy przypomnieć słowa Chrystusa: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13,3).
Posoborowa niewola narodów
Podsumowując, wypowiedź byłego ambasadora RFN stanowi klasyczny przykład apostazji współczesnych elit, które – jak przewidywał Pius IX – „odrzuciwszy panowanie Chrystusa, popadły w niewolę błędów i nieporządków” (Syllabus błędów, pkt 77). Brak choćby jednego odniesienia do katolickich zasad sprawiedliwości wojennej (ius ad bellum), milczenie o obowiązku obrony wiary przed błędami Wschodu – to dowód na totalną klęskę posoborowego „dialogu”.
W obliczu płonącego świata jedynym ratunkiem pozostaje powrót do niezmiennej nauki Kościoła: publicznego uznania królewskiej godności Chrystusa, odrzucenia fałszywego ekumenizmu i odbudowy cywilizacji chrześcijańskiej. Jak przypominał Pius XI: „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym – oto jedyna nadzieja dla narodów” (Quas Primas). Wszystkie inne projekty – czy to pod flagą NATO, czy Unii Europejskiej – są budowaniem na piasku modernistycznych herezji.
Za artykułem:
Świat wokół nas płonie, to nie czas na "Germany First" (gosc.pl)
Data artykułu: 30.11.2025








