Amerykański koncern motoryzacyjny Chevrolet opublikował świąteczny spot reklamowy zatytułowany „Memory Lane”, przedstawiający rzekomo „piękną” wizję rodzinnego życia. Reklama pokazuje małżeństwo w średnim wieku podróżujące starym modelem Suburban do domu rodzinnego na bożonarodzeniowy posiłek, przeplatając sceny z teraźniejszości z „domowymi” nagraniami dokumentującymi kolejne etapy życia ich rodziny – od narodzin dziecka po dorosłość córki przeżywającej rozstanie.
„They never made it easy, did they?” – mówi żona do męża w finałowej scenie. „Did you want it to be easy?” – odpowiada on. „No, I wanted it to be just like it was” – pada sentymentalna puenta, gdy para wita się z dorosłymi dziećmi i wnukiem.
Naturalistyczna redukcja rodziny do poziomu biologicznego instynktu
Choć produkcja udaje hołd dla „trudów rodzicielstwa”, w rzeczywistości stanowi klasyczny przykład naturalistycznej redukcji rodziny do poziomu czysto biologicznego i emocjonalnego fenomenu. Jak zaznaczył Pius XI w encyklice Casti Connubii (1930), małżeństwo katolickie to „wielkie sakramentalne misterium (magnum illud sacramentum), które św. Paweł przedstawia jako symbol związku Chrystusa z Kościołem.” Tymczasem reklamowy obraz całkowicie pomija nadprzyrodzony wymiar rodziny jako Ecclesia domestica – Kościoła domowego, którego fundamentem jest nierozerwalny sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, otwarty na życie i poddany prawom Bożym.
Milczenie o łasce sakramentalnej i obowiązkach stanu
Rzekoma „piękność” przedstawionego życia rodzinnego ogranicza się do poziomu czysto naturalnych uczuć i przypadkowych wspomnień. Brak jakiejkolwiek wzmianki o modlitwie, uczestnictwie we Mszy Świętej, wychowaniu dzieci w wierze katolickiej czy przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia jako misterium Wcielenia Słowa demaskuje prawdziwy, antychrześcijański charakter tej produkcji. Jak nauczał Sobór Trydencki (sesja XXIV): „Małżeństwo prawdziwe między ochrzczonymi jest prawdziwym sakramentem Nowego Prawa, ustanowionym przez Chrystusa Pana, które udziela łaski ad remedia concupiscentiae, ad prolem procreandam, ad mutuum adjutorium (na uleczenie pożądliwości, na zrodzenie potomstwa, na wzajemną pomoc).”
Tymczasem reklama Chevrolet całkowicie pomija te nadprzyrodzone cele, sprowadzając małżeństwo do poziomu partnerskiej umowy emocjonalnej, której jedynym „bogactwem” są subiektywne wspomnienia. Jak trafnie zauważył św. Robert Bellarmin w De Controversiis: „Rodzina bez Chrystusa Króla staje się jaskinią egoizmów, gdzie każdy szuka własnej satysfakcji zamiast chwały Bożej.”
Fałszywy ekumenizm rodzinnych spotkań
Autor komentarza na łamach portalu LifeSiteNews z entuzjazmem podkreśla, że w reklamie „cała rodzina, nie tylko ci, którzy doskonale się ze sobą zgadzają” spotyka się na świętach. To klasyczny przykład liberalnego relatywizmu podszytego fałszywym ekumenizmem, który Pius XI potępił w encyklice Mortalium Animos (1928): „Katolik nie może aprobować owego religijnego pluralizmu, który dopuszcza równoległe istnienie wszystkich religii, jak gdyby wszystkie one, choć różnymi drogami, jednakowo dobrze prowadziły ludzi do posiadania wiecznej szczęśliwości.”
W rzeczywistości katolicka rodzina ma święty obowiązek „in necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas” (w rzeczach koniecznych – jedność, w wątpliwych – wolność, we wszystkich – miłość). Gdy dzieci odchodzą od wiary, rodzice powinni „więcej pościć i modlić się” (Mk 9,28) o ich nawrócenie, a nie celebrować „zgromadzenie rodzinne” jako synkretyczny rytuał pogańskiej tolerancji.
Niebezpieczny kult emocjonalnego sentymentalizmu
Kluczowa wymiana zdań między małżonkami: „Czy chciałaś, żeby było łatwo?” – „Nie, chciałam, żeby było tak, jak było” odsłania rdzeń współczesnego bałwochwalstwa – kultu emocjonalnego sentymentalizmu jako najwyższej wartości. Tymczasem św. Paweł wyraźnie przestrzega: „Miłość (…) nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego” (1 Kor 13,5). Autentyczna miłość katolicka kieruje się zawsze obiektywnym dobrem drugiej osoby w świetle prawa Bożego, nie zaś subiektywnym „wspomnieniem chwil”.
Jak trafnie zauważył św. Pius X w liście apostolskim Notre Charge Apostolique (1910), moderniści „próbują zastąpić miłość Boga i bliźniego bezkształtną litością dla ludzkich niedoli”. W reklamie Chevrolet widać to wyraźnie – brak jakiejkolwiek wzmianki o krzyżu, ofierze, zadośćuczynieniu czy wiecznym przeznaczeniu duszy. To nie jest „celebracja rodziny”, lecz jej redukcja do poziomu stadnego instynktu.
Chrystus Król wykluczony z bożonarodzeniowej narracji
Najjaskrawszą apostazją spotu jest całkowite przemilczenie prawdziwego sensu świąt Bożego Narodzenia – przyjścia na świat Boga-Człowieka, który „narodził się, aby nas wybawić”. Jak uczył Pius XI w encyklice Quas Primas (1925): „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym – oto jedyna droga do ocalenia jednostek i narodów”. Tymczasem w reklamie Chevrolet jedynym „królem” jest samochód – fetysz współczesnego materializmu.
Katolik nie może dać się zwieść tym pozorom „ciepła rodzinnego”. Jak ostrzegał św. Jan w swoim liście: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. (…) Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata” (1 J 2,15-16). Kampania Chevrolet to jedynie kolejne narzędzie w rękach masońskich inżynierów społecznych, dążących do zastąpienia Królestwa Chrystusowego „królestwem człowieka bez Boga”.
Za artykułem:
New Chevy ad celebrates marriage, raising children (lifesitenews.com)
Data artykułu: 02.12.2025








